czwartek, 17 lipca 2014

Od Elise

Namówienie Gusa bym wróciła do domu, było dla mnie nie lada wyzwaniem. Jednak po tym jak udało mi się ''go zaczarować'' pozwolił mi odejść. To było trudne, kilka razy puszczały mi nerwy i od razu zaświecała się czerwona lampka w Gusa.
Wyszłam z domu biorąc swoja torbę. Przeszłam się do domu żegnając ze wszystkimi, tylko nie z Paulem. Był na mnie nadal zły, nie wiedziałam jak to mam odkręcić. Nie chciał ze mną na razie rozmawiać po tamtej całej akcji z Sam... No co ja mogę poradzić? Nie umiem się opanować, kiedy zacznę to już koniec, chyba, że ktoś mnie nie otrząśnie z tego.
Weszłam do domu, był pusty, bo przecież Cass jest w szpitalu. Nie mogłam jej odwiedzić, bo prawdopodobnie pozabijałabym połowę szpitala jeśli rzeczywiście jestem aż tak silna, nie wiadomo kiedy coś mi strzeli do głowy i zmienię się w maszynę do zabijania. Nie zniosłabym potem wiadomości, że pozabijałam tylu ludzi...
Zamknęłam drzwi i spojrzałam na kuchnię czując w brzuchu niewielki głód.
Kiedy powoli szłam do kuchni, usłyszałam kawałek rozmowy.Nigdy nie było mi głupio, że podsłuchiwałam. Zawsze miałam to gdzieś co powie druga osoba, po prostu to robiłam, bo byłam ciekawska.
-Will, to było głupie! Nie możesz z miłości rezygnować...-Usłyszałam kobiecy głos.
-To moja decyzja, uważam, że nic ci do tego Cho.
-To bez sensu! Zakochałeś się w zwykłej śmiertelniczce którą i tak prędzej czy później zranisz!-Usłyszałam kroki w przeciwnym kierunku.
Dziewczyna skierowała się do wyjścia przez salon, wyszła drzwiami ogrodowymi. Wyszłam zza ściany i odłożyłam torbę na fotel.
-Słyszałaś to?
-Tak.-Wzruszyłam ramionami i w podskokach skierowałam się do lodówki.
Ostatnio mam wielką ochotę na te gofry z bitą śmietaną i truskawkami... Rozejrzałam się po kuchni i wypatrywałam truskawek oraz gofrownicy. Zniżyłam się do szafki na dole i wyjęłam gofrownicę po czym położyłam ją na blat.
-Nie przejmuj się tym, co mówiła Cho...
-Są truskawki?
-Ehm... Tak w lodówce na dole...
Odwróciłam się i ponownie pogrzebałam w lodówce. Wyjęłam miskę z truskawkami i zwróciłam się do Willa.
-Nie obchodzi mnie ta cała Cho. Mam ją gdzieś.-Wzruszyłam ramionami i zaczęłam robić bitą śmietanę.
-Co ty robisz?
-Gofry.-Uśmiechnęłam się.-U wilkołaków tylko na to miałam ochotę.
Po chwili poczułam na swoich biodrach jego dłonie. Kiedy śmietana była gotowa, wzięłam trochę na palec i posmakowałam. Och, jak ja uwielbiam bitą śmietanę...
Zaśmiałam się kiedy Will niespodziewanie zaczął całować mnie po szyi.
-Jestem głodna.-Nagle odwrócił mnie do siebie i pocałował. -Naprawdę jestem głodna...-Szepnęłam i kontynuowałam robienie gofrów.
-To może zjesz tylko truskawki z bitą śmietaną...?-Mruknął.
-Odkąd mruknąłeś coś pod nosem, że tez mnie kochasz, stałeś się bardziej upierdliwy.-Uśmiechnęłam się.-Ale truskawki z bitą śmietaną to dobry pomysł.
Kiedy kończyłam ostatnią truskawkę i włożyłam miskę do zmywarki. Will podszedł do mnie i zaczął mnie całować. Posadził mnie na blacie nie przerywając.
-Will...-Szepnęłam kiedy zaczął mnie całować po szyi.
-Hmm?-Mruknął nie przestając.
-Przestań...-Zaśmiałam się i pocałowałam go.-Musze porozmawiać z Sam i Paulem.
-Porozmawiasz jutro.
-Will, naprawdę muszę.-Pocałowałam go znów i zniknęłam za drzwiami.

Paul i Sam nie byli zadowoleni, że odwiedziłam ich w domu. Jednak no... Musiałam z nimi porozmawiać. Nie chciałam, żeby ta przyjaźń się rozpadła przez głupią zachciankę Kate i tą moc. Usiadłam więc koło nich.
-Przepraszam was za to co wtedy się stało... Nie panowałam nad sobą.
-Prawie mnie zabiłaś Elise!-Wyrwała się Paulowi Sam.
-Kochanie, spokojnie... Trzeba jej pomóc, a nie krytykować. To się stało przez Kate, nie chciała cię zabić świadomie.
Sam usiadła a ja słuchałam co ma do powiedzenia Paul.

Po dość ciężkiej rozmowie między mną a Sam, w końcu mi wybaczyła. Ale nadal bałam się, że mogę zrobić komuś krzywdę. Jednak panowałam nad sobą od rana, teraz wieczorem też panuję.Wróciłam do domu i usiadłam na kanapie czując, jak Bai gryzie mi kciuk.Will gdzieś zniknął, a ja oglądałam TV. Trafiłam na jakiś dramat, więc na nim się zatrzymałam. I tak nie mam nic ciekawego do roboty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz