sobota, 9 sierpnia 2014

Od Elise

Lee namawiał mnie, bym została, a ja chciałam wracać. Musiałam, Śmierciożercy może i sobie odpuścili mnie, ale na pewno nie umknę im tak łatwo. Nie mieszają się do mojego życia, tylko raz na ''ruski rok'' kontrolują to, co robię. A to akurat mnie trzyma od zabicia kogoś, bo w środku nadal jestem Śmierciożercą.
-Muszę wracać Lee. Tam mam mieszkanie, swoje rzeczy... a nawet pracę. Mam tam wszystko. Poza tym, po co miałabym tu zostawać?-Lee spojrzał na Willa a potem znów na mnie.- Myślisz, że zmienił zdanie, bym tu była? Z nim?
-A co za problem? Zachowujecie się jak dzieci!
-On nadal uważa, że powinnam się do niego nie zbliżać, bo chce mnie ''chronić''.
-Chronić cię może tylko będąc z tobą!
Zrezygnowana spojrzałam na Lee. Wzruszył ramionami i spytał się Willa, co o tym sądzi. Jednak on chyba nadal trzymał się swojej wersji.
-Will! Ty jej tak nie ochronisz. Ile ona już zdążyła zrobić? Pozabijała dwunastu ludzi, naraziła swoje życie Śmierciożercą, a na koniec pragnę wspomnieć, że ćpa,pali i pije, z czego nie zamierza zrezygnować.
-Skąd wiesz, że nie zamierza?
-Bo mi mówiła.
-A kiedy rozmawialiście?
-Dwa tygodnie temu. Jakby została teraz, miałbyś ją na oku. Nie pozwalałbyś, żeby cokolwiek brała.
-A czy w ogóle moje zdanie się liczy?-Spytałam.
-Ty nie masz w tej sprawie nic do gadania.-Mruknął Lee.
-Mam, a nawet dużo. To moja sprawa czy biorę i ile.
-Chcesz brać dalej?!-Oburzył się Lee.-Myślałem, że jak wrócisz do Willa to przestaniesz!
-Ta jasne, jeszcze czego.-Parsknęłam.
-Znów coś brałaś?! Skąd ty to masz?Gdzie?-Odezwał się Will i podszedł do mnie.
Odsunęłam się od niego odpychając od siebie.
-Zostaw mnie.-Pokręciłam głową.
-Masz to gdzieś.-Szepnął Will.-Gdzie?
-Nie twoja pieprzona sprawa!
-Chcesz do końca życia pić,palić i ćpać?-Spytał Lee.
-A nawet jeśli?! To nie wasza sprawa!
-Chcemy tylko pomóc.-Westchnął Lee.
-Nie potrzebuję pomocy. Teraz jest świetnie! Czuję się super!
-Ile tego bierzesz codziennie?
-Mam policzyć Will?!
-Uspokój się... Tylko pytam...
-A ja tylko odpowiadam! Teraz się mnie czepiacie?!
-Martwię się tylko o Ciebie.-Odpowiedział Will.
-Nie potrzebnie! Tak mi jest doskonale! Biorę sobie, piję i palę! Super zabawa!
Will podszedł do mnie szybkim krokiem a ja zatrzymałam go dłonią.
-Nie zbliżaj się do mnie.
Will mimo moich słów pchnął mnie lekko na ścianę sprawdzając kieszenie. Zaśmiałam się, odwracając wzrok.
-Jeszcze mnie rozbierz.
-Żebyś wiedziała.-Warknął.
-Oj oj, William jest wściekły? Ochhh,taak mi szkooodaaa...
-Gdzie to masz?
-Nie tutaj...
-Co z tym zrobiłaś? Ile miałaś?
-Nie zabierzesz mi tego.-Szepnęłam.
-Odpowiedz na pytanie.
-Hm... Magiczne słówko?
-Mów.
-Och, to nie to. Sezam się nie otworzy... -Zaśmiałam się.
-Mów w końcu! Gdzie-to-masz?
-Skończyło się... wszystko poszło wczoraj wieczorem... A było tego sporo...
-Wczoraj...?Kiedy ona wyszła?-Zwrócił się do Lee.
-Mówiła, że idzie się przejść...
-I nie było to dla ciebie podejrzane?!
-Sorry, nie ja jestem jej pieprzonym opiekunem tylko ty.
Will westchnął i spojrzał mi w oczy.
-Nie spuszczę cię z oka, rozumiesz? Już nic nie weźmiesz do ust.
-Muszę zapalić...-Wymamrotałam.
-Nie.
-Muszę zapalić!
-Nie, nie musisz.
-Muszęęęę!-Zaczęłam się szarpać i walić w niego pięściami.
Will jednak był opanowany i spokojny, co mnie zdziwiło. Kto inny na jego miejscu powiedziałby ''pieprzę to niech idzie w pizdu'', lub co innego.
Kiedy się uspokoiłam odepchnęłam go, ale potem go przytuliłam. W końcu coś skądś załatwię, czy tego chce czy nie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz