sobota, 6 września 2014

Od Valentiny

Było mi smutno. Dlaczego ta dziewczyna mnie tak potraktowała? Zrobiłam jej coś? Zauważyłam że mało osób tu mnie lubi. Jedynie chyba tylko rodzice Shada i on sam... Przynajmniej tyle.
Kiedy Shad mnie pocałował.. byłam zaskoczona ale chyba... pozytywnie? Jednak tą miłą chwilę musiała przerwać nam Maria. Teraz szłam z nią do domu. Kiedy byłyśmy same powiedziała coś co mnie zabolało.
-Lubię Cię. Na prawdę. Jesteś miłą i ładną dziewczyną. Jednak uważam że nie jesteś dobrą partią dla Shada. Lepiej będzie jak będziesz trzymała się od niego z daleka.
-Ale...
-Zrozumiałaś?
-Nie rozumiem...
-Nie musisz. Masz po prostu trzymać się od niego z daleka. Ty jesteś tylko gosposią a on jest wyjątkowym chłopakiem z dobrego domu. On jest i będzie kimś a Ty nawet na gosposie nie masz zadatków. Lubie Cię i nie zawiedź mnie.
Skończyła i poszła a ja weszłam na strych. I co teraz? Shad stał się dla mnie kimś wyjątkowym ale Maria ma racje.
Przebrałam się i zasnęłam.


-Valentina.
-Tak?
-I jak się teraz czujesz?
-Jeszcze bardziej zagubiona.
-To nie dobrze.
-Wiem.
-Co zamierzasz z tym zrobić?
-Nie wiem... jestem z tym wszystkim sama... nie radzę sobie.
-To może czas coś z tym zrobić? Za miesiąc kończysz 16 lat.
-Wiem, wiem, wiem... ale  nie wiem co zrobić dalej.
-Nie powiem Ci co zrobić. Sama musisz się dowiedzieć. Ja Ci mogę tylko podpowiedzieć.
-I co podpowiadasz?
-To samo co zawsze...


***
Obudziłam się z bólem głowy. Chciało mi się pić. Czy to był właśnie kac?
Nagle usłyszałam pukanie i głos Marii.
-Rusz się panienko! Nic się samo nie zrobi!
Wstałam i zmordowana zeszłam do kuchni gdzie ona już czekała.
-Zrobiłam dla ciebie listę. Masz się z tym wyrobić do 20.
Podała mi kartkę. Było na niej duuuuużo zapisane.

"-Wynieść śmieci.
-Zrobić śniadanie.
-Pozmywać po śniadaniu.
-Wyzbierać owoce w sadzie.
-Przynieść warzywa z ogródka.
-Podlać warzywa.
-Wygrabić liście.
-Nakarmić zwierzęta.
-Podlać kwiatki (WSZYSTKIE!).
-Wymienić pasze w stajni.
-Posprzątać dom.
-Zamieść przed domem.
-Zrobić obiad.
-Pozmywać po obiedzie.
-Zrobić pranie.
-Wywiesić pranie.
-Pojechać do miasta po zakupy sporzywcze. (lista zakupów po drugiej stronie).
-Zrobić podwieczorek.
-Pozmywać po podwieczorku.
-Zdjąść pranie.
-Wyprasować ubrania.
-Złożyć ubrania.
-Odłożyć ubrania na miejsca.
-Zrobić kolacje.
-Pozwać po kolacji.
-Nakarmić zwierzęta."

Przeczytałam to wszystko z cztery razy i nie mogłam uwierzyć ile tego jest!!! Przecież ja sie nie wyrobie!
-Lepirj już zacznij.-powiedziała Maria.
Chcąc czy raczej nie chcąc zabrałam się do roboty.

***

Dochodziła 20 a ja wykończona padłam na łóżko. Nawet nie miałam siły się przebrać. Zasnęłam tak jak padłam. Nie byłam przystosowana do takiej roboty. Dziś nawet raz nie widziałam Shada. Nie miałam jak. Podejrzewałam że Maria dawała mi tyle do roboty sprecjal ie bym nie miała jak się z nim spotkać. Ale nie mogłam na to nic poradzić. Byłam tylko biedną dziwaczną sierotą nienadającą się do niczego bez przyszłości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz