środa, 16 lipca 2014

Od Cassandry

  Grzałam dłonie przy szklance kakaa i wpatrywałam się w Cinnę, który coś pichcił przy kuchence. Coś co pachniało naprawdę smakowicie. Gdy czarna koszulka zakrywająca muskularne plecy uniosła się pokazując ciemny pasek skóry, zadrżało mi serce. Szczerze powiedziawszy miałam ochotę się na niego rzucić - już, od razu, teraz, natychmiast! Jednak Cinna (celowo, aby się trochę ze mną podrażnić!) powiedział, że najpierw musimy coś przekąsić, bo on to tam pół biedy, ale JA - uwaga "nie będę miała siły na pracowite czynności". Omal nie zakrztusiłam się pochłanianym właśnie przeze mną chipsem, a Cinna śmiał się ze mnie cały czas.
- Nie udawaj niewiniątka Cassandro Evest. Odnoszę wrażenie, że od czasu twojej nagłej, acz emocjonującej wizyty, seks jest twoim ulubionym zajęciem.
- Gdybyś ty się tak dobrze mną nie... "opiekował", nie byłby.
Cinna wybuchnął niepohamowanym śmiechem, a ja dopiero po chwili zdałam sobie sprawę co powiedziałam. Momentalnie na twarz wstąpiły mi rumieńce i wbiłam wzrok w ciemny płyn, który mój chłopak przed chwilą mi zaserwował.
  Jego śmiech wytrącił mnie jeszcze bardziej z równowagi, a widząc jak się czuje podszedł do mnie z szerokim u śmiechem. Przysunął się do mnie i pocałował mnie w ramię.
- Cassie, skąd ta zmiana nastroju?
Nie odpowiedziałam, jednak Cinna sam zgadł o co chodzi. On potrafił wychwytywać wszystkie moje myśli i zamiary, choć wcale nie czytał mi w głowie. Nie wiedziałam, czemu ma zdolność... przez wpojenie? A może przez własne uczucia?
- Cassie...Nie... "opiekowałbym się" tak dobrze osobą, która byłaby... kiepska - mrugnął do mnie.
- Sugerujesz... Że nie jestem kiepska? - wybąkałam.
Pokiwał głową.
- Jesteś najlepiej kochającą się dziewczyną w promieniu wielu mil... przynajmniej dla mnie.
A ileż on mógł tych dziewczyn  "testować" ? Jednak coś bardziej mnie interesowało...
- Nawet od... twojej eks? - spytałam ostrożnie dobierając słowa.
Oczy mu lekko pociemniały, ale rozchmurzył się po chwili.
- Nawet od niej... A zwłaszcza od niej - mrugnął do mnie.
Nie mogłam to uwierzyć. Widząc moje powątpiewanie mruknął.
-  Victoria ma wypchane cycki i sylikonowe nogi. Pieprzy się przede wszystkim ciałem, a ty kochasz się głównie sercem, a potem ciałem, dlatego jesteś tak wyjątkowa i tak dobrze mi z tobą - dokończył i pocałował mnie w nos.
 Teraz uśmiechałam się lekko na to co powiedział, przed parunastoma minutami. Wyraźnie skończył, bo zgasił ogień, a ja spojrzałam rozbawiona na potrawę, którą przerzucał na talerze.
- Befsztyk?!
- Kwiiissty - uśmiechnął się rozbawiony, a ja przewróciłam oczami. No tak, był wilkołakiem i miał fioła na punkcie mięsa.
Naprawdę dobrze gotował. Smakowało mi, jednak zastanawiałam się jak mieszankę ciężkostrawne kakao  + ciężkostrawny stek wołowy zniesie mój żołądek.
 Nagle Cinna przez chwilę przestał żartować i się wyłączył. Spojrzał na mnie z wahaniem. Znałam to spojrzenie.
- Idź - powiedziałam krótko.
- Cassie, muszę... Zed zobaczył jakąś pijawkę.
- W porządku - mruknęłam, jednak sama do siebie, bo Cinna już biegł przez łąkę otaczającą dom do lasu. Choć to było absurdalne, przeklęłam Zeda. Musiał wołać akurat Cinnę? Jednak nagle wpadło mi do głowy, że ta pijawka to mógł być np. Isaac chcący upolować moją siostrę... A ciekawe co u niej? Miałam nadzieję, że dobrze bawi się z Joe.
  Godzinę potem Cinna nadal nie wrócił. Zdążyłam już pozmywać naczynia, czekałam na niego przez chwile na łóżku... Teraz coraz bardziej zdenerwowana poszłam pod prysznic. Stojąc tak przeklinałam w duszy całe to wilkołactwo, próbując ciepłej wodzie zmyć ze mnie gniew i nawet nie zauważyłam, że ktoś wszedł do łazienki. Dopiero gdy poczułam na szyi ciepły oddech i palce muskającą moją skórę na biodrach, wytrącona z zamyślenia krzyknęłam i odwróciłam się gotowa... no właśnie do czego?
 Jednak gdy zobaczyłam, że Cinna skręca się ze śmiechu, zrobiłam naburmuszoną minę.
- Przestraszyłeś mnie wiesz? - burknęłam, jednak trudno było mi utrzymać surowy ton widząc prawie nagiego Cinnę przede mną... Na dodatek ja też nic nie miałam na sobie, a on stał tak blisko...
- A spodziewałaś się kogoś innego? - spytał rozbawiony - Mam zobaczyć, czy ktoś nie kryje się w szafie?
Teraz nie potrafiłam ukryć śmiechu. Jednak Cinna chwycił mnie w ramiona. Pachniał omdlewająco... lasem i ziemią.  Położył dłonie na mojej szyi i delikatnie odchylił mi głowę kciukami. Zamknęłam oczy, a czując, że granica między nami zmniejszyła się, a gry wyczułam pod sobą twardy, umięśniony brzuch, przeszedł mnie potężny dreszcz rozkoszy, który wzmógł się gdy Cinna nachylił się i wreszcie mnie pocałował. Woda spływała nam do ust, a ja straciłam nad sobą panowanie i wyzbyta resztek gniewu przylgnęłam do niego całym ciałem. Wkrótce oparłam się na ściance prysznica nie mogąc już stać i jęczałam pod wpływem jego dotyku. Jego czarne włosy, teraz mokre i lśniące nabrały efektu. Naprawdę go kochałam... całym sercem... i ciałem.


 Szłam drogą. Nawet nie wiedziałam czy to sen, czy real, ale gdy uszczypnęłam się w ręke zdecydowanie stwierdziłam, że real. Była czwarta nad ranem. Cinna spał. Nieznana siła kazała mi wyjść i po prostu iść chodnikiem... Byłam cała obolała i wyczerpana po ostrym seksie, jednak szłam dzielnie. Coś kazało skierować mi się do uliczki. Rozbolała mnie  głowa, jednak zrobiłam to. Wokół było okropnie ciemno, a po ulicach snuła się ciężka mgła. Nagle stanęłam pośrodku jakiegoś mrocznego zaułka. Ocknęłam się nagle, uwolniona od ciężkiego uczucia. Co ja tu robię do cholery?! - pomyślałam i odwróciłam się, by szybko wracać do domu Cinny... do jego ciepłego łóżka. I w tej właśnie chwili poczułam na swoich ustach brudną, śmierdzącą rękę.
- Nareszcie cię mam... maleńka - wycharczał mi jakiś głos do ucha. Nieznajomy śmierdział wódką i... śmietnikiem. Jednak czułam, że był naprawdę niebezpieczny. Zaczęłam się wyrywać.
- Dawno mi się podobałaś... oj dawno - wyszeptał - Dlatego nie będę zwlekać. Po co się szarpiesz myszko? Ze mną będzie ci idealnie, obiecuję. Załatwimy to szybko i sobie pójdziesz dobrze? - szeptał. Nie wiadomo skąd popłynęły mi łzy, jednak zdecydowałam się działać. Z odrazą ugryzłam go w śmierdzący paluch z całej siły. Zaklął i puścił mnie. Rzuciłam się do ucieczki, jednak w ostatniej chwili złapał mnie za sznurówkę trampka i runęłam jak długa na chodnik rozwalając sobie łokcie i kolano. Wypadła mi komórka, a mężczyzna usiadł mi na nogach, unieruchamiając mnie zupełnie. Poczułam jak rozrywa mi czym ostrym spodnie, a potem majtki. Zaczęłam wrzeszczeć z płaczem.
- POMOCY! POMOCY! - krzyczałam, gdyż zobaczyłam jakiegoś ponurego jegomościa u wylotu ulicy. Odwrócił się i zaczął rozglądać się wkoło. I gdy miałam znów krzyknąć oznajmiając, że jestem tu, gość zakrył mi usta i przycisnął mi kolanem głowę do ziemi. Zaczęłam płakać. Kontem oka zobaczyłam, jak mężczyzna wzruszył ramionami i ruszył. Chciałam krzyknąć "NIE! TU JESTEM"! ale ten dupek dalej  mnie trzymał.
  Po paru minutach puścił mnie. Zaczęłam krzyczeć, ale bezskutecznie.  Poczułam coś ostrego i przerażona odwróciłam się. Zacząłem się szarpać widząc, że trzyma w ręce nóż. Zaczęłam szalona wierzgać nogami i uderzyłam go w końcu w plecy. Zaskoczony cofnął się, a ja wiedząc, że i tak nie ucieknę rzuciłam się tylko po telefon i wybrałam pierwszy numer. Wysłałam "Augustowi" szybką i trochę niewyraźną treść.
 "POFfdsMOsdfdCfdY" i podałam numer domu, który zauważyłam zanim skręciłam do tego przeklętego zaułka. Ledwie zdążyłam to wysłać, gdy mężczyzna zaczął mnie ciągnąć za nogę, nie wiadomo gdzie. Jechałam po podłodze, oddalając się od komórki i zostawiając za sobą krwawą strugę. Zdążyłam jeszcze wyszarpać skrawek materiału mojej bluzki i zakrwawioną dłonią zatknęłam ją za jakieś żelastwo, modląc się, aby ktoś z moich najbliższych na nie trafił...
- No to teraz się zabawimy - wycharczał mi koleś do ucha. Wepchnął mi do gardła parę tabletek i zaciskając mi usta zmusił, bym je połknęła. Chwilę potem ogarnęła mnie ciemność i straciłam przytomność.































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz