piątek, 31 stycznia 2014

Od Elanor

Byłam zaskoczona zachowaniem Joela. Wróciłam wraz z Dymitrem do domu. Tam dorwała mnie jego mama.. a moja przyszłą teściowa.
-Elanor! Dziecko! Gdzieś ty była? A ty Dymitr? Elanor choć.. muzę pomóc ci się naszykować! Za trzy godziny macie być na weselu córki Króla!
-Co?-byłam zaskoczona.
Matka Dymitra zaciągnęła mnie do mojego pokoju i zaczęła przeglądać sukienki.
-Skarbie nie chce cie obrazić ale musimy zrobić porządki w twojej garderobie.. Kobiety w naszej rodzinie nie noszą takich prostych sukienek. Może i matka mojego męża mieszka ubogo i zajmuje się tymi kwiatkami ale my nie jesteśmy biedni. W końcu mój mąż jest pomocnikiem Króla.
Teraz byłam.. zaskoczona.. i to nie pozytywnie.
W końcu po marudzeniu postanowiła dać mi jakieś swoje sukienki.
-Zabrałam kilka sukienek z myślą o tobie. Żebyś ładnie wyglądała przy Dymitrze.
Nie mogłam wytrzymać!!! Ona obrażała mnie bez przerwy..
-Załóż tą.





Spojrzałam na nią i założyłam. Potem Eurydyka uczesała moje włosy w koka. Wyglądałam nawet ładnie.
-Elanor?-usłyszałam głos Dymitra.-Gotowa?
Wyszłam z pokoju. On spojrzał się na mnie i wziął mnie pod rękę. Poszliśmy.

Ślub był przepiękny. Siedziałam u boku Dymitra. Czułam się jak jego cień. W dodatku stresowałam się tym bo dziś po raz pierwszy oficjalnie byłam narzeczoną Dymitra. Przyszłą Panią Thoelwell. Nie cieszyło mnie to. przy ołtarzu widziałam Joela. Posmutniałam.
Po ceremonii przenieśliśmy się na salę. Były tańce i posiłek. Przetańczyłam kilka utworów z narzeczonym a potem usiedliśmy przy stole. On rozmawiał ze znajomymi a ja siedziałam obok.. i rozglądałam się bez celu po sali. Dymitr nawet nie przedstawił mnie znajomym. Miałam ochotę wrócić do domu i zamknąć się sama w pokoju i nie wychodzić z niego do końca życia.
-Dymitr?-odezwałam się.
Nie zareagował.
-Dymitr?
-Co chcesz?-powiedział od niechcenia.
-Zatańczymy?
-Nie chce mi się.
-No proszę..
Dymitr przewrócił oczami i wstał. Dołączyłam do niego i poszliśmy na parkiet. Akurat grali wolny utwór. Dymitr przyciągnął mnie do siebie i objął mnie w pasie. Ja położyłam dłonie na jego ramionach. Patrzyłam mu się prosto w oczy. Może by mi się udało.. go pokochać. Ale po chwili zobaczyłam że spojrzał się w stronę dziewczyn. Westchnęłam w duchu. On nigdy mnie nie pokocha. Zawsze będzie się rozglądał za innymi dziewczynami. Nie z takim chłopakiem chciałam się związać. Chciałam mieć takiego chłopaka dla którego byłabym tą jedyną... że nawet kiedy czas odebrał by mi urodę.. nadal by mnie kochał. No właśnie. By mnie kochał mimo wszystko. A Dymitr? Ani nie byłam dla niego tą jedyną, ani mnie nie kochał. Nic.. po prostu MUSIELIŚMY się ze sobą związać. Niestety. Aż mi się chciało płakać na myśmy że już jutro jadę do wioski do krawca przymierzać suknie ślubne. Normalnie powinnam się z tego powodu cieszyć.. jednak teraz miałam uczucie jakbym jutro jechała wybrać sobie strój w którym mnie pochowają. Tak dokładnie się czułam.
Kątem oka dostrzegłam Joela i tą dziewczynę. Nie wiedziałam że miał partnerkę.. ale po tym jak zobaczyłam jak się całują. To było pewne. Zrobiło mi się z tego powodu przykro.. nie wiedziałam dlaczego dokładnie. Może dlatego ze oni przynajmniej się kochali? A może z innego powodu? Może.. może.. za dużo tego "może" w moim życiu.
Po chwili Dymitr mnie zostawił i poszedł do tych dziewczyn. Miałam go już dość. Stałam na parkiecie przez chwile i patrzyłam się na niego jak flirtuje z tymi laskami. Nie wytrzymałam. Odwróciłam się i szybkim krokiem poszłam w stronę drzwi wyjściowych. Otworzyłam je i wyszłam. Nikt nawet nie zauważy że mnie nie ma. Podniosłam lekko duł sukni i pobiegłam w stronę ogrodu. Weszłam do altanki i tam usiadłam. Nie miałam gdzie pójść. Jak wrócę na wesele.. to co? Będę patrzyła jak mój przyszły mąż flirtuje z innymi a jak wrócę do domu.. będę musiała tłumaczyć się rodziną Dymitra i Pani Garbe. Nic tylko skakać ze szczęścia!!! Ale co poradzić? Tak już miało wyglądać moje życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz