niedziela, 13 lipca 2014

Od Elise

To co tam się działo... to był horror.Nigdy w życiu się tak nie bałam. Strach rósł coraz bardziej, martwiłam się o Willa. Byłam nieprzytomna po tym wszystkim, co się tam stało. Jednak kiedy się teleportowaliśmy pomyślałam o Kate... Ona może nam pomóc. Tylko ona...

 Stałam po środku kuchni czując ten sam znany mi niewyobrażalny głód. Miałam ochotę rzucić się na kogoś... Miałam złe przeczucia, gdzieś tam w środku. Ale teraz znajdowałam się w głębokim śnie, z którego nie mogłam się na razie wybudzić. Do domu wszedł ... ojciec. Chyba wrócił z imprezy wraz z mamą. Cassie gdzieś wyparowała, a ja miałam ochotę... napić się krwi. Stałam w kuchni czując, jak rosną mi kły. Zmartwiony podszedł do mnie ojciec, a mama najwyraźniej poszła się przebrać.
-Elise, coś nie tak?
Starałam się opanować. Zaczęłam szybciej oddychać... ciężej.
Pobiegłam na górę do pokoju Cass. Nie mogłam się opanować, złapałam ją za rękę i rzuciłam na ścianę przerażoną.
-Elise...?! Elise!
Wystraszona wpatrywała się we mnie. Ja niestety - byłam wampirem. Nie obchodziło mnie to, co tak naprawdę ona czuje. Chciałam ją zabić. Musiałam. Znów miałam wrażenie, że to jest moja rzeczywistość. Uświadomiłam sobie... no przecież tak jest... Ranię każdego kto się do mnie zbliży. Może i ja też w jakiś sposób się o siebie martwię, ale wolę żeby ci na których mi zależy byli bezpieczni. Cassie ma na to szansę pod czujnym okiem Kate... Jednak teraz jestem wampirem, zabijam wszystkich, na których mi zależy i nad tym nie panuje. Wymknęło mi się to spod kontroli...
Kiedy zabiłam Cassie i wyssałam z niej krew, głód nadal nie dawał mi spokoju. Musiałam go zaspokoić, tylko za każdym razem miałam wrażenie, że robię się jeszcze bardziej głodna. Zbiegłam na dół i ujrzałam ojca. Stanęłam przed nim, w mojej głowie istniało jedno hasło - Zabić wszystkich.
Po chwili go zaatakowałam. Wypiłam krew, i podążyłam do sypialni rodziców. Tam wyczułam perfumy mamy. Wparowałam do pokoju i pchnęłam ją na ścianę. Krzyknęła ale już po chwili leżała martwa.







 Obudziłam się, a nade mną stała Kate. Widać zaklęciami starała się uleczyć moje rany. Niektóre poznikały... Większość tych poważnych.
-Kate, co z Willem?
-A ty od razu o niego pytasz!
-Kate, co z nim?
-Zajęłam się nim. Było z nim gorzej, ale uwierz mi, że poradził sobie doskonale.
-Mogę... do niego iść...?
-Tak.-Kiwnęła głową i odeszła.
Orientowałam się w jej domu, zawsze wiedziałam gdzie co jest. Nigdy tutaj nie zginęłam, spędzałam tu dużo czasu będąc dzieckiem. Często bawiłam się tutaj w chowanego z Cassie... właśnie, co z moją siostrą?
Weszłam do pokoju i usiadłam przy Willu.
-Mam dość leżenia.-Mruknął.
-Przepraszam...-Szepnęłam.
-Za co znowu mnie przepraszasz?
-Za to, że... że zawsze ktoś przeze mnie musi ucierpieć... ktoś, na kim mi zależy. Gdyby nie to, że...
Zaczęłam płakać.
-Ej... To nie twoja wina mała...
-Moja! To wszystko to moja wina! Wszyscy przeze mnie cierpią! Gdybym nie poznała Cassie z tym Cinną wszystko byłoby na miejscu! Ty byś nie ucierpiał! Ja też, no i Cass! Martwię się o was nieustannie, a za każdym razem ktoś przeze mnie albo umiera, albo cierpi! Mam dość tego wszystkiego! Martwię się o ciebie! O Cassie... Najlepiej by było, gdybym została tym pieprzonym wampirem!
Naprawdę miałam tego dość... Wszyscy przeze mnie umierali albo ściągałam na nich nieszczęście...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz