wtorek, 17 czerwca 2014

Od Kamila

Udało mi się. Spotkałem siostrę. Jednak widok bólu wylewającego sie z jej oczu... złamał mi serce. Jutro mój i mamy pogrzeb. Musiałem towarzyszyć siostrze ale także być obecny ze względu na mamę. Trochę to dziwne że będę na swoim pogrzebie.. ale cóż. 

***

Z samego rana zacząłem kombinować. Nie mogłem taki brudny pokazać sie na uroczystości pogrzebowej. Wyszedłem otwartą bramą i poszedłem do parku. Szybko sie wykąpałem w małym stawie. Potem schłem na trawie. Kiedy byłem już ogarnięty pobiegłem do ośrodka. Akurat zobaczyłem samochód w którym wspólnie z opiekunka jechała moja siostra. Biegłem za nim uważając na uszkodzoną łapę i ranę na boku. Mój stan nie był za dobry i krew nadal płynęła ale co tam. 

Na miejscu ledwo co łapałem oddech. Poszedłem w bezpiecznej odległości na cmentarz. Uroczystość sie rozpoczęła. Usiadłem przy nogach Kai. Ona spojrzała sie na mnie. W oczach pełnych bólu i łez zobaczyłem zaskoczenie. 
Rozejrzałem sie po zebranych. Zobaczyłem babcię. Podeszła do Kai i przytuliła ją. Obie płakały. Bok stał wujek z ciotką. Znajomi mamy. Sąsiedzi... szef i pracownicy z pracy mamy. Zobaczyłem też moja klasę, wychowawczynię i innych uczniów. Każdy był smutny. Zobaczyłem Nadie. Płakała. Nigdy nikomu nie powiedziałem.. nawet sam przed sobą sie nie przyznałem ale zależało mi na niej. 
Nagle zobaczyłem grupę ludzi. Nie znałem ich. Mama też mi nic o nich nie mówiła. Cztery dziewczyny i dwóch facetów. Dwie były najwyraźniej w ciąży a jedna wyglądała na może z 15/16 lat. 
Kim oni byli? Spojrzałem na jednego z nich. Chłopak był bardzo smutny. Miał łzy w oczach i starał sie je ukryć. Znał moja mamę? Ciekawe kim dla siebie byli...?

Uroczystość sie rozpoczęła. 
-Witam wszystkich zgromadzonych w tym jakże smutnym dniu. Dziś oto żegnamy waszych przyjaciół, mamę, brata, wnuka, córkę... Cleo Dimitruk i jej prawie czternastoletniego syna Kamila. Ten tragiczny wypadek sprawił że spotkają sie oni wcześniej z Panem...
Nie słuchałem księdza. Rozglądałem sie po zebranych. Większość płakała a inni stali poważni. Spojrzałem na grupę nieznajomych. Dziewczyny miały łzy w oczach a tamten chłopak... już nie powstrzymywał łez. Jego kumpel (?) także był smutny. Nie mogłem sobie dać spokoju. Byłem ciekawy kim oni są...?! Jednak szloch siostry zmusił mnie bym dał sobie z nimi spokój. Kaja upadła na kolana i szlochała. Trąciłem ja pyskiem i zacząłem wyć. Babcia podniosła ja i przytuliła. Obie głośno płakały. 
To wszystko było straszne. Podobno moje ciało znaleźli po pewnym czasie parę metrów dalej od wypadku. Nawet nie pamiętam tego. Ostatnie co pamiętam to jak moja głowa uderza o drzwi i ból. 
Kiedy ksiądz skończył nadszedł czas na pożegnalne mowy. Wyszła moja babia z Kają. Obie nadal płakały. 
-Moja córka... była dobrym człowiekiem.-zaniosła sie płaczem.-Wychowała samotnie dwoje cudownych dzieci....-znowu zaczęła płakać.-Niestety.. los... -zaczęła płakać.-Odebrał mi ją i wnuka za wcześnie.-przerwała ocierając łzy.-Oby tam gdzie teraz są mieli lepiej. 
Kaja przełknęła ślinę i też otarła zły. Wiedziałem że muszę je wesprzeć dlatego podszedłem do nich i usiadłem przy siostrze. Czułem ze moja obecność dodaje jej siły.
-Moja mama.. wychowała mi i mojego brata samotnie przy pomocy babci. Nie poznałam z Kamilem nigdy naszego taty.-powiedziała a do jej oczy znów zaczęły napływać łzy. -Mama straciła go w wypadku po którym sama czym straciła pamięć. Była wtedy w ciąży. Kiedy urodziłam się z bratem... -otarła łzy.-Mama wtedy się nie poddała. Życie przyniosło jej wiele bólu. Najpierw straciła ukochanego a teraz sama odeszła. Podziwiam ją za to że dała sobie radę. Dziś są moje i Kamila urodziny. To przykre że nie spędzę ich tak jak zawsze. Wspólnie z mamą, babcią i bratem jedząc pizze i śmiejąc się. 
Byłem dumny z siostry. Dała radę i wygłosiła wspaniałą mowę. Polizałem ja po palcach u ręki. Ona sie uśmiechnęła i przytuliła babcię. Kochałem je. Na prawdę. 


(dokończ kotek)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz