poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Od Elise

Zła wstałam ignorując zupełnie Willa. Czułam, że mnie obserwuje, ale miałam to gdzieś. Podążyłam do drzwi. Po chwili zauważyłam, że idzie tuż za mną. Przewróciłam oczami i stwierdziłam, że to nie ma sensu. Zawróciłam mijając go. Wróciłam do domu, ale nie mogłam już tak dłużej obojętnie go mijać, jakby nigdy nic.Na stole jednak zauważyłam resztkę wina, które na pewno wypił Lee. Wypiłam ostatni łyk wina i zasmucona jęknęłam.
-To już koniec...?Idę po więcej.-Wzruszyłam ramionami.-No co?-Spytałam obserwując minę Willa.
-Myślisz, że Ci na to pozwolę?
-W dupie to mam, Will! Robię to bo mam taką ochotę!
-A co Ci to daje?!
-Nie twoja sprawa.
-Podaj mi jeden konkretny powód!
Zignorowałam go.
-Jak kupisz wino, to przy okazji fajki,narkotyki i inne gówna!Po co się niszczysz?!
-Nagle Cię zaczęłam martwić?!-Wybuchnęłam.-Znalazł się ochroniarz! Nie było Cię nie wiem ile czasu, a teraz mówisz mi co mam robić, a czego nie?! Jestem dorosła, gówno ci do tego co robię!
Kiedy chciałam otworzyć drzwi, były zamknięte.Zagryzłam wargę i odwróciłam się powoli. Z uśmiechem usiadłam na nim a on roześmiał się i spojrzał mi w oczy.
-Tak to nie działa.-Pokręcił głową.
-Ale nie o to chodzi.-Wzruszyłam ramionami.
Zaczęliśmy się całować, a kiedy usłyszeliśmy jak ktoś za moimi plecami gwiżdże, nawet nie miałam zamiaru przestać.
-Uuu, no gołąbeczki, przepraszam,że przeszkadzam, ale już mięliście swoją noc.-Westchnął Lee.-Elise, jak było?
-Chyba brakuje ci seksu z moją siostrą, że dopytujesz się losowych ludzi którzy się obściskują.
-To wygląda bardzo ciekawie.-Błysnął zębami Lee.
Ja jednak nadal całowałam Willa i wtuliłam się w jego szyję kiedy spadłam z jego kolan na plecy.
-Zdaje mi się, czy ona się trochę zmieniła, Will?
-Wiesz... jak ktoś wchodził, zwykle robiło się jej głupio kiedy Cass np. napotykała nas w pokoju z Sam.A teraz Elise ma to gdzieś, kto się patrzy i co mówi.
Zaśmiałam się i nagle drzwi od łazienki trzasnęły z hukiem.
-Co to było?-Spytał Lee.-Nikogo tam nie ma?
-No a kto miałby być?-Odparł Will.
-To...to...to ja...-Szepnęłam.
-Co...?! Nie masz mocy!
-Jak już wam mówiłam... Jestem w środku nadal Śmierciożercą... czasem... tak mam... Bez powodu... nie kontrolując tego.
-Jak to możliwe?-Mruknął Lee.-Jesteś tym człowiekiem i na tym miało się skończyć! Will, ta dziewczyna to naprawdę niezła bomba. Nie wiadomo co i kiedy odwali...
-Bomba?-Uśmiechnęłam się.
-Will mówił, że z Ciebie prawdziwa bomba seksu.
Spojrzałam na Willa, a potem na Lee.
-Naprawdę można się dużo dowiedzieć od ciebie Lee...-Mrugnęłam do Willa. -Ale muszę wracać do Paryża. Mam tam mieszkanie, swoje rzeczy... samochód... Studia...
-Studiujesz?-Zdziwili się obaj.
-Tak. Niby czemu nie? Sama mam zamiar się utrzymywać i żyć ze swoich własnych ciężko zarobionych pieniędzy. Mieszkanie w Paryżu samo się nie spłaci.
-Ale... Co studiujesz?
-Medycynę.-Wzruszyłam ramionami.-Ale miałam zamiar iść na prawo.
-Haha! Wyobrażam sobie Ciebie jako prawniczkę.-Zaśmiał się Lee.
-Wyglądałabym jak wredna suka która nie daje za wygraną. A w szpitalu będę musiała być ą i ę, milutka i w ogóle. Taka praca.
-Staż...?
-Chirurg.Ordynator chirurgii...
-Uuu, widzę twoja dziewczyna ma duże plany na przyszłość z tobą Will...-Gwizdnął Lee.
-To plany co do MOJEJ przyszłości, a nie NASZEJ. Bo nawet taka nie istnieje.
-A co, nie chcesz z nim być?
-Chcę, ale małżeństwo...?Nie, to nie wchodzi w grę.
-Bo?
-Dwa na trzy małżeństwa kończą się rozwodami, a dla mnie nie jest małżeństwo, dzieci, szczęsliwa rodzinka... Nie. Nie ma mowy. Ja będę żyć wiecznie, o ile nic nie zechce mnie pozabijać.
-Słyszałeś, Will?
Nawet nie zauważyliśmy kiedy on zniknął. Lee przewrócił oczami a ja opadłam na łóżko po kilku minutach i zasnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz