sobota, 6 września 2014

Od Mich

 Siedziałam na brzegu wanny i goliłam nogi, gdy do łazienki wparował Leo.
Wrzasnęłam i okryłam się szczelniej ręcznikiem.
- LEO! - krzyknęłam - Ile razy mam ci mówić, żebyś mi nie wchodził do łazienki kiedy w niej JESTEM.
- Nie marudź młoda - mruknął - Myślisz że nie widziałem gołej baby? A ty i tak wkrótce będziesz hasać na golasa.
Myślałam, że się przesłyszałam. Odłożyłam golarkę i wstałam.
- Tylko to, że w tym domu przebywa Luna, nie zrobię ci karczemnej awantury i nie narobię ci siary przy niej przed moim ojcem.
- Czyżby córeczka poszła się poskarżyć do tatusia??
- Mam iść?! - warknęłam wściekła.
- Nie, no dobra nie idź - mruknął.
Nie wiedziałam czemu wszyscy tak bali się mojego ojca... czuli przed nim respekt. Jednak mimo tego byłam z tego faktu zadowolona.
- Won mi z łazienki - powiedziałam powoli.
- Dobra, tylko ręcznika szukałem - mruknął i wyszedł.
Westchnęłam głęboko i odliczyłam do 10 by się uspokoić.
Potem dokończyłam czynności "łazienkowie" i zeszłam na dół. Przy stole siedziała Luna, trupio blada.
- Jak tam słońce? - spytałam i usiadłam obok niej.
Wzruszyła ramionami i odpowiedziała mi równie słabym uśmiechem.
- Nie jesz? - wskazałam na nietkniętą kanapkę na talerzu.
Pokręciła powoli głową.
- Nie mam ochoty....
- Robiłaś sobie?
- Nie, Leo.
Tym chętniej sięgnęłam po kanapkę, za jej zgodą. Rozkoszowałam się z nią z przesadą mlaskając gdy do kuchni wszedł Leo. Zbulwersowany wyrwał mi kanapkę.
- Ej ej! Nie tobie to zrobiłem obżarciuchu tylko Lunie!
- Oddałam jej - odparła spokojnie moja przyjaciółka.
- No właśnie! - potwierdziłam dobitnie. Zachowanie Leosia zaczęło mnie drażnić. Mógł sobie być zakochany w kim chciał. Nawet w Madonnie. Ale nie powinien się tak na mnie wyżywać!
Leo zignorował mnie i czule pogładził Lunę po policzku. Zemdliło mnie lekko. 
- Wiecie co, jest taki pokój który nazywa się "osobność" - odparłam unosząc brew.
Luna jak to Luna się serdecznie roześmiała, za to Leoś wlepił we mnie "mordercze" spojrzenie.
Wzruszyłam ramionami i poszłam przywitać ojca który właśnie wrócił. A może by tak naskarżyć na Leosia...?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz