sobota, 7 czerwca 2014

Od Johanny



-Lepiej się ubierz.-Mrugnęłam do blondyny z lekkim uśmiechem.
-Ej... Ehm... Johanna?
-Hm?
-Jest tam... Christian?
-Ta, w kuchni. Nie zauważy cię jeśli pójdziesz w przeciwną stronę do mojej łazienki i Jera.
-Dzięki...
-Spoko, tylko szybko.
-Tak tak...
   Uwinęła się szybko. Wyszła przez okno a ja dodzwaniałam się do Setha. Nie odbierał, a minęły już dwa dni. Martwiłam się o niego, coś mu zrobią, na pewno. Jeśli jest tak jak mówił, to na pewno Deina lub Toshiko już nie żyją, albo konają gdzieś zamknięte. Usiadłam w kuchni popijając kawę, a Christian nie wyglądał za dobrze, wiedziałam co się stało, nie trudno to zobaczyć.
-Wyszła...?-Wymruczał Chris wyczerpany.
-Tak.
-Super...
-Masz zamiar ją unikać?
-Nie wiem.
-To nie było zamierzone...
-A z jej strony? Jak to wyglądało?
-Och, Chris, daj... spokój...-Chowałam uśmiech.-Nie jestem dobra w pocieszaniu, lepsza w żartowaniu z sytuacji innych.
-To sobie odpuść...
Zaśmiałam się i wstałam.
-Też tak uważam, lepiej żebym się nie rozkręcała.-Mrugnęłam do niego a on przewrócił oczami.
Roześmiałam się.
-Gdzie idziesz?-Zmienił temat.
-Do Nieustraszoności...
-Miałaś tam nie chodzić
-Christian, Jeremy musiał ci wszystko powiedzieć?-Przewróciłam oczami.
-Nie idź, mogą cię zwinąć.
-Skąd ty to wiesz?!
-Jeremy mi powiedział, podobno ten Seth wszystko mu wyśpiewał. Widzę, że Jeremy ma wpływ na innych.-Troszkę się rozpogodził.
-Nic mi nie będzie.
Wzruszyłam ramionami. Wiedziałam, że jemu było to obojętne, najwyżej powie to Jerowi, ale co tam. Najwyżej zrobi mi małą awanturę, że zignorowałam to co powiedział.Dla mnie nie jest szefem, dla mnie jest moją miłością życia, narzeczonym, niedługo mężem, kocham go najbardziej na świecie, ale nie mogę siedzieć i tylko się martwić o Setha i resztę.
Wsiadłam w samochód i pojechałam do Nieustraszoności.

-Dlaczego jej nie wypuścisz?-Spytała Deina całkiem oburzona.
-Bo jest ważna. Wiesz dlaczego.
-Myślała, że mnie tu więzisz, dlaczego więc...
-Deina, daj spokój. Ja ciebie więzić? Przecież jesteś tą z najlepszych. Jesteś wampirem, daj spokój, cenniejszej od ciebie nie ma, tylko jest jeszcze ona.
-Johanna nie stanowi zagrożenia, nie wie o swojej mocy.
-Wie więcej niż nam się wydaje, Seth wszystko jej powiedział.
-Więc pracował dla aniołów?
-Tak, na mnie mieli oko przez cały czas. Anioły wiedzą o mnie wszystko. Pieprzony wilkołak...!
-Spokojnie. Na razie nie stanowi dla nas zagrożenia, jest związana.
-Ona pracuje umysłem, nie ciałem. Umysłem jest w stanie zrobić wiecej niż ci się wydaje.
-Może i tak, ale nie ucieknie stąd.
-O ile anioły nie wkroczą do akcji, jest nas wiele wiele mniej. Jej narzeczony jest szefem, myślisz, że to łatwe, uciec przed nimi? Nie da się odciąć więzi pomiędzy aniołem a człowiekiem...
-Wiem, ale możemy uciekać.
-On już wie, że jego narzeczona została porwana. Minął dzień, na pewno się niepokoi. Musimy znaleźć Setha. Trzeba go zabić.
Usłyszałam trzask drzwi. Wtedy próbowałam się uwolnić z sznurów. Taśma na ustach nie przeszkadzała mi aż tak, ale próbowałam się oswobodzić jakoś... z tego wszystkiego.Jeśli moja moc służy do wszystkiego, to znaczy że mogę się posłużyć nią do uwolnienia się z tego...
   Udało się, po wielu próbach. Mogłam też wydostać się na zewnątrz do samochodu, tak też zrobiłam. Trudnością nie okazało się wybicie szyby, czy też wyjście przez nie. Okno było prawie pod sufitem, trudno było mi się do niego dostać. Podsunęłam jakiś karton i wyskoczyłam przez nie. Pobiegłam do samochodu i włączyłam silnik kluczykami które miałam w kieszeni spodni. Nie sprawdzili mi kieszeni. Kiedy dojechałam pod dom, kręciło mi się w głowie. Dostałam w głowę czymś, ale kiedy wyszłam z samochodu chwiejąc się trochę, wpadłam w ramiona Jer'a. Nie wiem co działo się potem, byłam wyczerpana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz