piątek, 20 czerwca 2014

Od Kamila

Obudziłem sie w jakimś domu. Nie wiedziałem gdzie jestem. Wstałem. Zaskoczył mnie fakt że nie miałem ani jednej rany na ciele. Nawet najmniejsza blizna nie została. Co jest..?!
Nagle drzwi sie otworzyły i zobaczyłem Arona- starego kumpla mamy. Tak go nam zawsze mi i Kai przedstawiała.
-Aron?-odezwałem się.
-Witaj wśród żywych Kamil.
Podał mi butelkę wody.
-A może nalać ci wody do miski?-zapytał z uśmiechem.
NA początku nie rozumiałem go ale po chwili do mnie dotarło.
-Skąd wiesz..?
-Jesteś chowańcem. Nie wiem jakim sposobem bo nikt z kim sie łączą więzy krwi nie był nim a jest to dziedziczne ale po prostu na to wygląda że nim jesteś.
-Chowańcem?!
-Jest to osoba która ma dwa wcielenia. Zwierzęcia i człowieka. Nie musi to być pies. Ty jeszcze nie odnalazłeś chyba swojej bratniej duszy. Chowańce zawsze ja prędzej czy później odnajdują i czuwają przy niej. Jednak nie legalne jest by połączyło ich coś więcej niż przyjaźń czy braterska miłość. Nie mogą być razem. Związać się.
-To jest nie normalne..
-Wiem co sobie myślisz ale to prawda.
-No dobra.. a co z moimi ranami?
-Aleś się urządził. Musiałem trochę popracować.. czary mary i po sprawie. Jestem czarodziejem.
-Co?! Mama o tym wiedziała?!
-Tak... powiedziałem jej to jakieś pół roku przed wypadkiem. Wiedziała o wszystkim.
-Nie... dlaczego mi nie powiedziała?
-Chciała was od tego uchronić.
-Od..?
-Świata istot magicznych.. nadnaturalnych.
-To dlaczego ty mi o nim mówisz? Jak tak chciała mama..
-Kamil. Skończyłeś już 14 lat. A po drugie ten świat jest twoja częścią. Niby jak miałem ci wytłumaczyć że stajesz sie psem kiedy tylko chcesz?
-No też prawda..
-No widzisz.
-A co z Kają?
-Uciekła z domu dziecka. Trochę źle bo ubiegałem sie o prawa opieki nad nią. Miałem was zabrać gdzieś.
-Gdzie?
-Do... nie ważne. To był zły pomysł.
-No jak tak uważasz to dobrze.
-Przemień się. Pokaż mi.
Skupiłem się i zamknąłem oczy. Kiedy je otworzyłem.. byłem znów psem.
-Piękny husky syberyjski. Oczy to jedyne ludzkie co ci zostaje. Tak jest najczęściej w waszym wypadku.
Zeskoczyłem z łóżka i stanąłem przy lusterku. Jeszcze siebie takiego nie widziałem. Tylko tyle co w odbiciu w wodzie. Byłem.. psem. Zwykłym ale nie do końca psem.
-Mam tu coś dla ciebie. Jest to zaczarowana obroża.
Nie wiedziałem co on robi. Zapiął mi czerwoną obrożę na szyi. Miałem ochotę go ugryźć!
-Przemień się.
Zrobiłem to. Nagle z mojej szyi znikła obroża a na jej miejsce pojawił sie naszyjnik.



-Co oznacza ten znak?
-Jest to wasz znak. Znak chowańców.
-Po co mi to dałeś?
-Po pierwsze.. w jakiej postaci wolisz być?
-Nie wiem...
-No widzisz.. jak raz będę miał brata to dobrze a jak drugim razem mój "braciszek" przemieni sie w psa to chyba musi mieć obroże?
-No też prawda..
-No widzisz.
-Ej to ja mam zamieszkać u ciebie?
-Tak. A gdzie indziej pójdziesz?
-Nie wiem..
-No to mój dom stał sie twoim domem. to będzie twój pokój. Tylko.. jak będziesz chciał.. załatwić. .em potrzebę to.. poza domem ok? I nie ma picia wody z muszli klozetowej!
-Ej! Nie przesadzasz?!
-Żartowałem!
Trącił mnie w ramie. Zaczęliśmy sie śmiać.

***

Aron był miły. Traktowałem go jak starszego brata. Mieszkałem u niego przez trzy dni. W ciągu tego czasu szukałem Kai. Jednak nie mogłem jej odnaleźć nawet idąc po tropie. Byłem załamany jednak sie nie poddawałem. Odnajdę ją!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz