sobota, 28 czerwca 2014

Od Kai

  Siedziałam przy oknie i zastanawiałam się co robią moi przyjaciele... Wszystko wydawało się okropnie dziwne... Najpierw omal nie zostałam zgwałcona... Potem uratował mnie jakiś gość, który cały czas siedział mi w głowie i miałam się z nim spotkać za niedługo... A teraz siedziałam sobie jakby nigdy nic w wygodnym i wypasionym domu jakiegoś starego znajomego mojej zmarłej matki, a przy mnie cały czas był Kamil! Nie wierzyłam, w taki obrót spraw, chyba faktycznie czasem miałam więcej szczęścia niż rozumu...
  Nie mogłam zasnąć, w tym poobdzieranym i stłamszonym skąpym stroju. Trochę mi było wstyd, tak pokazywać się przed tym mężczyzną... i moim małym przyjacielem. Całe szczęście, że udało mi się od tego... Arona pożyczyć jakąś starą i rozciągniętą koszulkę. Od razu chciał mi wcisnąć pieniądze, żebym jutro sobie coś kupiła, bo on miał cały dzień załatwiać jakieś sprawy, ale odmówiłam. Miałam swoje i choć zarobione w brudny sposób... - swoje.
  Dość szybko zasnęłam, a przed oczami ciągle miałam tego faceta... Mimo że był ok. dwa razy ode mnie starszy, nie mogłam się powstrzymać...  Długo rozmawialiśmy tam, pod klubem... Moje wewnętrzne oko... coś... mówiło mi, że jemu można zaufać. Jednak na to spotkanie zamierzałam wyciągnąć Irę...
  Było gdzieś po pierwszej w nocy, gdy się ocknęłam. Popatrzyłam chwilę w kont, a potem wrzasnęłam. Stanęłam szybko i zakryłam sobie twarz. W koncie stał jakiś mężczyzna, nie odzywał się, a ja krzyczałam i krzyczałam... Nagle zniknął, a niespodziewanie po chwili poczułam ciepły język na dłoni mojego kompana.
Nadal przerażona opadłam na łóżko. Serce mi biło przeraźliwie, jednak po chwili się uspokoiłam. Zaczęłam się przekonywać, że to była tylko zwida. Zaśmiałam się nerwowo.
- Jaka ja jestem głupia - szepnęłam, głaszcząc po włochatej głowie Kamila.
Do drzwi nagle ktoś zapukał. Coś stanęło mi w gardle, jednak odpowiedziałam sucho.
- Proszę.
Całe szczęście, że pojawił się w nich Aron. Uspokoiłam się, jednak zobaczyłam, że ta koszulka od niego jest cała podwinięta i... dość wiele mi widać. Spłonęłam rumieńcem. Szybko się osłoniłam, zanim zaświecił światło, jednak wcale nie byłam pewna, czy tego nie zauważył.
- Co się stało Kaju? - przemówił zmartwionym głosem.
- Ehm... - mruknęłam trochę speszona swoim zachowaniem. No bo jak to wygląda? Głupia smarkula z przytułku, córka jego dawnej znajomej ucieka z sierocińca, zaczyna pracować w burdelu, a gdy ją wreszcie jakiś gościu dopadnie, to z opresji ratuje ją dzielny, stary znajomy jej matki - przygarnia ją do siebie, a ona wciągu jednej nocy stawia biednego człowieka na nogi.
Chrząknęłam i nerwowo splotłam palce na kolanach.
- Wydawało mi się... Że ktoś tam stał - mruknęłam - Ale to na pewno przywidzenie - dodałam pospiesznie - Kamil cały czas ze mną był  i nic mi się nie stało... To znaczy... Ten pies - wyjaśniłam widząc jego zaniepokojoną minę.
Aron wymienił znaczące spojrzenie z husky syberyjskim. Zdziwiona uniosłam brwi. To wyglądało tak, jakby obydwoje skrywali jakiś sekret. Złudzenie jednak szybko minęło.
- Nic się nie stało. Idź już spać mała. Dobrej nocy - Aron zniknął, Kamil ułożył się w nogach i wszystko powróciło do normy.
Wzruszyłam ramionami i powlekłam się do łóżka, jednak jakoś nie mogłam zasnąć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz