Część mojej grupy zniknęła. Jedynie ujrzałam Fina który (jak widać) toczył z kimś walkę. Co się mogło stać? Byłam ciekawa... Nie obchodził mnie jego stan, co jest z resztą!?
-Gdzie reszta?
-Zaatakowali nas.. Inne anioły. Zabrali Paula i resztę.
-A ty ich nie uratowałeś? Nie próbowałeś?
-Nie... Ale pytali o ciebie.
Znieruchomiałam. Widać wiadomości dotarły aż do mojego braciszka, że zaczął działać? Wiem przynajmniej, że mam być ostrożna i przestać zabijać.
-O co sie pytali?
-O to gdzie jesteś... Czy przebywasz tutaj... Nikt nic nie powiedział, Vayne zabili, bo jednego postrzeliła.
-Nie możecie się wychylać. Wampiry poluja tylko od teraz na zwierzęta w pobliżu. Co z Paulem?
-Jest ciężko ranny. Ktoś wiedział, że to on jest winien temu, jaka się stałaś, że jest szefem...
-Nie wiem kto, ale musimy uważać. Widzę, że będą mnie szukać... Powiedz reszcie, to co ci mówiłam.
Skinął głową i odbiegł. Finn był wilkołakiem. Nasza grupa składała się z mieszanek ras, ale zabijać kazał tylko Paul. Nie robiliśmy tego, bo chcieliśmy. Robiliśmy to, bo między innymi dostawaliśmy grube pieniądze. Nie jakieś grosze... Po jakimś czasie uzależniliśmy się od luksusów i pieniędzy, od mordowania bez sensu, na zlecenia z innych miast...
Weszłam do pokoju i wyjęłam paczkę fajek. Wypaliłam całą... wpadłam w nałóg, na dodatek jeszcze doszły narkotyki... Ale nic nie poradzę. Stało się, a na razie wiedziałam, że musimy przestać zabijać i siać mini chaos...
(Pisałam na telefonie sorry że takie krótkie!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz