Kiedy weszliśmy do środka w wielkim wypasionym domu (jak to wampiry zwykle) na blacie siedziała Avril, a na krzesłach barowych siedziało dwóch chłopaków. Jeden był niższy od drugiego. Ten wyższy był brunetem, a niższy blondynem. Blondyn jako pierwszy wstał i uśmiechnął się w moją stronę.
-Cześć, Charlie jestem.-Uśmiechnął się do mnie szeroko.
Wyższy pchnął lekko Charliego i podał mi rękę. Był naprawdę wysoki, a także strasznie napakowany. Był trochę wyższy od Toma, ale niewiele. Koleś miał z jakieś... 190 wzrostu.
-A ja to Emmet.
-Ivy.
-Ivy.
Avril nagle zjawiła się przede mną i Tomem. Przytuliła się do Emmeta i pocałowała go lekko w policzek. Od razu było widać, że są parą.
-No, nareszcie się u nas zjawiłaś!-Mówi radośnie.
-Już myślałem, że cię nie poznam.-Mrugnął do mnie Charlie.
Tom uśmiechnął się i sięgnął po kieliszek i napił się jakiegoś zdaje się alkoholu. Wziął łyka, no tak. W sumie, to co mu szkodzi? Jest wampirem. Naprawdę...przystojnym wampirem...
Obudź się dziewczyno... Co ty robisz?Nie gap się tak na niego...!-Skarciłam się w środku.
Avril pociągnęła mnie na kanapę i zaczęła coś opowiadać. Nie słuchałam jej, bo znów miałam to dziwne, acz przyjemne uczucie w brzuchu. Tom patrzył to na mnie, to na chłopaków którzy coś mu mówili. Uśmiechnęłam się do niego a do moich uszu doleciało jedno słowo...
-...Imprezę?
-Hm?-Mruknęłam wybudzając się.
-Och! Iv! Chodzi mi o to, żeby zrobić imprezę? Co ty na to?-Mówi Charlie.
Wydawał mi się najbardziej rozrywkowy. Wiedziałam, a raczej było to widać, że jest nowonarodzony. Czerwone oczy dały po sobie poznać, że niedawno był przemieniony. Wiedziałam, że nie pokazuje się za bardzo w mieście, bo anioły wychwytują takich jak on - świerzoupieczonych wampirów żeby ich pozabijać. Nie czekają na to, co powiedzą. Zabijają, i już.
-Myślę, że to nie za dobry pomysł...
-Daj spokój Tom!-Machnęła ręką Avril.
-Mówię, że to nie dobry pomysł, bo Charlie niedawno odbył przemianę. Na razie kontrolujemy jego zachowanie, ale szczerze? Znamy się na tym, i wiemy, że nie zatrzyma pragnienia od jej krwi.
-Ach... No tak...-Mruknęła Avril.
-Popieram Toma, jeśli impreza ma się odbyć, to już na pewno za jakiś czas. Góra dwa miesiące.-Mówi Emmet.
-Może w twoje...urodziny?-Mówi Avril.
-Urodziny mam za 3 miesiące...
-No to super. To ja ci urządzę urodzinową imprezkę!-Podekscytowana Avril klasnęła w dłonie.
-Odwiozę cię. Jest już późno. -Mówi Tom.
Wyszliśmy z domu. Była pierwsza w nocy, nie zauważyliśmy tego, jak czas nam tu szybko minął.
-Podwieziesz mnie motorem?-Spytałam.
Uśmiechnął się blado.
-Pewnie. Ale nie dziś.
-A nauczyłbyś mnie jeździć?
-Ty na serio chcesz się zabić...-Parsknął śmiechem.
-Ale kiedyś mnie nauczysz?
-Jak sobie życzysz.
Weszłam do domu przez okno, mam nadzieję, że nikt nie słyszał. Pocałowałam Toma, a on zniknął w mroku..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz