piątek, 24 stycznia 2014

Od Elanor

Stałam kilkadziesiąt metrów od domu. Była ciemna noc a ja byłam przerażona. Las rozświetlał mi potworny widok. 



Nie wiedziałam co mam zrobić ale wiedziałam że w domu jest moja rodzina. Jak znalazłam się poza domem? Nie wiedziałam.. po prostu.. w jednej chwili spałam sobie smacznie i śniłam a potem.. stałam w tym miejscu. Wpatrywałam się w ogień trawiący to co kochałam. 



Moje duże oczy były pełne strachu i bezradności. Byłam taka mała.. a jednej nocy całe moje życie zawaliło się na mnie. Ludzie z wioski gasili pożar.. nie wiedząc o tym że byłam poza domem. Trzymając misia w ręce usiadłam na kamieniu pod drzewem i płakałam. Potem już nawet siły płakać nie miałam. Po prostu z wyczerpania cała zmarznięta zasnęłam....

Obudziłam się cała zdyszana.
-Elanor?-powiedziała Pani Garbe siadając na brzegu mojego łóżka.
W ręku trzymała lampę ze świecą.
-Obudziłam Panią? bardzo przepraszam...
-Płakałaś przez sen i wołałaś o pomoc. Znowu śnił ci się pożar?-zapytała z troską 70-letniej kobiety.
-Tak.-westchnęłam powoli uspokajając się.
-Dziecko.. nie możesz żyć przeszłością. Minęło już 13 lat odkąd wydarzyła się ta tragedia. to nie twoja wina.
-Ale dlaczego akurat ja przeżyłam? Dlaczego nie kto inny? Jak to w ogóle możliwe?!
-Dziecinko.. uspokój się i spróbuj zasnąć. Nikt nie wie jak wydostałaś się z tego domu.. ale jest to cud i dlatego właśnie powinnaś się cieszyć życiem.
-Może ma Pani rację.
Pani Garbe uśmiechnęła się i wyszła z pokoju. Ja nie mogłam już zasnąć. Podeszłam do okna. Była 2.39.. skąd wiedziałam? Otóż dlatego że.. co jakiś czas śniła mi się tamta tragedia.. zawsze budziłam się o tej samej godzinie.. o tej godzinie kiedy w domu wybuchł pożar.
Starając się uspokoić przebrałam się z piżamy w spodnie i bluzkę po czym wymknęłam się przez okno. Poszłam na spacer. Zawsze to robiłam kiedy nie mogłam spać.
Szłam.. i szłam.. aż w końcu zrozumiałam gdzie się zbliżałam. Doszłam tam nieświadomie. Doszłam w miejsce gdzie stał kiedyś mój dam. Podobnie jak dom Pani Garbe.. stał on na uboczu wioski.
Zbliżyłam się do miejsca gdzie stał. Nadal.. po 13 latach można było zobaczyć tam resztki budowli... kawałek murku... spalone oraz pod wpływem lat zarośnięte mchem cegły. Uklękłam pod resztkami kominka. Usiadłam na trawie która porastała ruiny i zamknęłam oczy. W tym miejscu.. wspomnienia z tych wczesnych lat mojego życia.. wydawały się wyraźniejsze. Będąc tu.. czułam się bliżej rodziny. I tego potrzebowałam w takich momentach. Oparłam się o resztki kominka i patrzyłam w gwiazdy uśmiechnięta. Tu wszystkie smutki rozwiewały się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz