sobota, 23 sierpnia 2014

Od Valentiny

-Nie! Proszę nie!-błagałam przerażona.
Dan i Ben mieli łzy w oczach.
-Niestety musimy to zrobić. Będzie nam ciebie brakowało.
-Obiecuje że już więcej nic takiego nie zrobię! Nie użyje żadnego z moich darów. Będę dawała robić na mnie różne badania. Będę grzeczna
-To nic nie da.
Wyszli z pokoju a ja zostałam. Byłam zrozpaczona. Nie byłam im już potrzebna? Dlaczego!? Ja nie chciałam umierać.
Skuliłam się i skupiłam. Była noc. Może jeszcze spotkam tego chłopaka? Może on mi pomoże?
Weszłam w trans. Spał!


Byłam ubrana w nieskazitelnie białą sukienkę. On stał obok konia. Jeszcze mnie nie widział. Byliśmy na łące. Księżyc ładnie świecił.
Wyłoniłam się z drzew. Koń mnie zobaczył. On też.
-To ty.-powiedział.
-Pomóż mi.-powiedziałam a po mojej twarzy spływały łzy.
-Jak? Kim jesteś?
-Nazywam się Valentina Anonymus.
-Jak mam ci pomóc?
-Nie wiem.
-Co ci dolega?
-Chcą mnie zabić. Nie mam dużo czasu.
-Gdzie jesteś?
-Nie wiem. Pomóż mi... nie zostało mi dużo czasu...
Wszystko nagle zaczęło znikać. Nie!
-Poczekaj!-krzyknął.
-Pomóż mi... błagam..
Wszystko znikło.


Do pokoju nagle weszli Dan i Ben. Ktoś im towarzyszył. Jakiś doktor.
-Valentina połóż się.
Wstałam ale nie ruszyłam się w stronę łóżka.
-Nie utrudniaj nam tego.
-Potrzebuje porozmawiać z księdzem?-zapytał tej lekarz.
-Nie. Ona nie wpojono jej żadnej religii. Jest nie wierząca. -odparł Ben.
-Nie zabijajcie mnie.-powiedziałam a po twarzy popłynęły mi łzy.
-Proszę Valentino połóż się.
-Nie!
Dan i Ben podeszli do mnie. Odpychałam ich i rzucałam się. Walczyłam o życie.
-Val!-krzyknął zrozpaczony Dan.
-Dajcie mi żyć! Chcę zobaczyć choć raz niebo!
-Widziałaś je. Nie raz. W snach. To nie będzie boleć. Zaśniesz i będziesz śniła. Kochasz to. To twój dar.
-Proszę...
Złapali mnie. Nie mogłam się wyrwać. Położyli mnie i przytrzymali a doktor wyjął jakąś strzykawkę i przezroczystym płynem. Umrę? Nie tak szybko. Kiedy chciał mi wbić igle ruszyłam się i ją złamałam. Ten przeklną i musiał ją wymienić.
-Nie utrudniaj nam tego.
-Ja nie chce umierać.
Teraz udało mu się wstrzyknąć zawartość strzykawki do mojego organizmu. Nie! Powoli zaczęłam słabnąć. Z oczu popłynęły mi łzy. Zasnęłam... jednak jeszcze nie umarłam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz