piątek, 18 lipca 2014

Od Willa

  Miałem ochotę parsknąć śmiechem. Elise lubiła wbijać szpilki w bolesne miejsca swoich nieprzyjaciół. Jednak teraz naprawdę miałem dosyć Cho. Jeśli to będzie kolejna gadka z serii "Idź to Tanatosa i poproś go o powrót" to zwariuje.
- O co chodzi? - spytałem mrużąc oczy.
Westchnęła i z teatralnym rozmachem usiadła na kanapie.
- Dowiedziałam się parę nowych faktów.
- Słucham?
- Może usiądziesz...?
- Nie, postoje - odparłem sucho - No mów. Ale jeśli będą to jakieś duperele....
Żachnęła się.
- Nie po to łamię zasady, abyś ty mówił, że przychodzę do ciebie z duperelami, wiesz?!
- Dobra, dobra - mruknąłem - Mów.
Cho westchnęła, wstała i podeszła do mnie.
- Musisz zakończyć ten związek.
Parsknąłem śmiechem.
- I tylko po to przyszłaś? Dzięki, ale NIE.
Spiorunowała mnie wzrokiem.
- Posłuchaj... Posłuchaj mnie uważnie Will.... Wkrótce będziesz mógł znowu wrócić na stronę dobrych. Staniesz się Aniołem Stróżem, najprawdopodobniej jej... Ale Stróżowie nie mogą społufalać się z kobietami!!
Prychnąłem.
- Znów to samo. Trudno. I tak już jestem jej Strażnikiem Więzi. Mogę dalej być upadłym aniołem, nie obchodzi mnie to.
- Will posłuchaj... Ona się rozleci za parędziesiąt lat! Zmieni się w proch. Chcesz tego? Ja tu jestem - złapała mnie za rękę - I wiesz, że dalej cię kocham.... Wróć do domu. Wróć do mnie Will - zadrżał jej głos, a w oczach pojawiły się łzy.
Wyrwałem jej rękę i powiedziałem chłodnym, opanowanym tonem.
- Przykro mi Cho... Jednak jeśli mam wracać do domu i być z dala od niej...
- Jesteś egoistą! - przerwała mi - Przez ciebie grozi jej niebezpieczeństwo! Nie zauważyłeś, że odkąd pojawiłeś się w jej życiu, ciągle wydarzają się różne wypadki? To jawny znak, że nie pasujesz do niej! Jaki widzisz sens w byciu z nią? Tylko ją krzywdzisz. Nie będzie mogła mieć normalnych dzieci... w ogóle nie będzie mogła ich mieć! Nie będzie szczęśliwa z kimś kto ją przerasta, a ty tylko marnujesz sobie życie. Co zrobisz za 40 lat? 50? Będziesz chciał wrócić, ale wtedy może być za późno.
- Dziękuję - wycedziłem - za ostrzeżenie. Ale już to przemyślałem i podjąłem decyzję, więc już przestań mnie przekonywać.
Cho zacisnęła zęby. Wspięła się na palce i pocałowała mnie w policzek.
- Pamiętaj o tym co mówiłam... Zawsze będę na ciebie czekać - szepnęła.
Nachmurzony jeszcze długo po jej wyjściu nie mogłem się uspokoić. Elise podeszła i położyła mi dłonie na ramionach.
- Czym ty się tak przejmujesz? - spytała cicho - Czyżbyś żałował swojej decyzji?
Pokręciłem gwałtownie głowę.
- Nie o to chodzi. Tylko o to, że spieprzyła nam wieczór. Mam już dość tego gadania "zastanów się, może być za późno". Jednak... w sumie może naprawdę zasługujesz na kogoś lepszego? - mruknąłem bez przekonania i popatrzyłem na nią.
 Parsknęła śmiechem.
- Większej głupoty to ja dawno nie słyszałam.
 Po czym pocałowała mnie z uczuciem.
 http://media.giphy.com/media/QSj2vhuN0hJ84/giphy.gif
- Strasznie cię kocham - wymamrotałem i znów naszło mnie to uczucie, jakby ktoś wbijał mi igły w serce, jednak zignorowałam.
- Nareszcie to przyznałeś! Szok!
Roześmiałem się cicho.
- Przecież ci to mówiłem wielokrotnie!
- Raczej bąkałeś pod nosem i to tak, jakbyś mówił, że srajtaśma się skończyła.
Zaśmiałem się łagodnie i objąłem.
- Pamiętaj. Licho nie śpi i podsłuchuje.
- Licho da się ugłaskać.
- Zależy jakie - odparłem, po czym wziąłem ją na ręce - Późno już. Idziemy do twojego pokoju - bez marudzenia.
- Uuu a co tam będziemy robić? - spytała przekornie.
- Spać. Ty będziesz spać.
- Nie chce mi się spać - odparła i beztrosko machnęła nogami.
- Ja sprawię, że będzie ci się chciało - mruknąłem i otworzyłem drzwi kolanem. Położyłem ją na łóżku, a ona uczepiła się mnie i nie chciała puścić. W końcu poddałem się ze śmiechem i choć byłem silniejszy, śmiech rozłożył mnie na łopatki. Zadowolona oparła mi się na piersi i zaczepiła nogę wokół pleców.
- Dobrze. Krok pierwszy zaliczony.
- A jaki jest drugi? - spytałem rozbawiony.
Pocałowała mnie obejmując.
- To był drugi - zakomunikowała, po czym wsunęła mi dłonie pod koszulkę - a to trzeci.
Przeszedł mnie niepohamowany żar i mruknąłem.
 - Ciekawe jaki będzie czwarty? Już nie mogę się doczekać.
Z figlarnym uśmieszkiem pociągła mnie za sobą i przeturlała się na brzeg łóżka. Usiadła mi na brzuchu i pochyliła się eksponując swój biust. Naprawdę zrobiło mi się gorąco. Przewróciłem ją tak, że teraz ja schylałem się nad nią.
- To ja jestem tu GÓRĄ - odparłem.
- Tak jasne - parsknęła śmiechem.
Pocałowałem ją namiętnie i w tej chwili usłyszeliśmy kroki na korytarzu. Zanim którekolwiek z nas zareagowało, rozległo się szybkie pukanie, a potem drzwi się otwarły i stanęła w nich Cassie z Sam. Ta druga zaświeciła światło. Oboje zakryły sobie z wrażenia usta rękami, a my oślepieni polecieliśmy na podłogę. Elise spadła na mnie zdezorientowana, a ja zacząłem się  śmiać. Sam powiedziała do Cassie triumfującym tonem.
- Mówiłam! Mówiłam, że są razem. Na dodatek przeszkodziliśmy im pewnie w kolejnej "grze wstępnej", bo jestem pewna, że już to robili.
Elise podniosła się ze mnie wściekła. Ja zakryłem oczy i śmiałem się nadal, a ona naprawdę wpieniona warknęła.
- Sam!! Ty jedna, wielka, wredna plotkaro!! Czy ja ci się pcham do pokoju, gdy zabawiasz się ze swoim chłopakiem? A do ciebie Cassie? - zwróciła się do czerwonej  ze wstydu siostry.
Sam jednak nic sobie z tego nie zrobiła i odpowiedziała radośnie.
- Właśnie się przyznałaś, że zabawiasz się ze swoim chłopakiem - mrugnęła do mnie, a ja wstałem i śmiałem się dalej opierając się o ścianę - A zresztą my pukałyśmy!
Elise jęknęła.
- To nie tak! Ja nic nie przyznałam! I pukałyście ile? Ułamek sekundy?!
Parę minut potem Cassie, w buraczanym odcieniu wyprowadziła triumfującą Sam. Wściekła Elise usiadła na skraju łóżka.
- Boże... Zwariuje zaraz!
Zaśmiałem się łagodnie i chwyciłem ją za ręce.
- Spójrz na to z innej strony słońce. Przynajmniej pójdziesz spać.
Posłała mi ponure spojrzenie i wślizgnęła się do łóżka.
- Nie gniewaj się no - mruknąłem udawanym, żałobnym tonem - Mam spać na podłodze?
- Tak! - warknęła, lecz po chwili przesunęła mi się. Z triumfującym wyrazem twarzy położyłem się koło niej i objąłem ją.
- Co się tak szczerzysz? - burknęła, a ja pocałowałem ją w czoło.
- Jesteś niesamowita.
- Wiem.
- Dobranoc - mruknąłem. Elise jeszcze mówiła, że nie chce jej się spać i nie musi spać, a ja już zapadłem się w drzemkę. Po paru minutach ona także zasnęła.


























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz