czwartek, 11 września 2014

Od Valentiny

Kolejne dni mijały a ja pracowałam, pracowałam i pracowałam. Maria miała racje, nie pasowałam tu. Kiedy widziałam szczęśliwego Shada ze znajomymi przy koniach... po prpstu robiło mi się smutno. Oni mnie nie zauważali... dlaczego? Bo akurat wtedy jechałam do miasta lub robiłam co innego jednak przez otwarte drzwi widziałam ich. Nie było mi smutno z tego powodu że nie mogłam być tam wtedy ale dlatego że nie pasowałam do nich. Oni znali się od małego, ja byłam wychowywana w zaknięciu, oni mają zainteresowania i pasje a ja nie mam nic, oni mają rodziny... ja nie mam nikogo nielicząc Księżniczki. Oni byli idealni.. a ja nie nadawałam się do niczego. Może lepiej jednak odejść? Dług wobec rodziny Shada mam spłacony więc mnie tu nic nie trzyma. Shad... właśnie... nie chciałam go zostawiać jednak... nie jestem warta tego by mącić w jego życiu. Nawet Maria tak stwierdziła a ta koleżanka jego... najwyraźniej mnie nie lubiła.
Odejdę. Dziś w nocy. Bez pożegnania, bez zamieszania... po cichu tak jak i tu sie pojawiłam. Miałam tylko dylemat co do Księżniczki... była w ciąży... tu będzie miała lepiej. Zostawie ją. Tak.

***

Kiedy skończyłam prace poszłam do siebie do pokoju przespać sie i odpocząć pare godzin.. a kiedy każdy zaśnie odejdę... choć nie chce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz