czwartek, 23 stycznia 2014

Od Teaurine

Obudziłam się jak zwykle późno, zawsze spałam do późna, ale czasem nawet budziłam się z samego ranka, od razu wtedy ubierałam się i szłam na spacer i siadałam przy wielkim głazie opierając się o niego plecami i patrząc na niewielką taflę wody. Było to średniej wielkości jezioro. Ani za duże, ani za małe. W sam raz na kąpiel lub, po prostu, do popatrzenia na spokojną taflę wody.
Nie wiecie jak marzę o tym by wyjść do ludzi, ale trzymam się akurat tej zasady, bo jeśli to zrobię, złamię zasadę, to nie mogę wrócić, a tu mam wszystko. Przyjaciółkę i ludzi którzy może nie są dla mnie najbliżsi, ale znamy się, w potrzebie zrobimy dla siebie wszystko. Tak się zachowują przyjaciele, rodzina...
Oddam życie za każdego, na kim mi zależy. Postawię się wszelkiemu złu i niebezpieczeństwu, by tylko obronić Kennie,przyjaciół... To może dla niektórych banalne, głupie, ale rodzine trzeba chronić, przyjaciół... Pomóc im w potrzebie. Po prostu trzeba, nie ma że się boję... nie chce ryzykować... Racja, każdy się boi, ale trzeba iść naprzód i zwalczyć to co niebezpieczne i złe dla mnie samej i dla bliskich. Nie obchodzi mnie to, że mogę umrzeć, zachorować... Ważne żeby to co niebezpieczne osłabić i powstrzymać, chociaż w jakimś stopniu.Wstałam z łóżka i napotkałam na przejściu Elve. Jak zwykle była uśmiechnięta i radosna.
Każdy ją tutaj znał. Pomagała wszystkim, ja także, ale jak ja się do czegoś zabrałam, to coś psułam, ale nie zawsze tak było. Chodziło o to, że chodziłam z głową w chmurach, prawie zawsze nieobecna, nikt nie mógł mnie z tego stanu wybudzić, a najśmieszniejsze było to, że przy każdym taka byłam, wyłączałam się z otoczenia, i nie było mnie. Wyobrażałam sobie rzeczy przeróżne... Były czasem śmieszne, opowiadałam je dzieciom i ludziom którzy często pytali się mnie co taka rozmarzona chodzę.
-Gdzie idziesz?-Miałam wrażenie że po raz kolejny Elva pyta się mnie o to samo.
-Słucham?A...-Zaśmiałam się delikatnie. - Na spacer.
-Cały czas chodzisz na te spacery, a ze mną czasu nie spędzisz.
-Masz dużo znajomych marudo, wiesz że jestem taka. Lubię urywać się gdzieś, łamać czasem zasady, być sama, ale nie zawsze sama...
-Właśnie... Teraz możesz spędzić czas ze mną.-Uśmiechnęła się szeroko.
Zachichotałam. Wiem że chciała ze mną spędzić czas, ale ja naprawdę nie chciałam. Nie mogłam. Chciałam być sama, ruszyć w las, a może za kilka lat w podróż? Za dwa miesiące kończę 18 lat, według cywilizowanych ludzi, pełnoletność.
Interesowałam się cywilizacją, ludźmi z poza lasu. Kiedyś odejdę z tego miejsca, a może za kilka lat mi się odwidzi ta myśl? Nic bardziej mylnego, ponieważ jest duża szansa na to że będę chciała tu zostać, lub coś mnie tu zatrzyma. Może to być cokolwiek... Dzieci... które będę miała w przyszłości... Mąż... narzeczony... chłopak... Ale co mi po rodzinie? Nic. Znudzę się monotonnym życiem, nie lepiej mieć partnera i iść z nim przez świat? Zwiedzać go? Przecież... Ile jest do zobaczenia w wielkim świecie? To co, że jest ta cywilizacja? Żyję, i trzeba wziąć kogoś kogo poznam kiedyś, pokocham, i iść z nim przez świat. Jest coś piękniejszego? Iść i zwiedzać wielką Ziemię, razem z osobą którą się kocha? Dla mnie, to najlepsze co mogłam wymyślić w mojej makówce. Ta kiedyś zrobię... O ile poznam kogoś, komu będzie się chciało ruszyć,i iść w świat... Mało prawdopodobne że ktoś taki zaistnieje w moim życiu i w ogóle to będzie ktoś dla mnie... I o ile, mnie pokocha...

  Zachowywałam się czasem jak cywilizowany człowiek. Czasem moje zachowanie niektórych martwiło, że jestem rzeczywiście stamtąd, z ''Wielkiego Cywilizowanego Świata'', jak to nazywają niektórzy tutaj. Nie mam mocy, a raczej ona nie chce ze mnie wyjść, i pokazać się. Jest tak samo nieśmiała jak ja, chociaż czasem jestem dość... śmiała, ale - To rzadkość.
Co do męża, nie wiem czy kiedykolwiek poznam kogoś takiego, bo nikt się mną nie interesuje, a raczej ja czasem uciekam. Z tego co mówi Elva, oni sprawiają przykrość, ale to pewnie nie prawda, to tylko jest w świecie cywilizacji. Tutaj, wszyscy się szanują, a bynajmniej tak mi się wydaje... Bo nie słyszałam o kimś kto by się zachował tak okrutnie jak w okrutnym świecie poza drzewami.
Wszyscy o mnie mówią czasem jak o kimś tajemniczym, kobiecie w kapturze, nikt nie widział jej twarzy - czasem tak siebie wyobrażam w swoich myślach. Ludzie tutaj, mówią że jestem nieokrzesana, lubię łamać zasady i czasem urwać się z Kennie, i wyjść w głąb lasu, co jest całkowitą prawdą. Nie lubię siedzieć cały czas na tyłku z założonymi rękoma. Lubię zwiedzać, a tym bardziej kiedy w każdej chwili moje moce mogą się uaktywnić i ujawnić. Jednak, co mi po tym? Kiedy one się ujawnią, nie wiem jakie są, mogą zniszczyć moje życie, a jednocześnie mogą je udoskonalić i ulepszyć.
Znów wyszłam w las. W głąb lasu gdzie nie ma chyba żywej duszy. Tylko zwierzęta... Piękno przyrody... Tylko ja i przyroda. Kiedy tak szłam, wyszłam na polanę. Pusta, piękna, czysta, zielona polana. Leśna, rozciągająca się tylko kilkanaście metrów. Był tam duży staw, jedno drzewo i kamień. Położyłam się opierając głowę o mały kamień.Patrzyłam w czyste niebo, zamykając się w sobie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz