sobota, 7 czerwca 2014

Od Cleo (Akkie)

Co noc nawiedzały mnie koszmary. A działo sie to już przez dwa miesiące. Bo właśnie kiedy to się zaczęło spotkałam tego dziwaka Arona. To spotkanie odmieniło wszystko. Zaczynałam czuć że coś jest nie tak. I to mnie niepokoiło.
Kaja i Kamil mieli już po 6 lat. Musiałam sie wyprowadzić z Lwowa ponieważ ludzie tam dziwnie się zachowywali i bałam się że coś zrobią związku z tym że moje dzieci rosną tak szybko. Bałam sie po prostu że odbiorą mi je i będą wykonywać na nich eksperymenty.
Eksperymenty... o nich też śniłam. Czułam sie tak jakby moje sny.. przedstawiały życiorys kogoś innego ale bliskiego mi. Jakiejś dziewczyny. Tak jakby.. nie wiem sama. Czułam się jakbym co noc oglądała po jednym odcinku serialu. A w tym serialu istniały stwory takie jak wampiry, wilkołaki, czarownice.. i nawet anioły i demony.
W tych snach widziałam dziewczynę.. a dokładnie to widziałam wszystko oczyma pewnej dziewczyny która była zabójczo zakochana w chłopaku z którym była w ciąży ale wiedziała że na ich drodze do szczęścia stanie dużo przeszkód i bała się. To było dziwne. Ale też smutne. Współczułam tej dziewczynie i chłopakowi. Ale dobrze że to tylko sny... a nie prawda. Nikomu nie życzyłam takiego losu. Miłości która z góry jest skazana na niepowodzenie i trudności jest straszna.

Wprowadziłam sie akurat z dziećmi do hotelu. Mieszkaliśmy teraz w Rosji na kompletnym zadupiu. Włóczyliśmy się po hotelach. Musieliśmy. To była za bardzo podejrzane że Kaja i Kamil tak szybko rośli. Co tydzień musieliśmy zmieniać miejsce pobytu. Dzieci nie były z tego powodu szczęśliwe. Musiałam nauczać ich sama ponieważ nie opłacało im sie na 5 dni chodzić do każdej innej szkoły.
-Mamo ja chcę wrócić do Lwowa.-powiedziała Kaja.
-Kaja nie możemy.-powiedział Kamil.
Płakać mi się chciało. Oni nie zasługiwali na taki los. Najgorsze było to że obawiałam się że ze względu że tak szybko rosną w końcu będą starsi ode mnie a następnie pochowam ich przed sobą. Modliłam się by do tego nie doszło. Chciałam dla nich jak najlepiej.
-Kochani będzie dobrze.-powiedziałam przytulając ich.
-Tak mamo. Będzie dobrze.-wyszeptał Kamil.
-Tak?-odparła Kaja.
-Tak siostrzyczko.
Leżeliśmy razem na łóżku. Mieliśmy hotel jedno pokojowy ale łóżko było trzy osobowe na szczęście.
-Dobranoc mamo. Dobranoc Kamil.-powiedziała Kaja.
-Dobranoc.-odpowiedział Kamil.
-Dobranoc dzieci. Jutro bedzie na pewno lepiej.
Długo nie mogłam zasnąć a kiedy w końcu zasnęłam przyśnił mi się kolejny "odcinek serialu".

-Akkie? Ocknij się.-usłyszała głos Kate.
Otworzyła oczy. Leżała nadal na podłodze. Głowa bolała ją a pod nosem miała krew.
-Co sie stało?-zapytała.
-Zemdlałaś. Dlaczego nie powiedziałaś mi ze słabniesz kiedy uzdrawiasz?
-Bo byś mi zabroniła tego. A mi zależy na Chrisie.
-Postąpiłaś bezmyślnie. To mogło cie zabić!
-A co to za życie jak nie był oby Chrisa? Wyzdrowiał.. mi nic nie bedzie.
-Musisz odpoczywać.
-Nie chce. Chcę do Chrisa.
-Aleś ty uparta! Miłość was zaślepia!
-Życie.
Wstała i chwiejąc sie poszła do łazienki.
Ogarnęła sie po czym poszła do Chrisa.
Spał więc zamknęła drzwi i zeszła na dół. Spotkała Kate.
-Akkie możemy porozmawiać?
-Tak a o czym? bo jak o uzdrawianiu..
-Nie nie o tym.
-No dobrze.
-Możesz być zła ale.. znalazłam to w twoim pokoju.
Pokazała jej testy ciążowe.
-Co?! Po co ty grzebałaś mi w pokoju?
-Jesteś w ciąży?
-Nie.. testy same pokazują.
-Ale one mogą sie mylić..
-Ale sie nie mylą.
-No własnie..
-Co?
-Możesz być zła.. ale postarałam się i.. dowiedziałam sie swoimi sposobami.
-Co sie dowiedziałaś?
-Swoimi sposobami zrobiłam wiarygodniejszy test. I..
-Tak?
-Jesteś w ciąży.
-Nie..
-Tak. Możesz sie upewnić u ginekologa. To prawda że spóźnia się ci okres?
-No tak.. ale.. to nie prawda...
Była załamana.
-Prawda.. i dlatego prosiłabym cie byś sienie przemęczała. Nie chce sie bardziej mieszać...
-Dość!
Ze łzami w oczach pobiegła do swojego pokoju. 

Obudziłam sie. Byłam cała oblana zimnym potem. Drżałam. Z nosa leciała mi rew.
Spojrzałam na zegarek. Była 4 rano. Wstałam nie budząc dzieci i poszłam do łazienki. Przepłukałam twarz. Akkie.. Christian.. Kate... ciąża.. smutek... Co jest? To wszystko zaczynało mnie martwić. Czy ja wariowałam? A jeśli tak? A jak w końcu z tego wariactwa zrobię krzywdę dzieciom? Wyjęłam z torby pudełko tabletek. Zawsze nosiłam je przy sobie. Były to tabletki antydepresyjne a w drugim pudełku bardzo mocne tabletki nasenne. Musiałam pilnować by dzieci ich nie znalazły albo bym sama sienie pomyliła bo tabletki były takie same i w dodatku były w takich samych pudełkach. Tych pierwszych wzięłam 5 a tych drugich tylko 1. Wróciłam do pokoju i położyłam sie dalej spać. Tym razem nie przyśnił się mi żaden "kolejny odcinek serialu".
Jeden na każdą noc. Taka była zasada. Mogłam teraz spać "spokojnie".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz