piątek, 20 czerwca 2014

Od Johanny

   Nie miałam pojęcia, gdzie Jeremy chciał mnie zabrać na ten miesiąc miodowy. Dopytywałam się z czystej ciekawości, gdzie ma zamiar mnie zabrać. Ale zawsze albo zmieniał temat, albo milczał z szerokim uśmiechem wpatrując się w przestrzeń. Jednak nadal coś go męczyło.Nie wiem co go tak martwi, ale widzę co się dzieje. Nie jest normalny, czasem tylko udaje mu się zapomnieć o ''tej sprawie'' i funkcjonuje normalnie...
   Po powrocie do domu, Kate biegała po domu jak poparzona. Nawet nie zerknęła na nas, tylko latała od góry do dołu, po jakieś rzeczy a czasem bandaże. Ja i Jer tylko patrzyliśmy na nią w bezruchu starając się przyjrzeć jej wyrazowi twarzy, ale była tak szybka, że nie sposób było cokolwiek zauważyć po minie. Nareszcie się odezwała, ale tak, żebyśmy chyba nie wzbudzali podejrzeń.
-Jak tam? Kiedy wybieracie się na miesiąc miodowy?
-Zaraz, tylko musimy...się spakować... Czemu tak biegasz? Stało się coś?-Jeremy tak jak ja był zainteresowany sytuacją i dziwnym zachowaniem Kate.
-Nic,nic... Tylko muszę zając się Ivy...
-A coś się stało?-Spytałam.
-Tak... ale to nie ważne.W sumie, jest już z nią lepiej.
-Ale co się stało?-Powtórzył moje pytanie Jeremy.
-Była w lesie, jakiś wampir ją zaatakował. Wypił z niej dużo krwi... Była na końcu miasta w tych lasach nad jeziorami.
-To jak tu trafiła?-Spytałam.
-Tom ją przyniósł.
-Ta pijawa? Pewnie on ją zaatakował...
Szturchnęłam Jera w bok i przewróciłam oczami zmęczona jego przyczepkami do tego chłopaka.
-Daj spokój Jeremy, przesadzasz. Pamiętałaby go. A nawet jeśli, to Tom nie miał po co tego robić.
-Może miał jakiś cel pokazania s...
-Jeremy, nie fantazjuj.
-Odezwała się ta, której się studia zachciały...
-Bo myślę o przyszłości. -Odparłam zła.
-Ale nie myślisz o dziecku!
-Myślę! Dam radę, jasne? Na pewno mi tego nie wybijesz z głowy. Postanowiłam to, i tak będzie.
-Zobaczymy. Nie poddam się, wybiję ci to z głowy.
-Wątpliwe.
-Jeśli mogę się wtrącić, to Jeremy ma rację...-Mówi Kate. Jeremy uśmiechnął się z tryumfem, ale Kate nie skończyła mówić.-Ale dobrze, że Johanna myśli o przyszłości. Anioły nie żyją długo, jeśli będzie chciała iść na studia, będzie za późno. Będzie miała wtedy góra 34 lata, a wtedy pójdzie gdzie? Na zmywaki? Proszę cię, Jer, ona myśli dobrze, ale ty także. Dobro dziecka jest także ważne...
-Och, dajcie spokój...-Mruknęłam.-Idę się spakować...-Machnęłam ręką i ruszyłam do pokoju.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz