sobota, 14 czerwca 2014

Od Kai

Ty jesteś dla mnie niebem,
słońcem, które nigdy nie zachodzi.
Jesteś dla mnie chlebem,
Bez którego...

Bez którego... Bez którego... Bez którego...
Z trzaskiem zamknęłam zeszyt i odłożyłam go wraz z piórem na szafkę. Jakoś straciłam wenę. Czułam, że wydarzyło się coś strasznego, ale nie mogłam określić co. Za oknem szalała straszna burza, tak jak i w moim sercu. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Mamy i brata nadal nie było. Chodziłam po pokojach, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Zjadłam kanapkę z szynką, która też jakoś dziwnie smakowała. Wreszcie miałam dość. Poszłam do salonu, wzięłam koc i położyłam się na kanapie przykrywając się nim. Przymknęłam oczy zapadając w błogi stan snu, gdy nagle rozbudził mnie ostry dźwięk dzwonka, od którego cierpła mi skóra. Serce zaczęło mi bić mocniej. Wsunęłam stopy w kapcie, szybko poprawiłam fryzurę i ubranie i pobiegłam otworzyć.
  Zamarłam, gdy na progu ujrzałam dwóch, wysokich policjantów. Skinęli na mnie głową.
- Kaja Dimitruk? - powiedział ten wyższy, zaciągając po angielsku - Jestem sierżant John Black, a to podpułkownik Ivan Ibrahimov.
Powoli skinęłam głową.
- Coś się stało? - spytałam, a potem przypomniałam sobie zasady kultury. Panowie, byli coraz bardziej przemoknięci. Skarciłam się w duchu i odsunęłam się pospiesznie robiąc im miejsce.
- Proszę... Proszę do salonu - powiedziałam.
Z wdzięcznością weszli i zamknęli drzwi. Nie zważałam, na ślady błota i wody które zostawili na dopiero co wyczyszczonych panelach.
- Może lepiej usiądź, dziecko - powiedział ten niższy z jakąś troską i smutkiem w głosie.
Nie wiedziałam co się dzieje, ale posłusznie usiadłam. Nerwowo splotłam palce na kolanach.
- Twoja mama i brat mieli wypadek - powiedział ze współczuciem - Oboje nie żyją.
Serce mi stanęło. Zaczęłam łykać powietrze jak ryba. Przerażonej zrobiło mi się słabo... Osunęłam się po kanapie i upadłam.

Obudziłam się z potwornym uczuciem bólu. Leżałam w jakimś niewygodnym łóżku. Otworzyłam oczy i zobaczyłam kobietę ok. trzydziestki pochylającą się nade mną. Ku mojemu zaszokowaniu, pacnęła mnie lekko w policzek.
- No cud malina, dziewczyna wyzdrowieje, nie ma obaw panie dyrektorze, od jutra może zacząć już normalne życie.
Zobaczyłam grubego faceta który podszedł do mnie.
- Jesteś w domu opieki, zdajesz sobie z tego sprawę Kajo Dimitruk?
Kolejny raz zrobiło mi się słabo. Obraz mi się rozmazał i znów upadłam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz