czwartek, 19 czerwca 2014

Od Kai

 Byłam przerażona, a zarazem załamana, gdy zawlekli go do samochodu. I co? Czemu ja wszystkich tak muszę tracić? Za co...? Nie rozumiałam tego, jednak w głębi duszy byłam dumna z Kamila. W końcu uratował Irę... Nie chciałam, żeby go zabrali, ale co ja mogłam? Obiecałam sobie i jemu, że go uwolnię.
  Nagle poczułam oddech na szyi i odwróciłam się. Pani Ivertowa powiedziała do wysokiego chłopaka.
- Ivan, zaprowadzić Kaję do pokoju. Jest bardzo roztrzęsiona.
Za nim zdążyłam coś zrobić, nieznajomy - Ivan ze stoickim spokojem delikatnie położył mi dłoń na ramieniu. Automatycznie ruszyłam do środka. Nie znałam go, ale czułam, że mogę mu zaufać. Gdy znaleźliśmy się sami w ciemnym korytarzu, Ivan zwrócił się do mnie.
- Jak słyszałaś, mam na imię Ivan. Miło mi - podał mi zadbaną, ale szorstką od pracy dłoń. Uśmiechnęłam się lekko, czując większy spokój, choć cały czas w głowie kołatały mi się myśli o Kamilu....
- Kaja - potrząsnęłam jego dłonią.
Ivan uśmiechnął się lekko. Ciemne oczy wpatrywały się we mnie. Chrząknęłam lekko i odwróciłam wzrok. Zbierało mi się na płacz, a ta cisza zaczęła mi potwornie ciążyć, gdy nagle Ivan przerwał ją.
- Jestem tu od roku. Odebrali mnie moim starym, którzy wiecznie byli na bani, a ja musiałem dorabiać, żeby ich utrzymać. Za rok będę pełnoletni i wreszcie stąd wyjdę. Nie mogę się już doczekać, jednak snuję plany ucieczki.
Zaskoczona uniosłam brwi.
- Tak... można? - zapytałam szeptem.
Ivan zmienił teraz swoją pogodną i sympatyczną twarz. Widziałam w niej desperację, ból i jakiś nieznany, potworny gniew.
- Oczywiście, że nie można - mruknął i uniósł ręke w geście litości - Jednak mam tego już dość.
Pokiwałam głową.
- Ja też bym chciała stąd się wyrwać - szepnęłam, jednak nie usłyszałam odpowiedzi, bo właśnie stanęliśmy pod drzwiami mojego pokoju.
- Ja już... pójdę - szepnęła.
Ivan, który chciał mi przed chwilą odpowiedzieć, również zamknął usta i westchnął.
- Nie martw się tym psem... Jeszcze go odzyska...odzyskasz.
Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się lekko.
- Dzięki Ivan....
Paręnaście minut potem z powrotem leżałam w łóżku, rozmyślając. A jeśli to nie był głupi pomysł? Mogłabym namówić do tego również Narcisię i Irę... no i może Svetlanę, gdyby chciała. Jasne, że łatwo nie będzie.. Ale przynajmniej będziemy wolni.
W myślach zmówiłam modlitwę, prosząc o łaskę dla mamy i brata... A potem zasnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz