niedziela, 24 sierpnia 2014

Od Luny

Mich była chyba jedyną normalną dziewczyną jaką udało mi się poznać. Nie była słodka, pusta i tak dalej... Była zwykłą dziewczyną której nie dało się nie lubić.Trudno było mi wypowiadać słowa ''mama'' bo przecież nią nie jest.
By odreagować w  szkole wraz z Julie i Kaytlin od dosyć dawna chodzimy na treningi koszykówki. Nasza grupa składa się z samych dziewczyn, które nie zbyt lubię. Większość z nich to baby które nie widzą świata bez kosza, a ja taka oczywiście nie jestem.Dla mnie to jest dla przyjemności.
-Wierzysz w prawdziwą miłość,ideały i w ogóle?-Spytała Julie kiedy stała koło mnie przygotowana, by odebrać piłkę Denny Grover.
Westchnęłam nie odrywając wzroku od piłki.
-Nie wiem. Nie doświadczyłam nigdy czegoś takiego. A ideałów nie ma, tyle mam do powiedzenia.
-Ależ są ideały!
-W filmach czy książkach, owszem. Nie ma ideałów a w prawdziwej miłości zawsze znajdzie się ktoś, kto cię zrani i w ogóle.
-Aleś ty nieczuła!
-Jaka tam nie czuła.-Wzruszyłam ramionami.-Po prostu mówię to co myślę, a taka jest prawda. Są różne prawdy które wciskają w książkach,TV czy w filmach. Ale tam jest jedno wielkie bagno kłamstw, a rzadko się zdarzy ktoś, kto powie prawdziwą prawdę.
-Jesteś niemożliwa!-Zaśmiała się.
-A co z tym Tonym?
-Właśnie stąd moje pytanie! Jest odrobinę dziecinny, ale jest słodki i kochany! Przystojny, no i ma świetny charakter!Co o tym sądzisz?
-Nie wiem, nie znam przecież tego Tony'ego. Poza tym wiesz doskonale, że nie jestem dobra w tych sprawach... No wiesz, miłosnych.-Skrzywiłam się, kiedy doszły mnie krzyki dziewczyn ''0:3! Cholera!''
Trenerka tylko dmuchała w gwizdek od czasu do czasu by uspokoić emocje dziewczyn w ogóle nie zwracając na mnie i Julie uwagi. Kaytlin podbiegła do nas i uśmiechnęła się zmęczona.
-Weźcie się w garść plotkary!
-Jakie tam plotkary!Wypraszam sobie!-Uniosła się Julie.
-Jeśli ktoś tu jest plotkarą,to na pewno wy dwie.Nigdy nie plotkowałam, nie obchodzi mnie cudze życie. Wystarczy, że moje to jedno wielkie gówno.
-A co się stało?-Spytała Julie ciekawa przerywając kłótnię z Kaytlin.
-Nie ważne.-Szepnęła moja NIE siostra.

Mecz miał być już za tydzień, a ja zajmuję się pogaduszkami o czymś, o czym w ogóle nie mam pojęcia. Na korytarzy spotkałam Mich i nie omieszkałam z nią trochę porozmawiać o czymkolwiek by odreagować i zapomnieć na chwilę o swoich kłopotach, lecz to nie pomogło. Nieśmiało podchodziłam do rozmów czy czegokolwiek, ale z Mich nie miałam najmniejszych problemów.
Nagle przybyło mi milion wiadomości na Facebooku, telefon zaczął wibrować, a teraz była lekcja historii. Dobrze, że na każdej lekcji siedziałam w ostatniej ławce bo inaczej nauczyciel przyczepiłby się do mnie zdziwiony, bo przecież zawsze uważałam na lekcjach. Jednak ten przypływ wiadomości mnie zdziwił. To Dave pisał do mnie z dużą ilością wykrzykników, że jutro mam urodziny, czy o nich zapomniałam, no i że wyprawia mi urodziny u siebie.
Dave zawsze był w porządku do wszystkich w okół, jednak poprosiłam go by Harry nie zjawił się na moich urodzinach. Uwielbiałam urodziny, ale nie koniecznie prezenty. Wszyscy w szkole wiedzieli, że ich nie lubię. Kiedy do klasy wszedł jakiś dziwny, nowy chłopak a potem usiadł w wolnej ławce na tyłach sali bez słowa, zdziwiłam się lekko. Zawsze chłopacy wparowali do klasy jak szaleni i rzucali coś w stylu ''Siemaneczko! Jestem Mike!'' no ale tym razem tak nie było. Ten był tajemniczy, skryty no i w ogóle jakiś dziwny. Biła od niego zła aura, czułam to. Wszyscy aż się odsunęli, jednak mi on był obojętny. Nauczyciel Fin Ryder spojrzał się na niego zdziwiony, odłożył okulary i oczywiście wzrok uczniów powędrował na nowego ucznia. Przystojnego bruneta, o brązowych oczach. Dziewczyny w klasie patrzyły na niego ciekawsko wzdychając, jaki to on jest cudowny.
-Dzień dobry.-Zaczął Ryder.- Jak masz na imię?
-Alex.-Odparł niewzruszony.
Przyglądałam mu się ciekawie ze zmrużonymi oczami. On tylko patrzył pusto i przenikliwie na starego Ryder'a. Nauczyciel zrezygnował z jakichkolwiek pytań więc wrócił do prowadzenia lekcji. Chłopak po pięciu minutach spojrzał na Hazel w moim rzędzie, która siedziała o jedną ławkę dalej niż ja, w tej przede mną siedziała Kaytlin. Chłopak spojrzał na mnie. Poczułam ciarki na plecach, naprawdę miał przerażający wzrok, ale nie był wcale taki okropny, jak się wydawało gdy tu wszedł. Ubiera się całkiem normalnie, zwykłe czarne jeansy i luźna bluzka... No i powtórzę to trzeci raz - był naprawdę,ale to naprawdę bardzo przystojny, a to rzadkość, kiedy ktokolwiek mi się spodoba.
Kiedy tak patrzył na mnie myśląc sobie, kiedy odwrócę wzrok, ja przyglądałam mu się jeszcze dokładniej. Włosy były w nieładzie, przy czym wyglądał jeszcze lepiej... Ale to, że przez samo jego spojrzenie czułam ciarki dawało mi wyraźny znak że ten tym nie ma nic wspólnego z dobrem. W jego głosie nawet było słychać tą obojętność, jakby wiedział wszystko,znał wszystkich, był najmądrzejszy na świecie i myślał, że jest panem wszystkiego i wszystkich. Odwróciłam wzrok po dwóch minutach gapienia się na niego. On także odwrócił wzrok i opierając się o oparcie krzesła wpatrywał się w tablicę, ale widać było, że myślał o czymś zupełnie innym, a ja miałam wrażenie, że myśli o czymś złym. Może to było dziwne, ale tak było. Wzbudzał do mnie strach, a jego spojrzenie... Ugh... Znów ciarki.
Przestałam o nim myśleć, kiedy mój telefon ponownie wibrował, dokładnie to trzy razy. Tym razem to Julie z dziwnymi emotikonami, jakby były przerażona, wysłała mi te trzy wiadomości. Szybko je odczytałam, a potem wpatrzyłam się w swoje czarne paznokcie które chyba nigdy nie były umalowane na jakikolwiek inny kolor.

Julie:

Widziałaś go?! Przystojny, ale trochę mnie przeraża...

Westchnęłam. Chcąc znów na niego spojrzeć, z trudem się powstrzymałam. Zamknęłam oczy a dopiero po chwili odpisałam bardzo powoli, jakby moje palce odmawiały mi posłuszeństwa.

Tak, widziałam. Nie chcę na niego patrzeć, jest naprawdę dziwny... 

Julie nic nie odpisała, bo nauczyciel przyłapał ją z telefonem, więc zdenerwowany wezwał ją do odpowiedzi na jedno z pytań. Oczywiście Julie odpowiedziała na to pytanie bez zająknięcia, bo uwielbiała historię i była wielką kopalnią wiedzy - podobnie jak ja, nie chwaląc się.
Dziwny chłopak sprawił, że poczułam się nieswojo... Dziwny strach mnie przeleciał, a złą aurę chyba wszyscy poczuli, oprócz chłopaków i koszykarek. Oni ignorowali nowego, ale takie Dal, Tina, Annabeth widziały w nim tylko tajemniczego przystojniaka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz