poniedziałek, 30 czerwca 2014

Od Kamila

Biegłem jak najszybciej mogłem za karetką. W pewnym momencie przestałem zwracać uwagę czy Kaja biegnie za mną. W tym momencie liczyła się tylko Nadia. Bałem się że ja stracę bezpowrotnie. Tak jak ona straciła mnie.. ale ona tylko tak myślała. Tak jak każdy. Coraz bardziej byłem za tym by wyjawić wszystkim bliskim prawdę. Bo miałem tylko Kaje i Nadie.. no i Arona ale on wiedział o wszystkim. O babci już nic nie mówiłem. Nie utrzymywała nawet z nami kontaktu. Nawet Kai nie wzięła po wypadku do siebie tylko pozwoliła jej trafić do domu dziecka. Znienawidziłem ja po tym. Zastanawiałem się czy ona nas w ogóle kochała. Mnie i Kaje. A może dla niej liczyła sie tylko moja mama? Możliwe.


Po kilku minutach byłam w szpitalu. Wpadłem do środka. W drzwiach szybko przemieniłem sie w człowieka. Nie zważałem na to czy Kaja mnie zobaczy. Ale wiedziałem ze jej za mną nie ma. Po drodze już nie miała siły i zatrzymała się.
Podbiegłem do pielęgniarki.
-Gdzie jest Nadia?
Spojrzała sie na mnie dziwnie.
-Dziewczyna która zeskoczyła z mostu!
-Aa.... zabrali ją na sale operacyjną i walczą o jej życie. Kim dla niej jesteś?
-Przyjacielem. W której sali jest?
-I tak nie wejdziesz. Poczekaj w poczekalni.
Nie mogłem usiedzieć w jednym miejscu. chodziłam po całym korytarzu. Nagle do szpitala wpadła Kaja. zobaczyłem ją. Spanikowałem. Ona spojrzała sie na mnie. Zamarła.
Staliśmy tak patrząc sie na siebie. Żadne z nas nie mogło się ruszyć.
-Kaja..-zacząłem.
Nagle tak jakby sie ocknęła. Zaczęła robić kroki do tyłu.
-Nie... nie nie nie nie nie nie..-powtarzała w kółko.
-Kaja proszę.. wyjaśnię ci wszystko.
-Nie! Ty nie żyjesz! Nie żyjesz!-zaczęła krzyczeć.
Personel zaczął sie na nas patrzyć dziwnie. Pielęgniarka do niej podeszła.
-Co sie stało?-zapytała.
Kaja nic nie odpowiedziała tylko kręciła głową patrząc sie na nie.
-Potrzebujesz czegoś na uspokojenie?-zapytała pielęgniarka.
-Tak. Proszę jej soc dać.-odezwałem się patrząc sie prosto w oczy siostrze.
-Znasz ją?-zapytała kobieta.
-Tak. Jestem jej bratem.


Do Nadii nie mogłem sie dostać tej nocy. Teraz siedziałem w samochodzie wraz z Aronem i siostrą. Nie musiałem już być pod postacią psa. Kaja siedziała na tylnym siedzeniu i patrzyła sie w okno. Nic nie mówiła. Aron spojrzał się na mnie. Wiedziałem co sobie myślał.
Pod domem Kaja wysiadła z samochodu i od razu pobiegła do domu. chciałem ja dogonić lecz Aron mnie zatrzymał.
-Poczekaj. Ona potrzebuje czasu.
Spojrzałem sie na niego.
-Nie tak to sobie wyobrażałem.
Weszliśmy do domu i usiedliśmy w salonie. Długo rozmawialiśmy. Po paru godzinach usłyszeliśmy kroki. Do salonu weszła Kaja.
-Jak?-zapytała.
Widać było że płakała.
-Nie wiem.-odpowiedziałem.
-Kaja usiądź sobie. Porozmawiajmy.-powiedział spokojnie Aron.
Wiedziałem że teraz ją zaczarował. Siła umysłu sprawiał że sie uspokoiła. Usiadła.
-Słuchaj Kaja. Kamil cudem przeżył. Nie wiadomo jak. Jednak nie obeszło się bez konsekwencji. Ujawniła się jego druga połowa. Stał się chowańcem.
-Cho.. czym?-zdziwiła się.
-Istotą nadnaturalną która nie tylko ma postać człowieka ale i zwierzęcia. Nie musi być to pies. Może to być cokolwiek.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś? Oszukałeś mnie!
-Zrozum dla mnie tez to było trudne. w jednej chwili byłem normalny a po wypadku ocknąłem się na czterech łapach z ogonem! Wiesz jak ciężko mi sie było zaaklimatyzować? biegłem 3 dni do domu od schroniska gdzie mnie umieścili po wypadku! Mimo ran i złamanej łapy dałem radę. Dlaczego? Dla ciebie! Potem po prostu nie wiedziałem jak ci powiedzieć. Postanowiłem poczekać. Kiedy.. pogryzłem tego pedofila.. znowu uciekłem ze schroniska. Pod domem dziecka miałem wypadek. Po nim.. uświadomiłem sobie że mogę sie przemienia w człowieka. Byłem tam jak uciekłaś. Potem znalazł mnie Aron. Zaopiekował się mną. Przez ten cały czas cię szukałem!
Spojrzałem się na nią ze łzami w oczach.

(dokończ)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz