niedziela, 22 czerwca 2014

Od Johanny

   Spałam smacznie w łóżku. Poprawka. Spałabym smacznie, gdyby nie to, że Jeremiemu zachciało się wyjść gdzieś. Racja, może i było upalnie, ale to nie znaczy, że mamy gdzieś z samego rana wyłazić. Muszę pospać... Jeszcze godzinę.Tak, godzina mi odpowiada. Ale na pewno moje wylegiwanie się przed wstaniem z wyra trwałoby kolejną godzinę, więc podsumowując, wystarczą mi dwie godziny. Nie wiem, która jest aktualnie, nawet mnie to nie obchodzi. Poczułam jedynie ciepłe ręce przesuwające się powoli po moich plecach. Strzepnęłam ją zaspana opierając się jego zachętom. Wymruczałam coś pod nosem niewyraźnie, nawet sama nie zrozumiałam, co powiedziałam.Jeremy nie odpuszczał, śmiał się tylko, nie poddając się.
-Spadaj... -Znów usłyszałam jak się śmieje. -Co cię tak bawi...?
-Nic,nic...
-Jeremy, chcę spać. Jeszcze wcześnie...
-No tak, jeśli według ciebie ''wcześnie'' to godzina dwunasta, to tak. Rzeczywiście wcześnie.
-No to jeszcze dwie godziny poleżę...
-Zobaczymy.-Wstał z łóżka i poszedł gdzieś.
   Przez chwilę zastanawiałam się, gdzież on poszedł, wyczuwałam nawet lekki uśmiech na jego twarzy, jak i wielkie rozbawienie. Nie wiem ile czasu minęło, ale powoli zaczęłam zasypiać. Pewnie minęły ledwie minuty, bo znów usłyszałam kroki. Westchnęłam ciężko przewracając się na drugi bok od niechcenia. Teraz leżałam tyłem do Jera. Poczułam zimną... wodę... letnią. Nagle poczułam lodowatą wodę, to Jeremy wylał na mnie prawdopodobnie kubeł letniej wody. Podniosłam się nie otwierając oczu. Słyszałam tylko zduszony śmiech Jera, myślałam, że zaraz padnie ze śmiechu widząc moją pół wściekłą, pół rozbawioną minę. Nie wiedziałam czy mam się śmiać, czy raczej wrzeszczeć na niego.Jednak opadłam znów na moje suche jeszcze miejsce i chciałam dalej spać.
-No nie...-Usiadł na łóżku przy mnie i pocałował w usta.-Wstawaj... Proszę...
-A co? Nudzisz się?
-Nie. Ale jak śpisz, jest strasznie nudno.
-Daj spokój.-Parsknęłam.-Idź podrywaj jakieś dziewczyny... czy coś...
-A co? Jednak nie jesteś zazdrosna?
-O co? I tak jesteś mój, do żadnej innej nie polecisz, chyba, że ci się znudzę.
-No właśnie, czyli jest ryzyko...
-Aha, czyli wolisz jak jestem zazdrosna?
-Tak.
-Jesteś nienormalny...
-To się dobraliśmy.
-Idę spać...-Mruknęłam.
Przewrócił oczami i wzruszył ramionami.
-Masz dwie godziny.
-Będę wtedy już na nogach...
-No dobrze, w takim razie za godzinę!
-Nie,nie,nie...!
Nie usłyszał mnie. Wyszedł. Więc mam godzinę? No dobra...

-Znów ta pieprzona biała przestrzeń...-Pomyślałam.
   To znów sen, tylko, że byłam w tym śnie sama. Nie był to horror, nie był to sen przyszłości. Nic. Były tylko białe ściany,nic poza tym. Rozejrzałam się w okół. Nic nie dostrzegłam. Białe ściany, podłoga, a także sufit sprawiały, że czułam się jak w psychiatryku. Usiadłam na podłodze. Upięłam włosy w kucyka by lepiej widzieć, bo włosy i tak mi cały czas opadały na twarz, czego nie znosiłam. 
Usłyszałam kroki. Obejrzałam się za siebie, jednak nic nie widziałam. Dookoła mnie było pusto, a kroki nadal były dość słyszalne. Po chwili, kiedy siedziałam już spokojnie, kroki ucichły. Poczułam lodowatą dłoń na barkach, i wtedy szybko się odwróciłam. Zobaczyłam Kate. Znieruchomiałam.
-Jesteś snem? -Spytałam ostrożnie.
-Nie. Odwiedziłam cię... Bo muszę coś ci przekazać.
-Co takiego?
-Chodzi mi o to, że... Wiesz, że masz bardzo cenne moce. 
-Tak...?
-A zastanawiałaś się nad tym, że wybrałaś człowieczeństwo, a jednak posiadasz moce? Tak nie powinno być...Wampiry chcą cię złapać, tak samo jak wilkołaki. Chcą cię przemienić w jednego z nich... 
-Jeremy to wie?
-Nie. Ale coś podejrzewa. Nic mu nie mówiłam, ale trzeba to zrobić. 
-Wie, że chcą mnie znaleźć...
-Ale nie zna ich celu. Po za tym, chciałam ci powiedzieć, że nie jesteś człowiekiem z mocami. Tak myślałaś, ale tak nie jest. Jesteś kimś, po swoim biologicznym ojcu... 
-Dlaczego nie mogę wiedzieć kim był, gdzie jest, czym się zajmuje...
-Powiem tyle, że zabija wampiry, i czasem wilkołaki. 
-Jest aniołem?
-Nic więcej ci nie mogę powiedzieć. Ale nie jesteś aniołem. Nawet on nie wie, jaką rasą jesteś. To niewykrywalne. Nie wiadomo... Nawet moje czary tego nie potrafią określić... Muszę iść...
-Nie,nie...zaraz...

Obudziłam się... Nie wiem, co to było... Ale zaraz znów zasnęłam... Zapominając o wszystkim...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz