poniedziałek, 16 czerwca 2014

Od Johanny

   Siedziałam w salonie grając w jakąś beznadziejną grę na telefonie. Może i beznadziejna, ale bardzo wciągająca. Byłam zdenerwowana, nawet bardzo. Lubię Ivy, trzymam oczywiście jej stronę. Ale z drugiej strony rozumiem Jera, który prawie na co dzień zmaga się z wampirami i różnymi przypadkami, ale jestem pewna, że ten Tom to dobry chłopak. Jeremy wszedł do dużego pokoju nabuzowany i wściekły. Zmierzyłam go wzrokiem i wróciłam dalej do gry.
-Nie denerwuj się tak słonko.-Mruknęłam pod nosem nie odrywając wzroku od dotykowego ekraniku.
-Nie denerwować się?Pff! Ta małolata myśli, że może sobie pozwolić na...
-Na znajomość z wampirem? Jer, to że jest martwym człowiekiem który łazi i pije krew ludzką, czy zwierzęcą, nie znaczy już, że nic nie czuje i nie może poczuć.
-Daj spokój. Też trzymasz jej stronę?
-Moi rodzice byli wampirami, jakoś nie byli nieszkodliwi. Żyli jak zwykli ludzie. Nikogo nie zabijali.
-Twoi rodzice byli wampirami, a ty jesteś człowiekiem?
-Ta, nigdy o tym nie opowiadałam. Nie lubię mieszaniny, a to jest popieprzona historia. Ty zajmij się najpierw swoją siostrą. I nie zabijaj tego chłopaka, bo on nic jej nie ma zamiaru zrobić.
-A co mam robić? Potem będzie wielki płacz, że ją zranił.
-Tak, ale taka jest miłość Jer. Słuchaj, gdybym ja cię straciła, umarłabym chyba, nie mogłabym normalnie żyć ze świadomością, że ciebie nie ma i nie będzie. Stawiam siebie na miejscu Ivy. Widać, że się zakochała.
-Ale to wampir,Johna...
-To znaczy, że musi być gorszy od ciebie? Może ma wyjątkowe... ehm... serce? Nie jestem dobra w tych sprawach, ale rozumiem ją Jeremy.
-Jesteś za spokojna... Coś nie tak?-Zmienił temat.
-Jeremy, wszystko jest świetnie. Tylko myśl o tym, że niedługo będę wyglądała jak słonica naprawdę mnie śmieszy.
Roześmiał się wyobrażając to sobie. Podniosłam wreszcie na niego wzrok znad ekranu i spojrzałam na jego rozbawioną minę.
-Ale będę coraz gorsza, nie zapominaj o tym.Musimy wziąć szybko ślub, zanim będę miała brzuch jak stąd do Vegas.
-Wyglądałabyś seksownie...
-Tak. Jeśli lubisz słonie w obcisłej sukni ślubnej, to nie ma sprawy.
-I tak jesteś zawsze piękna... sekso...
-Dobra,dobra, przestań się podlizywać. -Wróciłam do gry rozpoczynając 24 poziom w grze.
-Nie nudzi ci się to kochanie? Może zrobiłabyś coś d...
-Nie.-Odpowiedziałam mechanicznie.-Masz pracę, wracasz z niej, chcesz zamordować wampira, a jednocześnie chłopaka, w którym prawdopodobnie się zadłużyła. Wiesz co? Poczekaj aż jej przejdzie.
-Łatwo Ci mówić, jej to nigdy nie minie.
-Jeśli nie, to co? Niech go kocha. A on ją. Jakiś problem? Ja nie widzę. Sprawa zamknięta i nie podniecaj się tak tą sprawą.
Znów roześmiał się głośno aż prawie spadł z fotela. Ja zachowywałam kamienną minę.
-Na serio, nie wyobrażam sobie ciebie w zaawansowanej ciąży.
-Fantazjuj dalej, to będziesz miał po ciąży niezły przepieprz w domu. Co Ci tak wesoło? Śmieszy cię mój wygląd z wielkim brzuchem już niedługo? Spieprzaj.-Machnęłam ręką szybko wracając do gry.
Jeremy wstał z fotela podszedł do mnie i zaczął mnie całować zaczynając od szyi powoli idąc w górę do ust.
-Tak, podlizuj się. Przepraszamy, ciężarówka jest zajęta.
Czułam jak na jego twarzy pojawia się uśmiech.
Do pokoju wparowała Kate, a Jeremy nie zaprzestał składania pocałunków na mej szyi. Ja zaczęłam się rozluźniać i nawet uśmiechać.
-Ty grasz, ty chcesz zaciągnąć ciężarkę do łóżka... A Ivy nie ma!-Opadła na fotel na którym siedział wcześniej Jeremy.
-Tak! Pewnie, nie mam uczuć! Mówcie na mnie od razu CIĘŻARÓWA albo Słonica, o słonica lepiej pasuje!
-Jak to jej nie ma?-Zerwał się Jeremy.
-A-a-a-a...-Pociągnęłam go za rękę.-Nie. Ona sama wróci. Jest dopiero 21.36, a ciebie tak często nie ma w domu, muszę się tobą nacieszyć...-Zrobiłam słodkie oczka a Jeremy w momencie znów siedział ze mną na kanapie. Uśmiechnęłam się tryumfująco do Kate.
-Czy ona musi mieć taki wpływ na ciebie Jeremy?!? Johanna! To małe dziecko w tym mieście łazi!
-Nie małe dziecko, tylko szesnastolatka. Jest pewnie z Tomem, zaraz ją odstawi do domu.-Zapewniłam.
-Co tak trzymasz jej stronę, co?
-Bo,tak się składa Kate, że wiem o niej więcej niż wy myślicie. O tym Tomie też mi dużo opowiadała, znają się podobno już dwa lata, poznała go w wieku 14 lat, ale nie podobał się jej wtedy jeszcze tak bardzo jak teraz. Po prostu dla niej wtedy był tylko znajomym z widzenia i jednorazowej rozmowy i wymiany zdań. Dawno już by ją skrzywdził.
-Mówiła ci to?-Pyta zdziwiona Kate.
-Oczywiście. Chciecie coś o niej wiedzieć, o to jestem..
Jeremy dalej kontynuował składanie pocałunków, a Kate rozpłynęła się w powietrzu.  Ivy wróciła tak jak mówiłam, minęło tylko 5 minut, a ona była w domu dzięki namowie Toma. Jestem pewna, że nie ma złych zamiarów. A z Jeremym... Tej nocy nie prześpię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz