wtorek, 26 sierpnia 2014

Od Luny

Siedziałam przy tym samym stoliku co zawsze słuchając jak Julie opowiada o swoim Tonym. Opowiadała o nim codziennie, no bo codziennie się z nim widywała. Kaytlin siedziała gdzieś z Derekiem, z którym całuje się aż czasem mam ochotę rzygnąć. Ludzi było pełno na obiadowej przerwie, a na dodatek robiło się głośno. Poczułam na sobie czyjś wzrok, rozejrzałam się uważnie po sali szukając osoby, która mi się przygląda. Był to Alex z tamtej pamiętnej lekcji. Ten który wzbudza we mnie wielki strach, czuć od niego aż zło... Kiedy na niego spojrzałam znów poczułam się dziwacznie, no i tak samo jak wtedy, te przerażające ciarki przebiegły mi po plecach, poczułam je tak wyraźnie, jakby mój pies Banny stanął swoim wielkim cielskiem na moich drobnych plecach.
Nie wiem dlaczego, nagle przestałam oddychać, ale to nie trwało długo. Przestało, ale dopiero wtedy, kiedy Alex odwrócił wzrok. Był dziwny, a to co stało się teraz także było dziwne. Widziałam, że uśmiechnął się półgębkiem, a ja zmrużyłam oczy by mu się przyjrzeć. Bałam się go, no bo przecież na pewno chłopak nie wydaje się ani trochę normalny. Jest najstarszy z klasy, ale mogę się założyć, że to jakiś czarny charakter który pojawił się w moim życiu... - Za dużo książek Luna... - Powiedział jakiś cichy głosik w jakiejś cześci mojej głowy.
-Luna?-Szepnął Dave.-Coś nie tak?
-Nie,nie... W porządku.-Kiwnęłam głową. Skłamałam.
Może zacznę liczyć swoje narastające kłamstwa, chociaż to moje drugie kłamstwo w życiu, a nie chcę zostać wieczną kłamczuchą do końca życia.
Dokańczałam Nestea i ugryzłam ostatni kawałek kanapki. Ten dzień był dziwny, jeden z najdziwniejszych. Ale co może być nie tak z tym chłopakiem?
Kiedy wyszłam z jadalni, za mną wyszedł ten chłopak. Wyszłam wcześniej, przed dzwonkiem. Nie chciałam czuć jego wzroku na sobie zwłaszcza, że coś dziwnego się stało po chwili kiedy zaczął na mnie patrzeć.
-Czego chcesz?-Spytałam czując narastający strach.
-Nie wiesz kim jestem, nie powinnaś tego wiedzieć. Ale powiem ci tyle, że wiem o twoim ojcu.
-Co? Zjawiasz się znikąd i mówisz mi, że wiesz o moim ojcu? Co to ma być?!
-Ciszej, proszę.-Jęknął.-O twoim biologicznym ojcu akurat wiem wystarczająco dużo.
-Powiesz mi?
-Zależy ci na nim? Wydaje mi się, że nie za bardzo.
-Zależy, tylko nie wiem dlaczego odszedł. Nie wiem co jest prawdą.
-Są różne prawdy, Luno.
-Skąd znasz moje imię?
-Gdybym ci powiedział, musiałbym zrobić coś, czego byś nie chciała nigdy doświadczyć.
Przeraziłam się trochę, ale jego postawa trochę mnie rozluźniła. Potrząsnęłam sobą lekko i spojrzałam na niego ponownie.
-Powiedz mi o nim.
-Za mało wiesz o świecie, żebym powiedział ci o twoim ojcu. Poza tym chociaż zabraniano mi cokolwiek o nim mówić, powiedziałbym ci.
-Czemu za mało wiem?!
-Bo twoja biologiczna matka wymyśliła sobie, żebyś zapomniała o całym świecie, żebyś żyła normalnie.
-Przez twoje przybycie to jest zupełnie niemożliwe. Pomieszałeś mi tylko!
-Twój ojciec przeprowadził twoją matkę bez najmniejszej świadomości, że jest jego miłością życia.
-Co to miało znaczyć?
-Dowiesz się po czasie.-Wzruszył ramionami.Rozległ się dzwonek, który trochę mnie wystraszył.
-Kto ci zabronił mówić o moim tacie?
-Nie mogę powiedzieć. Chyba za wyjawienie tego, kim on jest, zabił by mnie.-Uśmiechnął się krzywo.-Ale za to że powiedziałem ci nawet to, o przeprowadzeniu twojej matki, także dostanę w kość niebawem. Ale spokojnie, ty się w to nie mieszaj. Po prostu kiedy nadejdzie czas dowiesz się, o co mi chodziło.
No i odszedł. Zostałam sama, dopiero po kilku minutach ocknęłam się i pognałam do klasy spóźniona pierwszy raz w życiu. Jednak nauczycielka Fox tylko skinęła głową do mnie z uśmiechem a ja zdziwiona usiadłam tylko w swojej ławce na tyłach. Julie pisała mi SMS-y o tym swoim Tonym ponownie... Zaczęło mnie to denerwować... Czy tylko ja spoza moich znajomych jestem singlem? Przecież... nawet mi z tym dobrze, ale czasem mi tego brakuje. Nie jestem w filmie romantycznym czy w książce... Prawdziwej miłości nie ma.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz