sobota, 16 sierpnia 2014

Od Elise

Siedziałam, a raczej.. leżałam, na elektrycznym łóżku. Było ze mną coraz gorzej, demon bawił się mną jak chciał. Lekarze zaczęli odliczanie, a ja zacisnęłam zęby jak najmocniej potrafiłam. Raz...dwa...trzy... Znów to dziwne,okropne uczucie.Ból czułam wszędzie, a potem zniknął. Zaczęłam się rzucać na stole, przypięta do niego jak niewolnica. Jednak to było na nic. Miałam związane oczy, nie rozumiałam dlaczego...
Nagle oddechy lekarzy, które tak dobrze znałam i słyszałam wyjątkowo wyraźnie i głośno, zniknęły, ucichły... Usłyszałam tylko dźwięk łamanych kości, tak, jakby ktoś spadł z wysokiego piętra a jego kości strzaskały się. Ktoś odpiął mnie szepcząc coś pod nosem, a ja, cała czerwona od łez tylko drgnęłam, kiedy nieznajomy dotknął mnie delikatnie.
-Nie dotykaj mnie...-Wymamrotałam.
-Elise...To ja... Will...
-Will...-Szepnęłam.-Nie możesz tu być...
-Zabieram Cię stąd.
-On nie chcę, żebyś mnie dotykał...
-Kto?
-Demon...
-No tak! Widzisz? Wszystko jasne Will!-Usłyszałam głos Lee.
Will zdjął z moich oczu materiał i wziął na ręce. Po chwili znalazłam się w znanym mi mieszkaniu... Rozejrzałam się dokładnie. Odwróciłam się powoli patrząc wielkimi oczami na Willa.
-Nie mam swoich rzeczy.
-Ach... No tak... Zostały w Paryżu... Tu też masz trochę... Zaraz po nie wrócę.
Kiwnęłam głową. Will zniknął, a Lee przyjrzał mi się uważnie.
-Jaki demon Cię opętał?-Spytał z ciekawości.
-Nie chce, bym mówiła jego imię komukolwiek. Nie chce mnie opuścić.
-Will wróci, to Cię opuści.
-Możliwe, ale on się go boi.
-Willa?
-Tak.
Po chwili zjawił się Will z torbą moich rzeczy. Położył ją na panelach w przedpokoju i poszedł ze mną do pokoju. Zauważył moje siniaki na rękach i rany, od przypinania mnie do łóżka elektrycznego. Obejrzał je a po chwili zadałam pytanie.
-Co się stało z Bailey'em?
-Jest tutaj...
-Myślałam, że go zostawiliście.
-Zabraliśmy go dwa dni temu.
Bai wbiegł do pokoju jako już spory, przepiękny owczarek. Polizał mnie w rękę, a ja nagle skamieniałam i wbiłam wzrok w niego. Pies położył się i przekręcał, piszczał i szczekał. Will spojrzał na mnie zdziwiony, potrząsnął, a demon nadal nie odpuszczał, chociaż wyczuwałam, że się go boi.
-Elise!
-Zostaw ją... Ona jest moja...-Powiedział dziwny, podwójny, męski głos.
Po chwili jakiś niezrozumianych wymiany zdań między nimi, demon mnie opuścił zostawiając ranę na ręku, zadrapanie. Pies zapiszczał i położył się przy nogach Willa, a ja spokojnie spojrzałam na niego.
-Nie wróci.
-Mówił, że mnie zabije...
-Nie zabije.-Przytulił mnie a ja stawałam się tą samą Elise, chociaż byłam jeszcze w szoku...
-Dziękuję, że po mnie przyszedłeś... -Szepnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz