piątek, 11 lipca 2014

Od Kamila

Minęło pół roku. Dziś była moja i Kai osiemnastka. Ona jak zwykle planowała spędzić czas ze znajomymi. Ja nie miałam nikogo. I nawet mi to odpowiadało. Odsunąłem sie od wszystkich. Zauważyłem ze za dużo ludzi ginie w moim pobliżu.
Mama... tyle przeżyła... a zginęła jadąc ze mną w samochodzie. Aj oczywiście przeżyłem. No a teraz Nadia.. to ja ja w to wciągnąłem.. no i przeze mnie nasze dziecko prawdopodobnie nie żyje bo wątpię w to że ci goście dali mu żyć.
Wieczorem kiedy do mojej siostry znowu przyszła ta banda i chcieli ja wyciągnąć na imprezę.. ja po prostu z kapturem na głowie minąłem ich bez słowa i wyszedłem z domu. Wiedziałem ze mieli mnie za dziwaka ale to mnie nie obchodziło.
Wyszedłem z domu i poszedłem do miasta. Nie było u nas wiele atrakcji jednak... ja nie potrzebowałem tego. Poszedłem do pierwszego klubu. Tam od razu poszedłem do łazienki i wziąłem MDM. Od razu poszedłem do baru i zamówiłem parę kolejek.
Po 30 minutach od kiedy wziąłem MDM wreszcie zaczął działać. Humor mi sie polepszył i w ogóle było wspaniale!
Podeszła do mnie pewna dziewczyna.
Nawet nie wiem jak miała na imię. Nie wiem nawet czy mi mówiła. Nie obchodziło mnie to. Tańczyliśmy i śmialiśmy się.
Czułem jak szybko serce mi bije. Wszystko było jak na razie dobrze.
-Co to za okazja?-zapytała.
-Osiemnastka.-odpowiedziałem najebany siedząc na kanapie pod ścianą w klubie.
-To najlepszego.-powiedziała i złożyła na moich ustach pocałunek.
Dodatkowa dawna MDM którą wziąłem już działała. Zaczęliśmy sie namiętnie całować. Byłem.. najebany i naćpany. Nie powinienem pić po wzięciu MDM. Mogłem zginąć. Jednak to sienie liczyło .Od pół roku igrałem ze śmiercią.
Całowałem sie z tą czarnowłosą dziewczyną aż ona nagle wstała i z figlarnym uśmiechem poszła w stronę damskich łazienek.
Wiedziałem o co jej chodziło.. a że byłem pod śmiertelnym wpływem alkoholu i MDM... po prostu dołączyłem do niej.

Całowaliśmy się w kabinie.



Przerwało nam pukanie do drzwi. Wyszedłem z dziewczyna śmiejąc sie i wyszliśmy z klubu.
Poszliśmy do niej. Mieszkała sama.
Od razu skierowaliśmy się do sypialni.



Byliśmy już wtedy pół nadzy. Nawet nie pamiętam kiedy zacz elismy sie rozbierać.
Diana... bo właśnie sobie przypomniałem że tak ma na imię usiadła na mnie okrakiem i zaczęła mnie całować.



Normalnie. .nie wiem czy bym tak sie zachował.. no ale.. to pół roku.. zniszczyło mnie. Niczym sienie przejmowałem. dosłownie niczym. Nawet nie przejmowałem sie tym że sie nie zabezpieczyliśmy. Kit z tym! Przecież tak od razu nie wpadniemy. A przynajmniej miałem taka nadzieję.
Czułem jak mnie drapie. Wiedziałem ze zostaną po tym ślady.



Jednak olałem to.
Po pewnym czasie leżeliśmy obok siebie. Łapaliśmy z trudem oddech aż w końcu zasnęliśmy.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz