wtorek, 28 stycznia 2014

Od Joela

   Świetną noc spędziłem z Elanor. Coraz bardziej mnie zadziwiała... Starałem się zgadnąć co ma pod tą maską... I czy kiedyś się otworzy?
  Po południu idąc do pokoju mojej siostry, żeby nawrzeszczeć na wszystkich ludzi przewijających się przez mój pokój, aby go "Ślubnie przygotować" natrafiłem na Teaurine... Wysłuchałem wszystkiego nie dowierzając...
Nie chciałem, żeby tam poszła... Po prostu nie! Chybabym zwariował, gdybym znów miał kogoś stracić.
Złapałem Teę za ręke.
- Mam pomysł.
- Taa... Jaki mądralo?
- Jeśli to ma cię uratować... Mogę poudawać twojego męża. Albo nawet nim zostać. Pobierzemy się szybko w tej małej kapliczce na dole. Kapłan Henry będzie tu za godzinę... I tak pewnie bym się nigdy nie ożenił, a kraj zyska wspaniałą królową.
Teę zamurowało. Patrzyła się we mnie dużymi oczami. Nachyliłem się do niej.
- Znam zasady... Księżniczki, a tym bardziej królowej nie mają prawa ruszyć..
W jej oczach zalśniły łzy.
 - Przestań... Zrobisz to na siłę. Z obowiązku.
- To dla mnie nie nowość...
Szepnąłem.
Teaurine zapatrzyła się w okno.
- Ja też nie jestem głupia. Wiem, że musisz się ożenić z dziewczyną w której płynie choć kropla kwi królewskiej.  Na to potrzebne są długie procedury... Papiery... Zatwierdzenia.
Zniecierpliwiony kopnąłem w murek i zobaczyłem w szybkie swoje pełne szaleństwa w oczy.  Tea była moją najlepszą przyjaciółką... Tylko... Od kiedy komu tak zależy na przyjaciółce? Tak bardzo, że sam wolałby się poświęcić?
 Oparłem się o parapet i zamyśliłem. Tea lekko mnie dotknęła.
- I tak wszystko co wykombinujesz się nie sprawdzi...
- Wyjedźmy..
- Znajdą nas.
- Ukryję cię...
- Odszukają mnie... Mają tu szpiegów.
Wyprostowałem się i dobyłem miecza.
- Wszystkich ich powybijam...
Teaurine tylko spojrzała na mnie smutno.
-Nic nie możesz zrobić...
Zrozpaczony przygarnąłem ją do siebie. Nie mogłem jej stracić, gdy dopiero kogoś odzyskałem... Tak samo jak Elanor... Ale ona była bezpieczna...
Taurine wtuliła się w moją bluzę. Westchnąłem. Miałem ochotę ją trzymać... I nie puścić... Nigdy.
- Nie wiem sam co robić..
Szepnąłem.
- Nic się nie da zrobić... Pójdę tam.
Zamknąłem oczy.
- A ja z tobą... Szepnąłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz