środa, 9 lipca 2014

Od Cassandry

 Na tej imprezie na którą wyciągnęli nas chłopacy na początku było fajnie. Oni wszystkich znali -  my z Sam niestety nie. Zaczęły mnie już denerwować zazdrosne spojrzenia dziewczyn w moją stronę. No co ja zrobiłam?! To nie moja wina, że zakochał się we mnie taki zabójczo przystojny chłopak, a ja w nim. One były płytkie, chodziło mi o wygląd, a ja nawet jeśli Cinna nie byłby taki przystojny i tak bym się w nim zakochała - za ten zabójczy charakter i poczucie humoru. Zapomniałam już o tej akcji z jego byłą - było minęło. Ale gdy druga blondyneczka jej pokroju zaczęła się do niego przystawiać, zaczęły mi pękać nerwy. Wiedziałam, że Paul z moim Cinną już trochę popili.  Tym bardziej Cinna. Dlatego nieźle się wkurzyłam, gdy zaczął nieprzytomnym wzrokiem omiatać wypukłości ciała tych lasek.
- Sam - syknęłam - Robi się niebezpiecznie.
Sam świetnie się bawiąca machnęła ręką.
- A tam, nie pierdziel Cassie. Przestań być poważna!
I w tej samej chwili zobaczyłam, jak Cinna tańczy z jakąś dziewczyną. To nie był wyzywający taniec, jednak przyszliśmy razem... Byłam okropnie zazdrosna. I wtedy postanowiłam. Zaczęłam się ruszać bardziej wyzywająco, tak, że zaraz zleciał się tłum samców. Zaczęli się o mnie ocierać ze wszystkich stron - niektórzy spoceni i śmierdzący piwskiem. Ale tańczyłam nieugięcie. Co, Cinnie wolno, a mi niby nie?!  Gdzieś za siebie usłyszałam gwizd Sam.
- Dajesz mordko ty moja!
Zaśmiałam się. Niewielka ilość alkoholu, który wypiłam na imprezie dał mi się trochę we znaki i zaczęłam się czuć naprawdę szczęśliwa. Odpychałam ich rękoma, ale tylko przysuwali się bliżej. Słyszałam gwizdy ze wszystkich stron. Ktoś podał mi drinka i zaczęłam pić coraz bardziej odurzona. Czułam się świetnie pośrodku tłumu mężczyzn. Aż nagle ktoś pociągnął mnie za łokieć. Wszyscy zawyli z żalem, ale nieznajomy już ciągnął mnie za rękę. Protestowałam. aż nagle rozpoznałam w nim Cinnę.
- Wychodzimy - rzekł sucho.
Całą drogę w samochodzie nie odzywał się. Tylko raz polecił mi sucho, abym zapięła pasy. Jako wilkołak nie musiał się bać, że straci panowanie nad kierownicą, choć był lekko wstawiony.  Zerknął na moje kolano, po czym zakrył je dołem mojej spódnicy. Zła wysunęłam brodę i przypatrywałam mu się.
Czując, że się na niego patrzę, zapytał wreszcie, a raczej wycedził.
- Co to miało być?
Odpowiedziałam dopiero po dłuższej chwili.
- Ty zająłeś się tą śliczną blondyneczką, to ja postanowiłam potańczyć - sama! To że tak działam na mężczyzn to nie moja wina - zaśmiałam się, jednak zabrzmiało to sztucznie i pusto. Umilkłam szybko, zażenowana własnym zachowaniem. Cinna zerknął na mnie.
- Tak, tylko że ja dla świętego spokoju, po parunastu razach proszenia zatańczyłem niezobowiązujący taniec z nieznaną mi nawet dziewczyną, ty natomiast ocierałaś się o każdego i tyłem i przodem.
Zarumieniłam się gwałtownie i poczułam się naprawdę głupio. Cinna zaparkował pod moim domem, patrząc na mnie wyczekująco, jednak ja nie ruszałam się. Tak, zdecydowanie przesadziłam... Patrząc na to z dystansu, Cinna po prostu tańczył z tą dziewczyną tylko jeden taniec, ja natomiast przez ich parę ocierałam się o tłum wygłodniałych menów. Wina zdecydowanie leżała po mojej stronie.
- Cinna... przepraszam cię bardzo - powiedziałam cicho. Nie patrzył na mnie, ale też nie kazał mi wysiadać. Duży sukces.
A potem zrobiłam coś, co zaszokowałoby w innych okolicznościach mnie samą, Elise i całą resztę moich znajomych. Odpięłam pas. Podniosłam się i przerzucając nogę przez fotel usiadłam na jego kolanach. Zanim zdążył zareagować objęłam go delikatnie i pocałowałam lekko. To wystarczyło, by wzbudzić w nim płonący żar. Zaczął mnie całować coraz bardziej namiętnie. Ja też nie mogłam się opanować i jak oszalała jeździłam dłońmi po jego gorącym torsie. Zrobiło mi się tak przyjemnie, że miałam ochotę stąd nie wychodzić. Zadrżałam mocno, gdy tylko Cinna przesunął mi palcami po brzuchu.
  A potem przerwał i dysząc ciężko wyszeptał.
- Idź już Cassie. Późno jest.
Cała czerwona jak burak, wysiadłam z samochodu. Jak mogłam tak stracić nad sobą kontrolę? Cinna najwyraźniej zobaczył, że idę jakby brakowało we mnie życia. Szybko wyskoczył z samochodu i pocałował mnie lekko w usta. Pożegnał się i odjechał, a ja zmęczona, ale już w lepszym nastroju powlokłam się do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz