sobota, 14 czerwca 2014

Od Kamila

Dziwnie jest być psem. Nic nie możesz powiedzieć, nikt cie nie rozumie i nie wie czego chcesz. Byłem zamknięty w klatce w schronisku. Było mi nie wygodnie i ciasno. rana na brzuchu była zaszyta ale nadal bolała. Nogę miałem usztywnioną. Nic nie miałem ochoty robić. Chciałem wyć z bólu. Nie fizycznego ale psychicznego. Moja mama nie żyje a Kaja.. nie wiem. Martwiłem sie o nią.
Nagle zobaczyłem Magdę. była to wolontariuszka. Była nawet miła.
-O witaj piesku. Jak sie czujesz?-zapytała.
Spojrzałem sie na nianie unosząc nawet pyska.
-Biedaku smutek aż się wylewa z twoich oczu.
Pogłaskała mnie przez otwarte drzwi klatki. Nagle coś sobie uświadomiłem. Jedyna taka okazja. Może później taka nie nastanie.
Zerwałem sie i wyskoczyłem popychając ja na podłogę. Pobiegłem w stronę drzwi. Popchnąłem je. Nie biegłem szybko a wręcz niezdarnie. Nie byłem przyzwyczajony do tego ciała i jeszcze łapa..
Wybiegłem z budynku i o mało co nie wpadłem pod samochód. Pobiegłem przed siebie. dopiero za zakrętem sie zatrzymałem. łapa strasznie mnie bolała. Nie wiedziałem gdzie jestem. Na szczęście na znaku pisało jaka to miejscowość. Niestety miałem do siostry z jakieś 50 km. Nie wiem jak dam radę sie tam dostać ale dam. Muszę. Kulejąc zacząłem iść poboczem.


Szedłem cała noc. Zboczyłem trochę i poszedłem lasem. W końcu nad ranem musiałem odpocząć. Położyłem się na kwiecistym pagórku i zasnąłem.



Byłem bardzo wyczerpany. Przeszedłem około 9 km z uszkodzoną łapą i raną na boku. Nie czułem łap.



Dopiero po 2 godzinach odpoczynku poszedłem dalej. Musiałem sie spieszyć. Czekała na mnie siostra. Nie chciałem by czuła się samotna.
Głód mi doskwierał ale postanowiłem sobie że dam radę to dam radę. Czekała mnie jeszcze długa droga...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz