czwartek, 10 lipca 2014

Od Cassandry

 Leżałam w łóżku czytając chyba setny raz  Harrego Pottera. Gdy tylko wpadłam na moment, gdzie Harry i Cho się całowali przypomniała mi się scena z wczoraj. Gwałtownie się zaczerwieniłam i odłożyłam Harrego, bo już nie mogłam się na niczym skupić. Zaczęłam myśleć gorączkowo. Boże, teraz Cinna na pewno uzna mnie za ladacznicę, nie gorszą od jego byłej. Przecież to facet nie może się opanować, a dziewczyna ma to przerwać, jeśli tak uważa. A tu co? Cinna ode mnie mądrzejszy i... wstrzemięźliwszy? To była jakaś paranoja.
  Zeszłam na dół myśląc gorączkowo, gdy wtem do środka wpadł... Cinna z moją siostrą. Próbowałam szybko zrobić odwrót do mojej sypialni. Sam, ani Blacka nigdzie nie było. Cholera! Niestety za późno, Cinna mnie zauważył. Uśmiechnął się szeroko i powiedział.
- Nie chowaj się przede mną Cassie i nie zmuszaj mnie, żebym zaczął cię szukać.
Patrzyłam wymownie w sufit.
- Masz pięć minut, czekam przed drzwiami - rzucił i zniknął.
Kurde! Nawet nie mogłam się wymówić bólem brzucha... Posłusznie więc narzuciłam coś na siebie cieplejszego, szybko poprawiłam włosy i zeszłam w markotnym nastroju. Spojrzałam na Elise, która była czymś jawnie zdenerwowana, niestety nie miałam okazji dowiedzieć się czym, bo Cinna wyciągnął mnie już na dwór.
  Kiedy szliśmy obok siebie starałam się nie dotykać go ani skrawkiem mojego ciała. Niech sobie nie myśli, że dziwka z wczoraj nadal we mnie urzęduje. Nie wiem skąd, zaczęły mi się cisnąć do oczu łzy. Odwróciłam głowę i obserwowałam drzewa. Czułam na sobie wzrok Cinny, jednak nie mogłam mu pokazać jak podle się czuje. Miałam ochotę przepraszać na kolanach, jednak moje ciało odmawiało tego kroku. Wreszcie Cinna złapał mnie za rękę i zmusił, abym na niego spojrzała. Teraz już nie mogłam opanować łez. Leciały długimi stróżkami po moich bladych policzkach.
- Hej, co jest? - spytał łagodnie i cicho, ocierając mi łzy z nich. Popatrzyłam w niebo, starając się tamować co nowższe, ale gdy tylko Cinna wziął mnie ramiona, powiedziałam mu między spazmami płaczu, co mnie gryzie. Na koniec Cinna roześmiał się cicho i szepnął.
- Cassie, Cassie... Jaka ty czasem potrafisz być dziecinna - pocałował mnie w czerwony nos - Ale to u ciebie lubię.
Spojrzałam na niego dużymi oczami.
- Nie gniewasz się na mnie? Nie uważasz mnie za...
Nie dokończyłam przełykając ślinę.
- Jakże mógłbym się na ciebie gniewać złoto, co? - spytałem - Przeprosiłaś mnie już wczoraj i to w wyjątkowo przyjemny sposób - zabłysły mu oczy.
- Nie wierzę - szepnęłam,  a on w tym samym momencie uraczył mnie najdłuższym i najsłodszym pocałunkiem na świecie, chroniąc przed wiatrem, zimnem i deszczem, który zaczął padać nam na głowy.
  Do domu wróciliśmy szybko. W między czasie Cinna opowiedział mi o wybryku Isaaca. Strasznie się zdenerwowałam, jednak on szybko poradził sobie z moimi nerwami, uspakajając mnie delikatnie. Tak, miałam zdecydowanie najlepszego chłopaka pod słońcem. Obym tego nie spieprzyła. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz