Kolejny tydzień za mną, a miesiączka spóźniała się już dwa tygodnie do cholery!Cały czas chodziłam poddenerwowana i już na 100% wiedziałam, że coś z tym jest nie tak, bo, na Boga, może jestem rzeczywiście w ciąży! A o Willu nie chciałam myśleć, bo nawet nie wiem dlaczego wrócił tam w te zaświaty. Czułam pustkę w sercu, nie ma jego, czułam się okropnie od kiedy on zniknął. Brakowało mi go, tego ciepła,miłości którą już Lee i Cassie wręcz rzygali. Naprawdę mi tego brakowało, miałam ochotę płakać, ale kiedy do tego miało dojść, zaczynałam się śmiać.
Siedziałam teraz na kanapie z Bai który rozwalił się na całej szerokości, wielki łeb kładąc na moich kolanach. Już kiedy nie miałam co robić, chodziłam biegać z nim, ale teraz jest to zupełnie niemożliwe bo jestem w ciąży... Trudno mi było dopuścić to do siebie... Ja i dziecko? Nie planowałam tego na razie... Ale do cholery, najgorsze z najgorszego jest to, że Willa nie ma...
-Co jest Elise?-Spytała Cassie siadając koło mnie.-Chodzi o Willa?
-Na sto procent.-Odezwał się Lee siadając na przeciwko.
-O to też, ale... -Zamilkłam kiedy Bai jakby zabraniając mi mówić dalej, zaszczekał i spojrzał na mnie.Znów zwróciłam się do siostry i przyjaciela-Chodzi o to, że jestem... w ciąży...
-W O O O W!-Krzyknął Lee.-Will jest ojcem! No nie!
Miny Cass nie mogłam rozszyfrować, już łatwiej było mi to zrobić patrząc na psa, który wyglądał na zażenowanego całą sytuacją, a szczególnie zachowaniem Lee który skakał po domu i chodził w kółko nie mogąc uwierzyć w moje słowa.
-To super! Ale przecież nie chciałaś mieć dzieci...
-Nie ja o tym decyduje...
-Nie zabezpieczaliście się?-Spytała Cass.
-Zabezpieczaliśmy...
-Nie wyobrażam sobie ciebie w roli matki.-Mówi Lee.-A co się dzieje z Willem?
-Kazałam mu wracać w zaświaty, nie wiem dlaczego... Nie wrócił, czyli...
-Nie mów tylko, że przestał cię kochać, bo on szaleje za tobą jak za nikim innym kto mu się przydarzył.-Odpowiedział Lee.
-Wróciłby...-Szepnęła Cass.-Stchórzył?
-Nie wiedział, że jestem w ciąży, poza tym, tego jeszcze nie wiedziałam...
Kiwnęli głową.
-Muszę wyjechać. Nie do Paryża, gdzieś indziej...
-Gdzie niby?
-Zacznę pracować, może jakiś mój znajomy ma dla mnie jakieś mieszkanie...
-Nie pamiętasz ich...-Skomentował Lee.
-A Damon?
-Nie wiemy gdzie mieszka, to ty zawsze byłaś tablicą informacyjną.-Parsknął Lee.
-Mam do niego numer.-Odezwała się wreszcie siostra.
-Skąd masz numer Damona?-Zerknął na nią dziwnie Lee.
-Eee.. Dał mi gdyby Elise czegoś potrzebowała kiedy tu był po tym jak dowiedział się o zaniku pamięci El.
-Mhm...-Mruknął Lee.-To dzwoń.
Damon zjawił się błyskawicznie. Po zadanym pytaniu, czy ma gdzieś kogoś, kto mieszka daleko od Paryża lub Ny... z uśmiechem odparł prosto i krótko, że tak.
-Stara znajoma Sam mieszka w Amsterdamie.-Uśmiechnął się szerzej.
-Sam?!-Wybuchnęła Cass.
-Znałam ją?
-Tak.-Odpowiedział Damon.
Spakowałam się i po dwóch dniach zniknęłam nie zostawiając po sobie nic, nawet psa zabrałam ze sobą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz