piątek, 13 czerwca 2014

Od Kamila



Już nie czułem bólu... Dryfowałem bez kresu sam nie wiem gdzie. Co się stało? Gdzie ja jestem? Gdzie jest mama? A Kaja jest bezpieczna? 
Nagle zobaczyłem białą postać. Byłą bardzo jasna aż raziła. 
-Kim jesteś?-zapytałem. 
-Twoim Aniołem Stróżem Kamilu. Nie masz sie czego obawiać. 
-Gdzie jest moja mama?
-Na nią nadszedł czas. Jednak nie na ciebie. Ty masz jeszcze dużo do zrobienia na ziemi. 
-Co to znaczy?
-Wiesz.
-Nie! Nie wiem!
Postać zaczęła sie oddalać. 
-Masz wyznaczony cel na dole. Jeszcze nie możesz dołączyć do swoich braci i sióstr synu. 
Znikła a  ja zacząłem spadać z krzykiem. Bałem sie jak nigdy przedtem... 


Otworzyłem jedno oko. Świat wirował. Dopiero po chwili się zatrzymał. Zorientowałem się że coś jest nie tak. Leżałem na ulicy. Podniosłem głowę.. co jest?! Gdzie są moje ręce?! Co sie stało?! Wstałem i upadłem z bulem. Co jest grane u licha?! Całe moje ciało pokrywało futro. Miałem cztery łapy.. i do diabła nawet ogon! Mój pysk był długi.
BYŁEM PSEM!!!!!
TAKIM MERDAJĄCYM Z CZTEREMA ŁAPAMI I STERCZĄCYMI USZAMI!!!
Na lewym boku miałem dużą ranę i przednia łapę miałem najwyraźniej złamaną. Z bólem wstałem i zobaczyłem 20 metrów dalej wypadek. Zobaczyłem resztki z samochodu mamy. Karetkę, karawan i policje. Zabierano worek z ciałem. Mamy. A co ze mną?! Gdzie moje ciało?! Przecież nie mogłem przeżyć?! Czy ja umarłem i odrodziłem sie jako pies? Czy to właśnie tak wygląda?!
Byłem przerażony!! Kuśtykając zacząłem iść w stronę samochodu. Nigdy nie czułem sie tak jak teraz. Mama.. moja mama nie żyje a ja jestem psem!!! Czy może mnie spotkać coś gorszego? Zacząłem wyć.. tak to jest dziwne.
-Czyj ten pies?!-powiedział jeden z policjantów.
-Może ucierpiał w trakcie wypadku? Jest ranny.-powiedział ratownik medyczny.
Delikatnie zaczęli mnie oglądać i moje rany. Potem mnie opatrzyli. Byłem zrozpaczony. Zabrano mnie gdzieś. .nie wiem gdzie. Nie chciałem już żyć jednak musiałem. Miałem jeszcze siostrę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz