niedziela, 24 sierpnia 2014

Od Luny

Przy kolacji rozmawiałam z Kaytlin prawie szepcząc. Mama i tata dyskutowali o dzisiejszych wiadomościach, w których mówiono o młodym chłopaku ok. 18 lat, który wraz z kolegami w jego własnym domu przedawkowali narkotyki. Usłyszałam gdzieś tam w ich rozmowie imię mojej siostry, ale ona nie za bardzo się typ przejęła. O mnie raczej w ich rozmowie nie było mowy, bo ja jestem typem grzecznej dziewczynki, która nigdy w życiu nie spojrzałaby nawet na coś takiego jak narkotyki. Nawet widok kogoś palącego sprawia, że staję się czerwona ze złości, bo ludzie płacą tyle pieniędzy by kupić sobie raka... 
Kaytlin powiedziała mi coś bardzo ciekawego o mojej przeszłości, ale chyba ja wiem wszystko... To jest moja rodzina, moja prawdziwa rodzina... Moja prawdziwa mama, tata, siostra... Ale gdybym usłyszała coś podobnego od mamy, uwierzyłabym w to. Kaytlin powiedziała mi, że zna prawdę o mnie, ale przecież ja nie za bardzo rozumiałam, o co jej chodzi. Spojrzałam na nią pytająco, więc ona przewracając oczami wstała od stołu, podniosła talerz i podziękowała za pyszną kolację, jednak rodzice nadal nie reagowali za bardzo na to, o czym rozmawiamy czy nawet co się dzieje w okół. 
Kaytlin pociągnęła mnie do swojego pokoju, w którym jeszcze nigdy nie byłam. Był mniejszy dwa razy od mojego, ale nie był aż tak malutki, jak się wydaje. Białe ściany,kilka abstrakcyjnych obrazów... To był jej styl, tylko u niej w pokoju dominował tylko biały i niebieski, bo te kolory były jej ulubionymi. 
Siostra poklepała na miękką pufę, w której można było się utopić. Usiadła koło mnie i spojrzała mi w oczy jeszcze ukradkiem spojrzała na zegarek wiszący na jej ścianie w kształcie kota który ruszał łapką, a potem znów na mnie. 
-Luna... Chodzi o to, że... Ech... Moja mama chciała, żebyś miała normalne życie... Miała ci nic nie mówić, bo o to prosiła twoja mama, która... -Chrząknęła i zamilkła.
-Która co?-Spytałam ciekawa i zaszokowana.-Mów, na Boga!
-Ech... Która nie żyje. Oddała cię mojej mamie... 
-Ale jak ja tego nie pamiętam? 
-Tego nie możesz wiedzieć. Po prostu nie mogę cię więcej okłamywać... Porozmawiaj z moją mamą na spokojnie...-Szepnęła.
-A co z moim ojcem? Spieprzył, bo okazało się, że mama jest w ciąży?
-Mama mówiła, że twoja matka kazała mu odejść.
-Pff... Ale... Nie mogę...Nie mogę w to uwierzyć... Nie wiadomo, gdzie jest teraz mój ojciec?
-Nie. 
Ponownie parsknęłam. 
-Dziękuję, że mi to powiedziałaś...-Przytuliłam ją a potem położyłam się spać. 
Żyłam w jednym wielkim kłamstwie... Chciałabym choć na trochę zobaczyć jak wygląda mama, lub ojciec, którego zresztą nie było nawet przed moimi narodzinami... Chociaż go nie chcę poznawać... chciałabym zobaczyć moje życie z prawdziwą matką i ojcem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz