piątek, 31 stycznia 2014

Od Joela

Zabawa trwała w najlepsze. Tańczyłem z Teą, poprawiając jej odrobinę humor. Naprawdę wyglądała pięknie... Na początku były tańce eleganckie. Obserwowałem z zastanowieniem moją siostrę, która, aż błyszczała ze szczęścia, tak samo jak jej mąż. Może i ją kochał... Ale nadal wydawał mi się taki mroczny...
 Potem po przekąsce puścili coś bardziej szybkiego i rozrywkowego. Panna młoda podkasała kieckę i wirowała w objęciach pana młodego.  Sam zdjąłem po paru minutach marynarkę, bo było strasznie gorąco.
- Świetny z ciebie tancerz.
Roześmiała się Tea, gdy wygięła się do tyłu pod moimi rękami.
- Może.
Mruknąłem.
Zobaczyłem kogoś kontem oka, aż z wrażenia puściłem Teaurine. Musiała złapać mnie za szyję. Wstałem i przyciągnąłem ją do siebie bardzo blisko.
Zdyszana rozszerzyła oczy i położyła mi dłonie na klatce piersiowej. Skrzywiłem się gdy Elanor zaczęła tańczyć z Dymitrem. Gdy ją obkręcił mnie zauważyła mnie. Otworzyła szeroko oczy, a wtedy..
Jakiś impuls mną kierował. Nachyliłem się i pocałowałem Teę.
Na początku była kompletnie zaszokowana i niezdecydowana, a potem wplotła mi palce we włosy i odwzajemniła pocałunek.
Miała tak miękkie i słodkie usta, że przyciągnąłem ją bliżej siebie.
Nie można powiedzieć, że zrobiłem to, aby Elanor to zobaczyła. Zapragnąłem od dłuższego czasu bliskości  jakieś dziewczyny...
Tei.
Pociągnąłem ją pod kolumnę, z dala od oczu ciekawskich. Nie zrobiłem to w pewni świadomie, bo byłem już po paru drinkach, a raczej nie całowałem się przy wszystkich. Jednak Tea w tej swojej sukni.... Zagubiona i smutna... Po prostu musiałem...
 Teaurine splotła mi ręce za głową. Naparłem na nią mocniej i objąłem w pasie.
Akurat zaczęła się jakaś wolna piosenka. Pociągnąłem ją na parkiet. Zarumieniona oparła mi czoło na klatce piersiowej, taka była mała. Zerknąłem na młodą parę. Tańczyli przy sobie tak blisko, jakby skleceni w jedną całość. On obejmował ją w pasie, a ona go w szyi.
  Musiałem zerknąć w stronę Elanor i jej narzeczonego. Tańczyła z nim purpurowa. Miała wyraz twarzy, jakby ktoś ją uwierzył. Nie byłem pewny, przez co i nie chciałem się domyślać... Niepotrzebnie komplikować sobie życie. Ona ma Dymitra, a ja...
No właśnie. Kogo ja mam?
Prawda w oczy kole, a teraz podpowiadała mi, że to była pewna, mała dziewczyna.
Teaurine.
Przyciągnąłem ją bliżej siebie i oparłem brodę na jej czole. Rozluźniła się w moich ramionach. Zabawa trwała, a ja czułem się coraz gorzej, patrząc jak Dymitr jeździ rękami po jej ciele... Ten ból potrafiła dobrze uleczyć Teaurine... Ale on gdzieś tam był... I palił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz