piątek, 13 czerwca 2014

Od Ivy




-Nie rośniesz tak szybko jak każdy anioł?-Zdziwił się Tom.
-Nie... Rosłam szybko od 13 roku życia.... przestałam rosnąć. Zatrzymałam się, rozumiesz?
-Zatrzymałaś się... od kiedy? O co ci teraz chodzi?
-Nie mogę się starzeć. Od 14 roku życia to się dzieje...
-Nie możesz rosnąć... dalej? Starzeć się?
-Zatrzymałam się, to najlepsze określenie.
-To nie możliwe.
-Wiem. Ale zatrzymałam się, jak po przemianie... Tak jak ty. Wampiry się nie starzeją.
-Każdy anioł się starzeje...
-Ale ja nie mogę.
-Skąd to wiesz?
-Rozmawiałam z ciotką Kate, powiedziała mi, że przestałam rosnąć, czuje to w moich kościach. Mój organizm przestał się rozwijać. Powiedziała, że nie wie jak to możliwe. Nie wie co się stało.
-Zamierza coś z tym zrobić?
-Nie. Powiedziałam jej, że ma tak zostać. Chyba to dla mnie lepiej, będę żyć dłużej niż wszyscy. 
-Ale to ma same minusy. Nieśmiertelność nie jest taka dobra.
-Jak to nie? Żyjesz, robisz co chcesz.
-Ale po kolei wszystkich których poznasz, tracisz. Ja nie miałem wyboru. 
-Myślałam, że urodziłeś się wampirem. 
-Moja historia jest trochę dziwna, nigdy o niej nie opowiadam. 
-To opowiedz. -Usiadłam na wysokim murku za pomocą Toma, który mnie na niego podsadził. 
-Nie mamy wiele czasu. 
-To tak w skrócie. 
-Ech... Jesteś bardzo uparta. -Pokręcił głową z uśmiechem.-Zachorowałem na poważną chorobę. Nie mam tak naprawdę 18 lat. Jestem o wiele wiele starszy. 
-To ile masz lat?Nigdy o tym nie rozmawialiśmy.
-Dokładnie... mam 358 lat.
-Nie powinnam spotykać się z takim starcem, to obrzydliwe.-Uśmiechnęłam się ale zaraz spoważniałam.
-Zmieniono mnie w wieku 18 lat. Zrobił to mój wujek, który nadal jest wampirem, mieszka w Mediolanie. Jest lekarzem.
-Ile ma lat?
-520 lat.
-Wow... A w jakim wieku go... przemieniono?
-35 lat.
-Wow...-Szepnęłam.-Na co zachorowałeś?
-Stara, bardzo poważna choroba...
Spojrzał na zegarek na ręku i ruszyliśmy w stronę lasu.Tam zatrzymaliśmy się i rzucił
-Pokaż ja co cię stać Iv. -Zaśmiał się.
-O co ci chodzi?-Usmiechnełam się.
-Ścigamy się do twojego domu.
-Biegasz ode mnie szybciej.-Machnęłam ręką.
-Dawaj.
-Jak na kilkuset letniego wampira jesteś bardzo rozrywkowy.
-Czasem jestem staroświecki, ale teraz mogę zachować się jak prawdziwy 18-latek.-Mrugnął do mnie.
-Dobra... Ale ścigamy się do domu.
-Oczywiście. Jeśli wygram, dla mnie całus.
-Zachowujesz się jak 14 latek. -Zaśmiałam się.-A co jeśli ja wygram?
-To nie dostanę całusa.
-Dziecinny jesteś. -Uśmiechnęłam się.
-Lecimy?
-Lecimy...
   Biegliśmy zaledwie 6 sekund, a jeśli szłabym z buta, normalnie, doszłabym za 15/20 minut. Tom wygrał, przed domem nawet nie zdążyłam zauważyć, czy ktoś usłyszał nasze śmiechy, po prostu by mieć to za sobą, pocałowałam Toma. Pocałunek miał być tylko w policzek, a jednak trafiłam na usta. Pocałunek trwał trochę dłużej, niż się tego spodziewałam. Był delikatny. Czułam, jak na twarzy Toma pojawia się delikatny uśmiech, po chwili ja także się uśmiechnęłam. Tom szybko się ze mną pożegnał,  i pobiegł. Miał teraz trening, który miał trwać do jutra rana, czyli od teraz (godz. 21.43) do 10 rano.
   Kiedy weszłam do domu, Jer spiorunował mnie wzrokiem. Już wiedziałam, że widział to co było przed domem, ale nie obchodziło mnie to. To był zwykły pocałunek, na szczęście nie zauważył, kim jest Tom, chyba, że zauważył jasną skórę, niczym marmur. Szybko powędrowałam do pokoju ignorując starszego brata.Ale niestety - nie miał zamiaru odpuścić. Nagle stał się taki opiekuńczy? Też mi coś.
-Ivy, kto to był?
-Przeszkadza ci znów to z kim się spotykam?
-Chcę wiedzieć kto to.
-Nazywa się  Tom.
-Nazwisko.
-Nie przesadzasz trochę?-Parsknęłam zamykając okno.
-Nazwisko. -Powtórzył.
-Po co ci to, hmm?Strider...
-Ile ma lat? Wyglądał na dosyć starego...
-Ma 18 lat...
-To za stary dla ciebie.
-Mam prawie 17. Nie zgrywaj opiekuńczego, będę się z nim spotykać, z tymi, którzy mi będę pasować. Mam to gdzieś, co ty mi powiesz. Serio.
-Zobaczymy. -Mruknął i wyszedł z pokoju.

   Rano od razu wyskoczyłam przez okno, kiedy tylko wstałam i wzięłam prysznic. Moje rude długie włosy sięgały mi już do bioder, nie zamierzałam ich ścinać. Dziś miałam poćwiczyć z Tomem. Mówił, że to ryzykowne, nie wpuści mnie tam, ale może jak go poproszę, to się zgodzi?
   Kiedy biegłam przez las naskoczyłam na blondynę chusteczką wycierając z ust krew. Od razu, z daleka widać, że to wampir. Dziewczyna spojrzała na mnie i podeszła powoli, miała dobre zamiary, inaczej od razu rzuciłaby się na mnie.
-Cześć! -Chusteczkę włożyła do kieszeni czarnych rurek.-Jestem Avril. Kumpela Tom'a.
-Poznałaś mnie tak od razu?
-Nie, tylko mówił o długich rudych włosach do bioder.-Odgarnęła białe włosy do tyłu i niebieskimi, prawie bladymi oczami wpatrywała się we mnie.-Masz na imię... Ivy? Tak?
-No...
-Gdzie tak pędziłaś?
-Do waszej bazy, Tom tam jest?
-Nie, wróci wieczorem. Poszedł z kumplami na imprezę. Męską. Mogę cię zabrać do bazy, jeśli chcesz.
-A mnie wpuszczą?Wyczują anioła...
-To co? To baza tylko dla tych, którzy nie zamierzają cię od razu zeżreć. Badają tylko, czy się nadajesz do walki.
-Ile ćwiczysz?
-Od 8 roku życia. A mam 306 lat.
-Wy wszyscy tak długo żyjecie...
-Jesteś stąd?
-Tak. A ty?
-Z Grecji. Żeby nie było, wierzę tylko w Greckich Bogów.
-Serio?
-No, a co? Wampir nie może wierzyć w Bogów?Ja nigdy nie przestałam w nich wierzyć, to nie moja wina, że zostałam wampirem. Niektóre wampiry nie wybierają takiego życia. A anioły od razu chcą nas pozabijać.
-Też tego nie rozumiem.
-Masz brata, no nie? Jest aniołem/szefem?
-Skąd tyle wiesz?
-Bo mój szef ma z nimi wojnę. Ja do tego się nie mieszam, ale i tak aniołki będą chcieli mnie zabić za BYCIE na ziemi. Wiem co uważacie, że martwy człowiek który chodzi i pije tylko krew, nie zasługuje na obcowanie z żadnymi istotami. Ale to nie nasza wina, że żywimy się krwią.
-Wiem, ja nie uważam tak, jak na przykład mój brat. Nie biorę udziału w wojnie, nie mam nawet zamiaru. Mój brat chce pozabijać swoich i was, na dodatek jeszcze może siebie, a ma narzeczoną w ciąży... Po co to wszystko? Nie lepiej pogadać?
-Właśnie. Ale ja raczej nie jestem pokojowo nastawiona do żadnego z nich, jeśli skrzywdzą moich bliskich. A już dawno zabili moich rodziców.To co? Zabrać cię do bazy?
-Tak.
-Chodź.
-Tylko kiedy Tom będzie niedaleko, muszę wrócić do domu, bo on sam to zrobi. Może mi nawet urządzić małą awanturę...
-Spoko!-Zaśmiała się.
Poszłyśmy. Avril była całkiem spoko, zobaczymy jak będzie w bazie, i jestem ciekawa, czy spotkam Toma, który odstawi mnie wkurzony do domu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz