środa, 16 lipca 2014

Od Cassandry

  Uśmiechałam się pod nosem, gdy Gus, Alex i Paul bezradnie rozglądali się po pokoju.
- No brachu, chyba twoja twierdza okazała się nieskuteczna - odpowiedział z przekąsem Paul dusząc śmiech na minę Gusa.
- On ja.... porwał! - wykrztusił August.
Teraz ja postanowiłam się wtrącić.
- Nie mógł jej porwać - powiedziałam logicznie - Gdyby Elise nie życzyłaby sobie jego obecności, zaczęłaby krzyczeć, a tak to dobrowolnie z nim poszła.
- No właśnie! - przytaknął mi, ku mojemu zdziwieniu, ale zaraz się wyjaśniło - Ona nie zdaje sobie sprawy, jaki on jest niebezpieczny.
 Miałam ochotę pacnąć Augusta. Byłam wściekła. Czy on miał taki mały móżdżek, czy nie mógł zrozumieć jednej sprawy?
- Gus, zachowujesz się żałośnie - syknęłam - Jeśli Will jest zakochany w Elise,  a ona w nim to ten kto ich rozdzieli to na pewno nie ty!
- A żebyś wiedziała, że ja! - wycedził - Gdy nie było Blacka, wszystko było na miejscu. A jak on się tylko pojawił ściągnęły się podejrzanym zbiegiem wszystkie niebezpieczeństwa.
Nie miałam ochotę się z nim spierać. Był głupi jak but. Zmęczona odwróciłam się i ruszyłam do salonu. Tam czekałam na Cinnę, który rozmawiał w kuchni z Zedem. I wtedy właśnie zakręciło mi się odrobinę w głowie i poczułam mdłości. Opadłam na sofę i zakryłam twarz dłońmi.
Nagle pojawił się Cinna - jak zwykle gdy go potrzebowałam. Przykucnął przy mnie i odsunął mi dłonie z twarzy.
- Skarbie, co ci? - spytał czule, szczerze zmartwiony.
- Nic... Po prostu za dużo tego... wszystkiego. Na dodatek Gus przesadza...
Pokiwał głową, a ja kontynuowałam.
 - Wierzę, że Joe nie zrobi nic złego Elise. Myślę, że naprawdę się w niej zakochał, choć nie mam pewności... Ta dziewczyna to ma szczęście do facetów - westchnęłam cicho.
Cinna przez chwilę trawił moje słowa, a potem dał mi lekkiego kuksańca w bok.
- Hej, moja panno! Czy ty właśnie powiedziałaś, że wolałabyś być z Blackiem, a nie ze mną...?
Zaśmiałam się i pokręciłam głową.
- Skądże...!
- A ja myślę, że tak - przekomarzał się ze mną.
Mdłości ustały i postanowiłam również się z nim podroczyć.
- Ktoś tu jest zazdroooosny.
- Jak wariat - przytaknął ochoczo i zaczął całować mnie po szyi.
Zaśmiałam się cicho, a potem wsunęłam mu palce między miękkie, czarne, gęste włosy. Cinna gdy się przemieniał, był największym, czarnym basiorem ze stada... Dla wszystkich - całym czarnym. Jednak osoby wtajemniczone - np. takie jak ja ( i tylko ja) - wiedziały, że Cinna ma białą, uroczą plamkę w pewnym miejscu.  Często robiłam sobie z tego powodu z niego żarty, a on rewanżował się tym samym, jako jeden wiedząc gdzie ja mam w "pewnym" miejscu znamię.
 Po chwili, gdy minął nas obojętnie Leo, a Zed udał że wymiotuje, wsiedliśmy do samochodu Wielce Szanownego Alfy i pojechaliśmy... do niego. Ta noc zapowiadała się świetnie, a o El ani trochę się nie bałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz