czwartek, 28 sierpnia 2014

Od Mich

Siedziałam na sofie, obżerałam się chrupkami serowymi i oglądałam "Nianię".
- Porzucił ją zimny drań, co salon sukni ślubnych miał, nie miała dokąd udać się... jej świat zawalił się... - zaczęła się czołówka, a ja jak zwykle rozbawiona przyglądałam jej się. Nagle ktoś się nade mną nachylił.
- Dalej trochę - mruknął Leo
- Spadaj - burknęłam i odepchnęłam go.
- Nie bądź taka zołza Li... Mich! - poprawił się, zapewne dlatego by nie rozzłościć mnie i zdobyć upragnione chrupki.
- Nie jestem.
- Jesteś.
- Trzeba było sobie kupić samemu - warknęłam.
- Nie byłem w sklepie...
- Nie mój problem - przerwałam mu usilnie próbując skupić się na treści odcinka.
- Mich proszę...
- Nie.
- Proszę...? Ładnie proszę.
- Spadaj.
- Bardzo ładnie proszę.... - zrobił "słodką" minkę, a ja wybuchłam śmiechem.
- No dobra. Mam dziś dzień miłosierdzia.
- Czyli...?  - spytał z nadzieją.
- Jeden - odparłam kategorycznie i śledziłam ruch jego ręki. Zagłębiła się w misce a potem...
- O nie Lee! Oddawaj! - warknęłam próbując mu wyrwać chrupki.
Zabawnie zarechotał i rzucił się w ucieczkę po schodach. Byłam zbyt zbulwersowana by mu odpuścić. Zaczęłam go ścigać.
- Nie złapiesz mnie, nie złapiesz mnie! - krzyczał.
- To się jeszcze okażę! - warknęłam i przyspieszyłam jeszcze.
- NIE ZŁAAPIEESZ ŚLAMAZARO - zawył Leo
- ZŁAPIE! I WYRWĘ CI TE CHRUPKI, CHOĆBY Z GARDŁA - krzyknęłam.
Poślizgnęłam się na zakręcie, ale udało mi się odzyskać równowagę.  Natomiast Leo nieźle gruchnął, potknąwszy się o dywan. Na początku usłyszałam hałas, a potem zobaczyłam go leżącego na podłodze z
chrupkami - a raczej szczątkami chrupek - w ręce i na dywanie.
Usiadłam na jego plecach okrakiem i zaśmiałam się tryumfalnie.
- No i co? Złapałam cię HA HA HA!
- Zejdź ze mnie Mich - burknął.
- Nie, HA HA HA!
- I tak już czuje się upokorzony - mruknął.
- I bardzo dobrze ci tak! - odparłam lecz po chwili zeszłam.
Byłam dosyć mściwą osobą i nie rzucającą słów na wiatr, dlatego wyrwałam mu resztkę chrupek i wróciłam na seans.
Chwilę potem zatelefonowała Luna z prośbą o spotkanie. Zgodziłam się bez wahania i umówiłyśmy się na wieczór.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz