środa, 6 sierpnia 2014

Od Elise

 Rano obudził mnie hałas w kuchni. Ktoś przewalał garnkami i patelniami, a ja zła wychodząc z pokoju, natknęłam się na Jareda. Zmroziłam go wzrokiem, ale to nim w cale nie ruszyło. Stał i wpatrywał się we mnie zły jak nigdy dotąd. Uniosłam brwi i zerknęłam przez jego ramię wspinając się na walcach, by cokolwiek ujrzeć. Jared był wysoki... a ja przy nim to mrówka.
-Ach... To jest Damon.-Wzruszyłam ramionami.
-Przedstawił się. Widzę, że czuje się jak u siebie w domu.
-To twój chłopak?-Spytał nagle Damon wychylając głowę zza blatu. 
Podbiegłam do niego zła, a on roześmiany odsunął mnie od siebie.
-A pożądanie rośnie mi w oczach, co?
Uderzyłam go lekko w ramię i z uśmiechem usiadłam na blacie.
-Co robisz znów na ziemi?-Spytał Jared.
-Nie wiem gdzie Ellie pochowała toster...
-Po co ci toster?-Powiedziałam tłumiąc śmiech.
-Jestem głodny.-Podniósł się sprawnie i zerknął na mnie kątem oka.-Gdzie on jest?
-Na górze w szafie... 
Podziękował i zaraz zajął się robieniem giga-tostów, które chyba nawet nie zmieszczą się w tosterze.Z uśmiechem przyglądałam się mu. Brakowało mi przyjaciół od kilku dni, jako człowiek.
-Wyjaśnij mi, co tu robi wilkołak.-Przerwał ciszę Jared.-Mam dość jego obecności.
-A mi zwyczajnie on nie przeszkadza.-Mruknął nie wzruszony Damon.
-To mój przyjaciel... Zachowuj się przy moich przyjaciołach, bo nie ręczę za siebie.-Pogroziłam mu palcem z szerokim uśmiechem.
-Co może mi zrobić człowiek?
-Ach tak? Więc nikomu już nic nie zrobię?Chodzi mi o to... że... już po wszystkim? Jestem dawną sobą?
-A czujesz, że tak jest?
-Tak... Aż za dobrze czuję...
Kiedy Jared miał zacząć się dopytywać, Damon zakrył mu przez sekundę usta dłonią. Wiedział, że nie mam ochoty rozmawiać o przeszłości.
-Skoro... jestem już normalna... Mogę się zobaczyć z siostrą?
-Nie ma mowy.-Pokręcił głową Jared.
-Dlaczego? -Wtrącił Damon.-Będę miał ją na oku, wróci tu jak tylko uda się jej zobaczyć z Cassie, żaden problem.
Po kilkuminutowej kłótni, wkońcu Damon przekonał Jareda. Szczęśliwa nawet się nie spakowałam, po prostu pociągnęłam Damona do samolotu, chcę być już w New Yorku! Chcę zobaczyć się z siostrą... Muszę! Tęsknie za nią, od kilku dni zastanawiałam się, co u niej... Ciekawe, co się zmieniło...
-Nie wiadomo, czy będzie w domu...-Zaczął Damon.
-To nic.-Pokręciłam głową.-Zobaczymy co będzie. 

W NY w podskokach ruszyłam do Cass, Damon musiał mnie zaprowadzić. Ociągając się specjalnie i mamrocząc pod nosem, że musi iść do jakiejś Tiny, strasznie mnie irytował!Ale... co to za Tina? Naprawde dużo traciłam będąc w Paryżu... zabijając ludzi... Siostra nie może o tym wiedzieć, chyba by mnie znienawidziła za tak dużą ilość zabójstw na moim koncie...!
Pukając trzykrotnie do domu zniecierpliwiona aż podskakiwałam.Nerwowo zapukałam i czwarty raz dołączając do tego dzwonek. Na reszcie otworzyła mi moja siostra, a na jej widok uspokoiłam się.Zdziwiona patrzyła na mnie jakby zobaczyła ducha, wreszcie Damon zareagował i pchnął mnie do środka przy czym Cass szybko i sprawnie zrobiła miejsce w drzwiach. Usiadłam na fotelu po prośbie Cass. Spojrzałam na jej brzuch, no tak... zapomniałam nawet, że jest w ciąży. 
-Gdzie się podziewałaś?-Zaczęła od razu.-Nie odzywałaś się, nawet nie wiem po jaką cholerę jechałaś aż do Paryża!
-Przepraszam... Miałam... Nie ważne... Nie chcę o tym mówić. 
-Ale należą mi się wyjaśnienia.
-O tym kim byłam, także powiedzieć nie mogę. 
-Dlaczego?-Szepnęła Cass patrząc to na mnie, to na mojego przyjaciela stojącego koło niej. 
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo wyszedł ktoś znajomy... kogo nie mogłam rozszyfrować. Zdziwiłam się, kiedy niepewnie usiadł koło Cassie, a ona wpatrzona w niego jak w obrazek nie mogła przez chwilę oderwać oczu. 
-Elise...?-Szepnął zaszokowany... Lee?
Nie odzywałam się, nie umiałam. Zatkało mnie jak zobaczyłam moją siostrę z Lee... O co chodzi?
-Pamiętasz... mnie?-Zadał kolejne pytanie, a ja po chwili zrozumiałam, o co mnie zapytał.
-O co chodzi...?-Spytała siostra, a Damon poprosił ją, by zostawili nas samych. No tak, moja siostra nic o utracie pamięci nie wiedziała... To może i dobrze...
-No, mów...Jak mnie pamiętasz?-Kontynuował, kiedy Damon wyszedł wraz z Cass która zadawała pytania cały czas.
-Nie straciłam pamięci Lee... 
-Jak to...? Klaus...
-Nie zrobił tego. Widzę, że Will ci wszystko powiedział... 
-Jak zawsze...-Westchnął.-Wiem więcej, niż myślisz... Ale... Co się z tobą działo?
-Jak powiem, Cass się dowie, prawda?-Uśmiechnęłam się delikatnie.-Wiem jak będzie Lee... 
-Zostajesz tu?
-Nie. Muszę wracać...Jak zwykle wpadłam w małe kłopoty. 
-Małe brzmią jak wielkie.-Uśmiechnął się szeroko.
-I tak... jest... Ale dam radę.
-Zwykle to Will ratował ci tyłek.-Powiedział ostrożnie. 
Wyprostowałam się patrząc na niego.
-Uwielbiasz przypominać, jak wszyscy...-Westchnęłam.
-To wszystko jest bez sensu. Co wam to daje?
-Może tak ma być.
-Stary przereklamowany tekst.
-Lee, ja nie mogę tak po prostu z nim być, on ze mną też. Może, a nawet na miliardy procent nie możemy na siebie spojrzeć z takim uczuciem jak kiedyś. 
-To nie było aż tak dawno. Nie przesadzaj. 
-Mówię jak jest. 
-A jak sobie radzisz... Co to za kłopoty, hmm?
-Powiem ci jedno pod warunkiem, jeśli moja siostra o niczym się nie dowie. 
-Co ci tak na tym zależy, żeby nie wiedziała?
-Bo po tym mnie znienawidzi.-Spojrzałam mu w oczy.
-Przesa...
-Na pewno słyszałeś o tych zabójstwach w Paryżu. 
-No..?
-To ja ich zabiłam.
-Co?!-Wybuchnął.
-Ćśśś...-Syknęłam.
-Jak?!
Odwróciłam wzrok. 
-Jestem Śmierciożercą.
-Jak w Harrym Potterze?-Parsknął.-No dobra... Na poważnie... Przecież wy nie zabijacie codziennie...!
-Czerpiemy z tego tak jakby...moc... Ja zabijałam bo lubiłam to robić... Ale teraz jestem sobą... Chyba na dobre. Ale nie mogę tu zostać.
-Powiedz mi czemu nie możesz? 
-Za mną przyleci tu Brand, szef Śmierciożerców... Ten najsilniejszy bla bla bla. Jeśli zabijałabym dalej, Brand miałby kłopoty z tymi wyżej postawionymi od nas... No wiesz. 
Westchnął zdziwiony.
-Ale jako człowiek jesteś... bezpieczna?
-Tak. Ale mają na mnie oko, nie są źle nastawieni do mnie, tylko po prostu nie chcą, by załatwiła ich wyższa siła. 
-Mhm... To... To... za dużo informacji na raz.
Parsknęłam śmiechem ale zaraz spoważniałam przypominając sobie o swojej siostrze która swoją ciekawską główkę może wepchnąć tam, gdzie nie powinna. 
-Nic nie mów. Nikomu. 
-Idziesz?
-Pogadam jeszcze z siostrą... i muszę wracać. 
-Fajnie było cię zobaczyć.
-A ty gdzieś wychodzisz?
Spojrzałam na niego włączając swoją ciekawość. Obawiałam się, że zaraz pójdzie do siostry i jej wszystko powie. Domyślałam się co między nimi jest, ale zmartwiłam się Cinną... Co on musiał przeżyć? 
-Tak... Wiesz, sprawy śmierci. 
Uśmiechnął się i wyszedł, a ja podążyłam do siostry. Nic jej nie powiedziałam, po kilkunastu minutach zrozumiała, że nie może po prostu wiedzieć o moich sprawach. Po dwugodzinnej rozmowie, ledwo Damon zdołał odciągnąć nas od siebie, chciałam tu zostać, widywać się z siostrą... wilkołakami... Ale na razie nie mogłam. Za dwa dni wszystko wróci do normy... Będę miała normalne ludzkie życie, ale dalej żyła przeszłością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz