sobota, 25 stycznia 2014

Od Teaurine

Byłam zła? Chyba tak. Nie na siebie, ale na Elve, która bez problemu roześmiana odeszła i zostawiła mnie z Joelem. Oczywiście, wiedziałam kto to jest, ale nie skakałam z radości, jak większość młodych dziewczyn tutaj. One pewnie byłyby wniebowzięte gdyby książę wziął ją na swojego konia... Jak w bajce.
Co do bajek, wierzyłam w nie. Np. o syrenach żyjących w oceanach. Może i nie istniały, ale czymże jest świat bez wyobraźni i wierzeń w niemożliwe? A może właśnie jest to jak najbardziej możliwe, i one istnieją, ale nikt ich dotąd nie wiedział i stwierdził, że one po prostu nie istnieją, to tylko bajanie, opowiadanie małym dzieciom o istotach pięknych, z długimi włosami, delikatną skórą i długim, łuskowatym ogonem. Jednak, ja wierzyłam w takie bajki. A może to historie rzeczywiste, opowiadające o prawdziwych stworzeniach morskich? Nigdy nie wiadomo, co kryje piękno oceanu... Co w nim jest, co w nim żyje. Ludzie nie wiedzą takich rzeczy, nawet my, którzy mamy jakieś swoje moce, oprócz mnie, ponieważ, ja pewnie swojej nie mam, i niedługo pomyślą że jestem człowiekiem który wkradł się tutaj by szpiegować... czy coś w tym stylu? Ciekawe, bo by wtedy ze mną zrobili...
Kiedy miałam zeskoczyć z dużego, czarnego konia który dla mnie był jednym z najpiękniejszych jakie dotąd widziałam, Joel zdjął mnie z niego.
-Poradziłabym sobie sama...
Roześmiał się i zaczął prowadzić mnie do zamku. Zatrzymałam się.
Oszalał?
-Ehm... To nienajlepszy pomysł...
-Dlaczego? Nic się nie stanie.
A własnie tutaj się mylił. Kiedy spytają się mnie, jaką dysponuję mocą, to co im powiem? Nie posiadam? Nie mam? To wtedy stanie się to, czego się boję. Albo mnie wyrzucą z miejsca, które mnie przygarnęło i zastąpiło rodzinę, albo... zabiją...?
Przekonywałam Joela by tego nie robił, nie chciałam mu mówić o tym że żadnej mocy we mnie nie ma, bo może on właśnie by wtedy kazał mnie... zabić? Zatrzymać i więzić? Ale ufałam mu, nie do końca, ale ufałam. Nie mówiłam do niego książę, bo dla mnie był po prostu Joel, nie żaden wielki książę, chociaż nim był, dla mnie był po prostu normalnym... nawet przystojnym... No... nawet... trochę nawet bardzo... facetem...
Odgoniłam myśli i wróciłam do rzeczywistości, i przypomniało mi się, że właśnie moje życie stało się jedną wielką zagadką i znakiem zapytania, bo od tego co powiem Joelowi, i jak on zareaguje, zależy moje ... tak naprawdę, życie.
-Chodzi o to... że... Ja... Nie mam mocy... Do tej pory jej nie odkryłam, boje się że twój ojciec.. lub ktokolwiek mnie zabije albo powie że mam się wynosić, i uznają mnie za człowieka cywilizowanego który was szpieguje... I nikomu nie mów, ufam ci, jako drugiej osobie w moim życiu, więc... proszę, nie prowadź mnie tam bo się okropnie boje... że tak się stanie, jeśli odkryją że nie posiadam mocy...
Spojrzałam na niego błagalnie.
Ale doszło do mnie prze momencik, że sięgam mu do ramienia, i jestem okropnie niska. Czułam się z tym dziwnie, ale wolałabym być maleńka jak miniaturowy elf, w które także wierzyłam, niż żebym odeszła stąd na zawsze... Odejdę stąd, kiedy będę czuła że mogę, teraz nie jest ten czas...

(Dokończ Joel :))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz