sobota, 28 czerwca 2014

Od Kamila

Kaja miała koszmary. Ja nic jednak nie wyczułem wtedy w pokoju
Nikogo nie zobaczyłem. Musiało jej się to przewidzieć. W ogóle robiło się nie ciekawie. Nie mogłem się z nikim porozumieć. Jednak Aron znalazł na to sposób. Rzucił na siebie i mnie zaklęcie porozumienia. On mnie rozumiał a w moim do niego wypadku nic się nie zmieniło. Przecież ja rozumiałem to co mówili ludzie. Dzięki temu nie musiałem ryzykować przyłapania przez siostrę gdybym był w ludzkiej postaci. A pro po ludzkiej postaci. Strasznie nie komfortowo czułem się tylko pod psią postacią. Jednak co mogłem na to poradzić? Nic. No chyba że wyjawię jej prawdę ale obawiałem się o jej stan psychiczny po dowiedzeniu się o wszystkim. Dopiero co pochowała mnie a tu nagle okazuje się że jej piesek jest jej bratem który jest chowańcem, Aron jest czarodziejem a my mamy pochodzenie anioła bo... tego mi Aron nie wyjaśnił. A w dodatku nasza matka o całym tym magicznym świecie wiedziała. To wszystko było by za dużo. 
Ja sam.. nie wierzyłem w to do końca ale jak inaczej wytłumaczyć to że jestem tu.. i jestem psem? To wszystko było na prawdę skomplikowane i dziwne. 
Kiedy Kaja zasnęła nad ranem wyszedłem z pokoju i dogoniłem Arona który wybierał sie na miasto.
Przemieniłem się. Wiedziałem ze ryzykuje ale musiałem "wyprostować obolałe kości".
-Jak Kaja?
-Śpi.
-To dobrze.
-Przynajmniej mogę trochę pobyć w swoim.. em.. można to nazwać prawdziwym ciele? No dobra.. ludzkim ciele.
-Kamil.. może nadeszła pora by jej o tym wszystkim powiedzieć?
Mówił poważnie. I to było najgorsze. Ja.. nie chciałem jej tego powiedzieć. Może nie to że nie chciałem ale.. bałem się.
Nagle.. usłyszałem kroki. Zobaczyłem rozespaną Kaję schodzącą po schodach i przecierająca oczy. Byłem przerazo-ny. W mgnieniu oka przemieniłem sie.
-Masz gości?-zapytała ziewając.
-Nie..-powiedział równie przerażony Aron.
-To z kim rozmawiałeś? Słyszałam tu głos jakiegoś chłopaka i pomyślałam.. jejku przepraszam. To twój dom i możesz robić co chcesz... nie powinnam.
-Nic sie nie stało Koja. Ja jadę na miasto. Wczoraj nie chciałaś ode mnie pieniędzy na kupno jakiś rzeczy dla siebie to.. postanowiłem zrobić ci dziś mały prezent.
-Nie. Proszę Aron i tak się źle czuje że pasożytuje na tobie.
-Nie prawda a dla mnie to czysta przyjemność robić dobre uczynki. A co do twoich przyjaciół to już się chyba zadomowili w swoim nowym mieszkaniu.
-Dziękuję.
Patrzyłem sie to na siostrę to na przyjaciela. Nie wyobrażałem sobie jak wiele ta dwójka dla mnie znaczyła. Siostra od zawsze była mi bliska.. ale Aron.. znałem go w dzieciństwie przelotnie a teraz w ciągu miesiąca.. zaprzyjaźniłem się z nim i traktowałem go jak starszego brata. Wszystko zaczynało sie układać. Jednak po głowie chodziła mi pewna myśl.. a raczej myśl o pewnej osobie. O Nadii. Co z nią? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz