poniedziałek, 27 stycznia 2014

Od Teaurine

-...Przepraszam Cię Tea za mojego ojca, nie da mu się nic powiedzieć...
-Joel! Spokojnie, naprawdę nic się nie stało! -Zaśmiałam się delikatnie.
Uśmiechnął się uspokajając się.
-To nic takiego że twój tata myśli że... no... jestem twoją dziewczyną. Takie ma przekonanie... I już. W sumie... to nawet odrobinę śmieszne... -Także się uśmiechnęłam.
-A więc... twoja moc to... uleczanie... żywioł wody...?
-Wiesz... Myślę że mam władzę nam wszystkimi żywiołami, ale mogą mnie nie słuchać...
-Ciekawy masz ten dar...
Uśmiechnęłam się znów i odgarnęłam kosmyk włosa za ucho.
Polubiłam go bardziej...
Dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Rozbawialiśmy się nawzajem. Prawie się posikałam ze śmiechu kiedy opowiadał żarty.
-Nie wiedziałam że potrafisz być taki zabawny...-Powiedziałam uspokajając śmiech.
-A to dlaczego? Jestem bardzo zabawny!-Zaśmiał się.
-Właśnie widzę!
-Umiesz zrobić coś z ogniem? Utworzyć kulę ognia?
-Nie wiem... boje się że spale Ci dom! Ale tak na serio... Boje się używać jakiejkolwiek z tych mocy... Mogę komuś zrobić krzywdę... mogę nie kontrolować czegoś i potem poniosę za to karę, nie chce zniszczyć miasta...
-Daj spokój. Może masz racje, ale musisz go gdzieś ćwiczyć. Jeśli będziesz chciała mogę Ci pomóc.
-Haha.. Jeszcze tego brakowało, żebym cię zapaliła albo ... żeby mi Cię wiatr wymiótł.
Zorientowałam się że to miało dwa znaczenia... i dziwnie to zabrzmiało. Ale nie przejęłam się tym tylko po prostu się zamknęłam.Nie odzywałam się... Nie była to niezręczna cisza, wręcz przeciwnie. Nie przeszkadzała żadnemu z nas bo daliśmy się na chwilę ponieść wyobraźni i myślom, ale Joel nagle się odezwał, po czym jakbym nabrała uśmiechu na twarzy i jakbym... była... szczęśliwsza? Albo mi się wydawało... Nie wiem co tak naprawdę poczułam... ale chyba... nie... nie... to nie to, zabraniam... sobie, i czemukolwiek...

(Dokończ ;))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz