wtorek, 19 sierpnia 2014

Od Willa

  To wszystko powoli zaczynało być dla mnie coraz bardziej dołujące... Elise... Jej zanik pamięci... a raczej całkowita utrata.... Lee ciągle gdzieś znikał. Cass była nerwowa. Nie dało się normalnie żyć w tym domu!! A ostatnimi dniami miewałem dziwne sny dotyczące mojej przyszłości. Każdy kończył się tak samo. Stałem nad przepaścią i wpatrywałem się w czarną otchłań poniżej. I chwiałem się... chwiałem się.... i chwiałem. To samo w sobie było przerażające i nie wiedziałem co o tym mam sądzić.
- Will? - szepnęła cicho Elise łapiąc mnie za rękę.
Ocknąłem się ze swoich myśli i skierowałem na nią pytający wzrok.
- O co chodzi?
- Muszę... muszę ci coś pokazać - szepnęła.
Skinąłem głową i ruszyłem za nią.
W naszym wspólnym pokoju zauważyłem wszędzie porozrzucane kartki, a na nich znaki demona... To zaczynało być coraz bardziej nienormalne, jednak stałem się po sobie nie pokazywać, jak bardzo mnie to dołuje. Demon nie był ode mnie silniejszy. Nie mógł walczyć z samą śmiercią. Więc starał się mnie dręczyć, wyżywając się na moich bliskich. A że El była mi najbliższa, to uwziął się na nią. Niestety, obawiałem się, że nas wieczny spór może ją któregoś dnia wykończyć.
- Spójrz - powiedziała w międzyczasie podając mi jakąś kartkę. Wziąłem ją w ręce i zwęziłem oczy przyglądając się pochyłym literkom.

Wracaj tam skąd przybyłeś. Albowiem czeka cię wielkie nieszczęście między narodem ludzkim.  
 Nie ryzykuj

Zmarszczyłem brwi.
- Kiedy to napisałaś? - zapytałem.
- Przed... chwilą - wyszeptała, a potem szybko do mnie podeszła i złapała mnie za bluzę - Posłuchaj go. Wiem co zamierza. Wracaj w zaświaty.
- Chyba nie mówisz poważnie - mruknąłem i wywróciłem oczami - Elise, z jego strony nic mi nie grozi, więc niepotrzebnie się niepokoisz.
- Grozi! Wracaj! Porozmawiaj z Tanatosem, to się o tym przekonasz.
Bardzo się zdziwiłem, że zna imię mojego mentora. Przygryzłem wargę.
- No dobrze, mogę z nim porozmawiać. Nie zwlekam i idę już teraz... Zaraz wracam.
Ku mojemu zaskoczeniu El uwiesiła mi się na ramionach i mocno mnie pocałowała. Długo mnie jeszcze nie puszczała.
- Elise... co ty... - szepnąłem.
- Idź! No idź! - popchnęła mnie, a ja mechanicznie się teleportowałem.
Szedłem parę minut, aż doszedłem do bramy. Gdy się za mną zatrzasnęła  dotknęło mnie jakieś dziwne uczucie. Miałem natychmiast ochotę stąd uciec... Dziwne.... Zawsze gdy tu wracałem czułem się jak w domu.
  Wszedłem do wielkiej, ciemnej rezydencji w której się wychowywałem. Minął mnie Strażnik Porządku Igor zaganiając jakąś zjawę na ścieżkę prowadzącą pod Ostateczny Sąd.
 Tanatosa spotkałem w salonie. Siedział w swoim fotelu, czytając jakąś książkę. Od razu przeszedłem do rzeczy.
- Czy ze strony demona grozi mi jakieś niebezpieczeństwo?
Podniósł powoli wzrok z nad książki i odparł powoli.
- Nie.
- Czyli mogę wracać? - odwróciłem się by odejść, ale zatrzymała mnie jego odpowiedź.
- Nie.
Odwróciłem się zdezorientowany.
- Jak to "Nie" ?
- Po prostu nie. Twoje miejsce jest tutaj Williamie, nie na ziemi. Nawet gdy przeprowadzasz przez umysł robisz to niekompletnie, przez co wynika wiele pomyłek.
- Ale ja... poprawię się - zająknąłem się. Czułem, że sprawa jest przegrana.
- Nie. Zostaniesz tutaj - po czym uniósł się z fotela, skierował palec w moje czoło i...
Odpłynąłem zapominając o wszystkim co kiedykolwiek spotkało mnie na ziemi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz