wtorek, 28 stycznia 2014

Od Joela

Sarah oplatała mnie jak winne pnącze. Szczerze powiedziawszy nie za bardzo mnie obchodziła. Mały romansik z dawnych lat. Jednak fajnie było się z nią polizać od czasu do czasu.
  Teraz przepychałem się przez tłum ludzi organizujących ślub gdy nagle wpadłem na...
- Dymitr!! Co za niespodzianka!
Krzyknąłem i przybiłem mu sztamę.
Z Dymitrem zawsze jeździłem na obozy. Różne tak naprawdę. Harcerskie, konne, sportowe... Był dla mnie jak daleki kuzyn.
- Co tu robisz?
- A daj spokój. Przyjechałem, bo... Niestety muszę się ożenić.
- Uuu... Ładna chociaż?
- Czy ładna? To na pewno... Tyle, że...
Przerwała nam Betty która oplotła go.
- Cóż to za przystojniak??
Lis przyszła i pociągła ją za rękę.
- Choć wariatko. Blae się tak spiła, że będzie tańczyć na stole z tym od koni... Jak on się nazywa Joel?
Lecz niestety nie udzieliłem odpowiedzi, bo zniknęły w tłumie.
Przerażony chciałem za nimi biec, ale jeszcze musiałem dokończyć rozmowę.
- Co tu robisz?
- Matka mnie wysłała, żeby zobaczyć, jaki kwiat będzie w jej sukni na ramieniu.
- Ech... Twoja matka... Współczuje.
Pokiwał ze zrozumieniem, a potem rozmył się gdzieś w tłumie.
 Ja popędziłem za siostrą... Ech. Gdyby nie to, że musiałem jej pilnować, bo jak się schleje to robi dziwne rzeczy, to już bym dawno pędził za Teą. Źle się czułem z tym, że siedzę tu na dupie i czekam, aż jej ktoś zrobi krzywdę...
  Gdy wszedłem do jej pokoju... Było źle.  Stała na sofie nad jakimś gościem i tańczyła w samym podkoszulku i majtkach.
Musiałem interweniować. Pociągnąłem ją za ręke. Zaprotestowała jakimś niewyraźnym bełkotem i uderzyła mnie w twarz.
 Puściłem ją wściekły. Koniec tego. Nie będę jej niańką. Jak sobie pościele, tak się wyśpi...
 Teraz trzeba było ratować Teę... Oby nic jej się nie stało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz