sobota, 14 czerwca 2014

Od Ivy

                                                        (Patrzcie co ja znalazłam!!! :O Nie wierze!)
A tak poważnie do opowiadania... xD



   Byłam już w bazie dość długo, ale kiedy nastał wieczór, Avril postanowiła wziąć mnie i wyprowadzić z bazy. Ale niestety, przy drzwiach natrafiłyśmy na Toma. Kiedy mnie zobaczył, był zły, wręcz wściekły. Spiorunował wzrokiem Avril a ta jakby się jego naprawdę bała, odsunęła się i odeszła. Tom złapał mnie delikatnie za rękę i kiedy byliśmy przed moim domem, on nie omieszkał zrobić mi małą awanturę.
-Jesteś niepoważna?! Mówiłem Ci, że tam nie możesz się pojawiać! A to, że to był raz, to cię nie usprawiedliwia! Masz tam nie chodzić. Jeśli by cię zobaczyli, na pewno by cię zwinęli i pewnie zabili. Nie rób tego więcej, proszę...
-Prze....przepraszam...-Szepnęłam i stałam w milczeniu.
   Nie wiedziałam, że to aż tak go zmartwi. Tom po chwili westchnął ciężko i przytulił mnie do siebie. Wiedziałam, że mogą mnie zabić, ale widziałam, że Avril zaprowadziła mnie do tylnych już nie używanych części bazy. Tam nikt nie chodził, tak mi mówiła Avril. Tom pocałował mnie w czubek głowy z czułością i szepnął.
-Muszę iść.
-Wiem... Przepraszam Cię...
-Już w porządku.Do zobaczenia.
Pożegnaliśmy się i Tom w sekundę zniknął za drzewami. Weszłam do domu, i zobaczyłam Johannę, która wpatrywała się w okno a po jej policzku leciały łzy. Usiadłam koło niej i lekko się uśmiechnęłam.
-Ciąża jest aż tak do dupy?-Spytałam.
-Sama siebie nie rozumiem. Moje humorki każdego powoli pewnie wykańczają.
-Nie każdego. Jeremy jakoś nie narzeka.
-Bo go nie ma prawie nigdy w domu.
-Taką ma pracę.
-Wiem. Jak tam z tym Tomem?
-Dobrze... ehm... Johna...?
-No?
-Czy to źle, że poszłabym sobie do bazy wampirów?
-Że co?!-Szepnęła zaskoczona. -Tak, to źle. Nie chodź tam. Z kim tam byłaś? Nie mów mi, że to on cię tam wziął.
-Nie, to jego koleżanka mnie wzięła, ale na tą część, z której nikt nie korzysta.
-Nie wydaje ci się, że oni chcą cię wziąć na swoją stronę?
-Oczywiście, że nie. Tom by mnie nie wpuścił nawet na teren bazy...
-No i dobrze... Chociaż jeden wampir, który nie ma złych zamiarów.
-Anioły nie mają pojęcia, że niektórzy są wyjątkowi...
-Mają takie prawa. Nic na to nie poradzisz.
-A szkoda...
Uśmiechnęła się i spojrzała na mnie.
-Czemu musisz tak popierać ich prawo? To co robią?-Spytałam.
-Nie popieram wszystkiego. A ty? Czemu tak uważasz, że niektóre wampiry są wyjątkowe?
-Bo nie wszystkie chcą zabijać, chcą żyć w spokoju. Nie wszystkie chcą wojny, nie wszystkie żywią się krwią ludzką.
-A ta nowa koleżanka? Tom?
-Tom żywi się krwią zwierzęcą. Ma ograniczenia, nie zawsze poluje.A ta koleżanka... Tak samo.
-Tylko żeby ci nie przyszło do głowy, żebyś czasem z nim miała dziecko, albo stała się wampirem.
-To pierwsze - w życiu. Nawet nie mam ochoty w przyszłości na dziecko. A to drugie... może kiedyś.
-Będziesz żałować. Tego pierwszego, i tego drugiego.
-Teraz tak mówisz, a czy ty przypadkiem nie chcialaś być w tej ciąży?Jeśli... nie chcę byc tym kim jestem, mogę to zmienić.
-No, nie chciałam. Ale teraz jej nienawidzę. Wiem, że te moje humory miną. A jeśli jesteś aniołem, i po przemianie będziesz wampirem, to nie wiadomo, co się może stać.
-Dam sobie radę, jeśli byłaby taka sytuacja. Twoja ciąża przebiega normalnie?
-Tak. Na razie. Kate mówi, że może w każdej chwili przyśpieszyć.
-To nie jest normalne.
-Ona tez to wie.
-Słyszałam... dziś w bazie... że twój szef... chce cię dopaść.
-Były szef. I tak, chce. -Uśmiech dalej nie znikał jej z twarzy.
-Jesteś aż tak spokojna?
-Nie zawszę musze być upierdliwa Iv. -Puściła mi oczko.
-Jak nie ma Jer'a, tęsknisz za nim?
-Tak, ale to też jego praca.
-Ja bym umarła z tęsknoty jakbym kochała kogoś aż tak bardzo, i on by znikał na cały dzień i wracał w nocy.
-Ale kocham go, jestem w stanie to wytrzymać. Chociaż wraca i tak w nocy, i znika już wczesnym rankiem. Prawie się nie widujemy. Ale da się wytrzymać.
-Jer myśli, że Tom to mój chłopak.
-A nie?-Zaśmiała się.
-No nie... Wiem już co sobie myśli... jak mogę być z pijawką, jak mogę ślinić się na widok martwego ciała... bla bla bla.
-Też to samo pomyślałam. Takie są anioły. Uważają wampiry za najgorsze istoty świata.
-Często są takie przypadki, ale nie wszystkie. Wierzę ci. Tom nie jest taki jak myśli np. Jer. Widać że nie chce byś cierpiała, byś miała nawet najmniejsze kłopoty. Kocha cię.
-Wiem,wiem... -Mruknęłam.-Dalej możesz jeździć samochodem?
-To dopiero tydzień ciąży nie jestem w 6 miesiący Iv. Właśnie, muszę gdzieś jechać...
-Ale ty czasem miałaś nie jeździć?-Spytałam już poważnie.
-No może i miałam, ale muszę. Nie mogę siedzieć wiecznie w domu. Umówiłam się.
-Aha... No to...
Zanim się zorientowałam, ona już była w samochodzie.
No bez jaj! Co ona taka szybka jest? Może i racja, stałam tyłem do niej, ale... No jest człowiekiem! Jak ona tak szybko tam trafiła? Może użyła swojej mocy, bo przecież ma kilka...
Odjechała, a ja opadłam na kanapę. Przecież umie prowadzić, nic się jej nie stanie. Chyba...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz