niedziela, 13 lipca 2014

Od Elise

-Co się z wami działo?!-Krzyknęła Cassie rzucając się na mnie.
Syknęłam, bo niektóre rany jeszcze nie do końca zniknęły... Siostra oderwała się ode mnie zdziwiona. Zmierzyła nas wzrokiem.
-Co wyście robili?!-Wybuchnęła nagle Cass.
-Ehm...-Spojrzałam na Willa.
-Potem ci wszystko wyjaśnimy.-Kiwnął głową i usiadł na kanapie.
Nie wiem czy rzeczywiście nic go nie bolało, czy tylko udawał. Miałam wrażenie, że udaje... ale mogłam się mylić. Nadal byłam na siebie zła, że przeze mnie tyle osób ucierpiało... I cierpi nadal, jak Caroline która utraciła Damona... To ja wciągnęłam w to wszystko Cassie...
Gus widocznie zdążył się zadomowić. Czułam, że często tu bywał, jednak to dobrze dla siostry. Coś było nie tak, coś tutaj mi nie grało. Cass była jakaś taka dziwna, tak jak Zed. August jak zawsze uśmiechał się dumny z siebie.
-Co tacy dziwni jesteście?-Spytałam po chwili milczenia.
-Victoria uciekła po tym, jak wraz z aniołami złożyliśmy u niej wizytę.
-Z aniołami?-Zdziwiłam się.
-Tak, chcą nam pomóc. Kiedy powiedziałem im co się dzieje, zareagowali.
-Jak cię wpuścili do bazy?-Ciągnęłam pytania.
-Nie było to trudne. Mam tam znajomego... Wilkołaki nie mają tam wstępu, ale kiedy przekazałem mu wszystko co tu zaszło... poszedł do swojego szefa. Od razu zdecydował, by zlikwidować rudą i jej bandę... Ale uciekła.
-Gdzie?
-Na pewno nie tutaj. Wszystkie anioły mają oko na to co się dzieje w ich miastach. Jednak nic nie wiedzą.
-Ale wszyscy są cali?
Gus nie widział co powiedzieć, jednak po chwili wahania wydusił z siebie to co nie ważne dla niego.
-Niektórzy są ranni, zaatakowaliśmy w ich centrum, wszystkie wampiry nie żyją, ale... No jak zwykle, Victoria uciekła.
-A Isaac?
Uśmiechnął się szeroko.
-Kiedy nie ma Cinny ja decyduję o wszystkim. Zarządziłem małe tortury dla Isaaca.
-Co? Jakie...?
-Och Elise, Elise... Chciałabyś wszystko wiedzieć i wszystkich ochronić...-Szepnął nadal się uśmiechając.
-No mów, jakie tortury!-Odezwała się Cass.
-Werbena... odrywanie mu części ciała... Mimo tego, że jest wampirem, to jedyny sposób na to by go naprawdę bolało. Jego krzyki i wrzaski są dla mnie jak kojąca muzyka... -Popił swoje whisky.
-Zasłużył sobie na to!-Skomentowała Cassie.
-Tak, ale czy... On wam nie ucieknie?-Spytałam.
-Wyślemy go do aniołów, oni już z nim zrobią porządek. My tylko się z nim bawimy.
-Widzę, że władza ci odpowiada...-Mruknęłam pod nosem.
-Nie. Ale nie mam wyjścia. Muszę to robić, w innym wypadku, gdyby Cinna ruszył tyłek z łóżka bym był zajęty ważniejszymi sprawami.
-Jak dziewczyny?
-To też.-Mrugnął do mnie.-Muszę lecieć. Zmywamy się Zed.
Wybiegli z domu a ja usiadłam koło Willa.
-Joe, co się stało? Nie wyglądacie dobrze. -Odezwało się ciekawskie jajo (moja siostra!)
-Cass... Nie chcę o tym myśleć... Nie brnij dalej...-Szepnęłam.
-Ale pytam Joego... No co się stało?!Przecież muszę wiedzieć co się z wami działo!
-Victoria więziła mnie i Elise przez jakiś czas. To powinno ci wystarczyć.
-O mój boże...
-Zmieńmy...temat...-Zadrżał mi głos. Nie chciałam do tego wracać... To co tam się działo przerażało mnie, nie umiem tego wyjaśnić, co czuję, kiedy o tym myślę...
Przez jakiś czas Will zaczął mnie rozśmieszać, kiedy Cass poszła rzucić się na Cinnę. Właśnie nas odwiedził cały i zdrowy. Widocznie Cass nadal go kocha... według mnie, to nienajlepsza partia dla niej... Może i do siebie jakoś pasują, ale przez niego Victoria zaczęła się na nas mścić...
Will w końcu, po którymś razie mnie rozśmieszył.
-Nie myśl o tym już, jasne?-Uśmiechnął się.-Wyjątkowo łatwo cię rozśmieszyć...
-Staram się... Ale to...to co tam się...się działo...
-Wiem... -Szepnął.
-To przeze mnie...
-Przestań się obwiniać!
-Ale nie uważasz, że...
-Nie.-Przerwał mi.
-Nawet nie wiesz, co chciałam powiedzieć!-Zaśmiałam się.
-Wiem aż za dobrze, co chciałaś powiedzieć.
-Strasznie cię polubiłam...-Szepnęłam i spuściłam głowę.
-Zbiera ci się na wyznania?-Zaśmiał się znów.
-Ja tutaj wyznaję ci ważną dla mnie rzecz, a ty złośliwie komentujesz!-Dałam mu kuksańca w bok.
-Strasznie się zmieniłaś, Elise Grace.-Westchnął.
-I teraz mi powiesz, że mnie nie lubisz?
Parsknął śmiechem.
-Nie,nie... Chodzi mi o to... że jesteś bardziej delikatna... No i nie zapominajmy, że także strasznie kochliwa.
-Może i tak...Za bardzo się do ciebie przyzwyczaiłam.
-A nie bardziej ''przywiązałam''?-Uniósł brwi.
-To też.-Zaśmiałam się.
Zrobiłam się senna. Po prostu przytuliłam Willa... I zasnęłam.

Śniło mi się to, co działo się kilkanaście godzin temu u Victorii... Co robił mi Isaac... Jak bardzo cierpiałam... Cierpiałam dlatego, że robił mi niewyobrażalne rzeczy kalecząc mnie, a na dodatek... że gdzieś tam za drzwiami Victoria katowała Willa. To bardzo bolało...
Obudziłam się ze łzami w oczach tuląc do siebie Willa. Odsunęłam się od niego cała zaryczana i spuściłam wzrok.
-No i znowu płaczę!
Wstałam i starałam się przestać płakać. Will podszedł do mnie i po prostu mnie przytulił.
-Nie płacz... To minęło...
-Ale było!I mam... mam to pieprzone poczucie winy... że to przeze mnie... to...to wszystko...!
-Ale nikt nic cię już nie skrzywdzi. Kate dała ci jakąś barierę... nie wedrze się do twojego umysłu..
-Ale mi nie chodzi tylko o siebie! Chodzi mi o ciebie... o Cass... O wilkołaki...
-To nie twoja wina. Powtarzam ci to tyle razy...
-Ale ja nie mogę przestać się obwiniać! Ciągle mi się śni, że jestem wampirem! Zabijam wszystkich których kocham! Na dodatek jestem w zmowie z Victorią...! Wydaje mi się, że w kółko ten sam sen pokazuje mi, że niszczę wszystko i wszystkich na swojej drodze a w tym was!
-Ale głupoty wymyślasz...
-Mówię poważnie! Przecież to nie jest normalne! Daj spokój!-Wyrwałam mu się.
-Wiem jak się czujesz. Wiem co przeżywasz, ale nie bierz na siebie wszystkich złych rzeczy i nie wmawiaj sobie, że to twoja wina bo do cholery tak nie jest!
-Nie uwolnimy się od niej...-Szepnęłam nadal płacząc.
-Uwolnimy.
-Nie masz pewności... Ona chce mnie. Mnie chce zmienić w wampira, bo mam pieprzone moce o których nawet nie mam pojęcia! Nie wiem jak ich używać... do czego służą... Jestem bezwartościowym wrakiem człowieka który co chwila ma jakieś kłopoty. Moja mama też tak miała przez jakiś czas... Nie chciałabym mieć normalnego życia, takie mi odpowiada. Ale... No kurde... Czy muszę aż tak cierpieć patrząc jak osoby które kocham cierpią? Nawet nie wiem co ta ruda suka ci robiła... Ale wyobrażam sobie do czego mogła się posunąć...
-Głupoty gadasz... Wcale nie jesteś...
-Nie! Nie,nie,nie! Cały czas mnie chronisz! A gdybyś mnie nie poznał twoje życie byłoby o wiele lepsze! Robiłbyś co chcesz... Victoria by cię nie obśliniała i katowała... Wyrwałbyś jakąś niezłą dziewczynę, a zamiast tego zajmujesz się kimś, kto nawet na to nie zasługuje. Pieprzę życie każdemu, wiedziałam, że wpakuję cię w kłopoty! Jak i wszystkich! Nie zasługuję na to, by mieć takich wspaniałych ludzi w okół siebie... na dod...-Urwałam bo w tej chwili Will mnie pocałował.
Nie wiem czy to dlatego, żebym się zamknęła i poszła gdzieś, gdzie po prostu będzie miał spokój... czy po prostu miał mnie po dziurki w nosie... Ale naprawdę... Bałam się, że Victoria wznowi ataki...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz