niedziela, 26 stycznia 2014

Od Teaurine

Byłam zaskoczona... Ale w sekundzie zamyśliłam się tak, że nawet nie zauważyłam że doszłam do domu.Elva pewnie jest podekscytowana swoim nowym pupilem... Ale moja szalona i jak zawsze promieniejąca szczęściem przyjaciółka już wiedziała że odkryłam swoją długo oczekiwaną moc. Uśmiechnęła się momentalnie. Za nią dreptał czarny kudłaty wilczek. No... był piękny... Uwielbiałam zwierzęta, a to malutkie stworzonko od razu mnie urzekło...
-Odkryłaś moc...! Fantastycznie!
-Tylko...
-Właśnie, jest jedno ale... Nie możesz jej nadużywać. Bo wiesz... Kiedy za często będziesz jej używała, to wyczerpie twoją energię...
-Nie wymyślaj El... Pewnie to gdzieś słyszałaś, a wiadomo że większość ludzi tutaj to sami plotkarze...
-Ale za to jacy mili i radośni nieprawdaż?-Zaśmiała się pod nosem.
Miała taki delikatny śmiech...
-Ty też masz...
-Mówiłam, nie właź mi do głowy i nie przetrzepuj mi mózgu w poszukiwaniu informacji jakbym była biblioteką albo tablicą informacyjną...-Uśmiechnęłam się.
-Czasem tak jest, bo tajemnicza to ty jesteś! Aż za bardzo, a to czasem mnie denerwuje! Nic od ciebie nie można wyciągnąć!Ech...
-Położę się już...-Powiedziałam rozbawiona i minęłam uśmiechniętą wciąż El.


*  *  *

Wstałam zdaje się o 9. Na to wskazywało piękne słońce które prażyło twarz kiedy tylko wyjrzała zza drzwi. Przed spotkaniem miałam dużo czasu, więc poszłam w głąb lasu.
 Znów myślałam o rodzinie... Kim byli i gdzie są, czemu mnie zostawili jako dwu letnie małe dziecko... Ja, gdybym oczywiście miała dziecko, nie zostawiłabym go. Robiłabym co w mojej mocy by dorastało w radości i miłości... Ale wątpliwe, że będę miała dzieci... Biorąc pod uwagę moje marzenie o zwiedzenie całego pięknego, tajemniczego świata... Czy ciągnęłabym swoje cudowne dziecko po krajach i nieznanych lądach? Nigdy nie wiadomo, co kryje świat, ale równie dobre mógłby być piękny, a moje dziecko zdobyłoby wielkie szczęście, patrząc na cały świat. Z wychowaniem nie byłoby problemu, cywilizowany świat ma wiele sposobów na wychowanie dzieci w naturalny sposób.
Zatrzymałam się nagle. Moją uwagę przykuło drzewo... Piękne, okryte tajemnicą drzewo... Wyglądało jak z bajki...


















Jednak wiedziałam że muszę już wracać. Ręką dotknęłam drzewo i... jakbym... stała się spokojniejsza... I poczułam jak drzewo ożywa... Nie wiem co to było... Ale to się stało naprawdę...
Niesłychane... Jak to możliwe? Jednak rzeczy których nawet my nie słyszeliśmy, istnieją, a więc... miniaturowe elfy które wymyślałam sobie jako dziecko, także mogą istnieć, ale to jest bardziej wątpliwe... To mogła spowodować Matka Natura by pokazać nam jaki las może być przepiękny, w zupełności się z nią zgadzałam...
Szłam już prosto, by spotkać się z Joelem. Mogłam się spóźnić, a tego nie chciałam. Chociaż było to bardziej prawdopodobne...
Zaświeciło mocnej słońce delikatnie piekąc mnie w zaróżowione policzki. Spojrzałam w  jego stronę idąc powoli. Wiatr delikatnie powiewał bawiąc się moją białą sukienką. Krótkie, bujne włosy trzepotały na wszystkie strony... Znów piękny widok...




















Ale dobrze, koniec zamyśleń i podziwiania...
No i jestem. Zobaczyłam Joela. Stałam przed nim, co do mnie właśnie dotarło. Przy nim nie byłam aż tak bardzo zamyślona. Myśli chowały się w kąt, by mój umysł był odblokowany i czysty...


(Dokończ Joel)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz